W niedzielę 20 lipca 2014 r., o godz. 12.00, w miejscu symbolicznego grobu Ofiar Obławy Augustowskiej w Gibach zostanie odprawiona msza święta za dusze zamordowanych w Obławie. Po mszy świętej na gibiańskim wzgórzu zostaną złożone wieńce i kwiaty. Przy kościele pw. św. Anny w Gibach eksponowana będzie wystawa "Zaginieni w Obławie Augustowskiej w lipcu 1945 r.", przygotowana przez Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej IPN w Białymstoku.
Dwa miesiące po tym, jak na murach Berlina, obok sowieckich, zawisły biało-czerwone flagi, w czasie kiedy do domów wracali jeńcy sowieckich łagrów, a Europa cieszyła się z zakończenia II wojny światowej, mieszkańcy Sejneńszczyzny, Augustowszczyzny, Suwalszczyzny nie byli w stanie zatrzymać potoków łez. Łez po najbliższych, po zatrzymanych w obławie urządzonej przez NKWD, przy wsparciu Milicji Obywatelskiej, Wojska Polskiego i grupy rodzimych zdrajców.
Tych łez nie osuszył czas, tak jak nie zagoił ran zadanych w lipcu 1945 roku.
W 69 rocznicę Obławy Augustowskiej w Gibach znów wspominać będą tych, którzy
zginęli „BO BYLI POLAKAMI”.
Jednym z zatrzymanych w obławie w lipcu 1945 roku był 15-letni wówczas Jan Miszkiel, mieszkaniec wsi Posejnele, który tak wspominał tamte dni:
- Pracowałem z braćmi na polu przy sianie, kiedy przyjechało ruskie wojsko. Otoczyli nas, wypytali o imiona, nazwiska. Braci zostawili w spokoju, a mnie, pod karabinami, poprowadzili do domu. Kazali zabrać dokumenty i pogonili na punkt zbiórki do lasu. Było nas tam kilkudziesięciu. Każdego spisywali i zabierali dowody. Kiedy pytaliśmy za co nas zatrzymali, odpowiadali: bo ty Polak. Później pogonili ze cztery kilometry do Berżałowiec. Tu jeszcze raz przeglądali nasze dowody, porównywali ze swoimi listami i jak czyjegoś nazwiska nie znaleźli to puszczali do domu. dużo, może z setkę ludzi. Resztę, w tym mnie, zagonili do stodoły i kazali czekać do rana. Kiedy tylko zaczęło świtać zaczęła się kolejna selekcja. Miałem szczęście. Oddali mi dowód i kazali iść do domu. Wówczas po raz ostatni widziałem sąsiada Mieczysława Wojtalę i stryja Józefa Luto. Tych, których zatrzymali pogonili do Gib i zamknęli w chlewie i stodole. Teren ogrodzili zasiekami z drutu kolczastego i postawili warty. Tam też dowozili kolejne osoby, w tym mojego półbrata i półsiostrę. Pod koniec lipca, nocą z soboty na niedzielę, zaczęła się wywózka. Trwała całą noc. Nie mogli wozić ich daleko bo samochody wracały po godzinie po następną grupę. Już wówczas przypuszczaliśmy, że wożą ich gdzieś do lasu i tam rozstrzeliwują. Rano nie było już śladu po obozie. Druty zwinięte, drewniane słupy wyrwane z ziemi, dziury zasypane. Ani żywego ducha... Do dziś. Tego co przeżyłem jako piętnastolatek nie zapomnę do śmierci. Dlatego, dopóki zdrowie pozwala, przychodzę na uroczystości pod krzyż gibiański. Pomodlę się, powspominam, popłaczę, zapalę świeczkę. Bo nic innego, ja prosty rolnik, zrobić nie mogę...
Do dziś nie wiadomo gdzie wywieziono zatrzymanych, gdzie jest miejsce ich wiecznego spoczynku. Dziś już nikt nie ma wątpliwości, że są to ofiary największej po II wojnie światowej zbrodni ludobójstwa popełnionej na rozkaz Stalina. Tego samego Stalina, któremu USA i Wielka Brytania milczeniem w sprawie Katynia wystawiły świadectwo moralności. Stalina, który zbrodnię katyńską usiłował włączyć do procesu w Norymberdze. Usiłował, ale w ostatniej chwili, po cichu, oskarżenie to wycofał. I wówczas, i dziś świat nie zapytał
DLACZEGO?
Przed czterema laty, w czasie uroczystości 65 rocznicy Obławy, pytanie to postawili ks. bp. Tadeusz Zawistowski i poseł Jarosław Zieliński.
W 1989 roku, w kampanii wyborczej do sejmu kontraktowego w muszli koncertowej w Suwałkach ówcześni kandydaci Komitetu Obywatelskiego prof. Bronisław Germek i Andrzej Wajda obiecali, że zrobią wszystko, by wyjaśnić sprawę „Małego Katynia”, by rodziny ofiar dowiedziały się gdzie spoczywają ich bliscy, by mogły na ich grobach zapalić znicz, położyć kwiaty, pomodlić się pod brzozowym krzyżem.
W 65 rocznicę obławy takie deklaracje powtórzyli ówcześni posłowie PO Barbara Kudrycka i Leszek Cieślik.
Skończyło się na politycznych deklaracjach. Niestety, bez pokrycia.
Póki najbliżsi ofiar nie znają miejsca ich spoczynku kwiaty składają pod krzyżem w Gibach. Harcerze zaś pod krzyżem składają bukiet z polnych kwiatów, takich, jakie na tych polach kwitły również przed 69 laty.