Ojciec i dwóch synów stracili dach nad głową. Potrzebna pomoc [zdjęcia]

- Nie wiem, co teraz będzie. Sam może i dałbym radę, ale z dziećmi? - mówi Henryk Ołów, 59 letni rolnik z Bakaniuka koło Raczek.

Drewniany dom mężczyzny tydzień temu spalił się niemal doszczętnie. Szczytowa ściana poddasza płonęła jak pochodnia. Nic z niej nie zostało. Paliły się ściany, meble, drzwi, okna. Nadpalone są ściany nośne. Podczas akcji gaśniczej elektrycy odcięli prąd. Dom Henryka Ołowia nie nadaje się do zamieszkania.

Henryk Ołów jest po rozwodzie. Samotnie wychowuje dwóch synów – czternastoletnich bliźniaków. Jeden z nich przebywa w internacie Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Głuchych w Olecku, drugi uczy się w Gimnazjum w Raczkach. Chłopak śpi z ojcem u sąsiadów. Po szkole idzie do gospodarstwa. Domu już nie ma, więc przesiaduje w stodole. Tam nawet odrabia lekcje. Choć zaprosili go do siebie sąsiedzi, mimo wszystko chce być "na swoim". Tuż po pożarze nocował w domu kolegi z klasy, teraz śpi w domu obok.

- Mieliśmy w tej stodole przespać kilka nocy, ale te ostatnie dni były bardzo zimne. Nie daliśmy rady – opowiada ojciec.

Rolnik nie chce opowiadać o pożarze. Widać, że ma popalone ręce i twarz.

Z strażackich meldunków wynika, iż około 11.25 sąsiadka pana Henryka zadzwoniła po straż pożarną. Na miejscu zjawiły się cztery jednostki straży– trzy z Suwałk, jedna OSP z Raczek.

- Gdy dotarliśmy na miejsce, całe poddasze objęte już było ogniem – mówi dyżurny suwalskiej straży pożarnej. – Domownicy sami opuścili budynek, nie odnieśli obrażeń.

Przyczyny pożaru wyjaśnia policja, ale rolnik niechętnie przyznaje, że tuż przed pożarem wędził w domu mięso. Nie zmienia to jednak faktu, że rozpaczliwie potrzebuje pomocy.

- Nie mam pieniędzy. Mam niecałe 3,5 hektara pola koło domu. Kilka świń i krowę z cielakiem – opowiada.

Niedawno podniósł się po pierwszym pożarze. W sierpniu 2009 roku spaliły się na jego posesji zabudowania gospodarcze i zgromadzone w stodole płody rolne. Piorun? A może samozapłon siana? Mężczyzna i o tym ogniu nie chce mówić.

- Sprzedałem wtedy działkę. Zrobiłem na stodole dach i łazienkę w sieni. Teraz tylko ta łazienka została nietknięta- pokazuje.

- Z czego ja dom odbuduję? Nie wiem. Wiem, że nikt mi tyle nie nadaje. Chciałbym, aby gmina pomogła mi to chociaż uprzątnąć – mówi.

Władze gminy Raczki deklarują pomoc, ale jak informuje wójt Andrzej Szymulewski,  Gmina Raczki, w obliczu ogromu tej tragedii, nie jest w stanie samodzielnie udzielić należytej pomocy potrzebującej rodzinie. Dlatego też wójt zwraca się z gorącą prośbą o wsparcie dla osób poszkodowanych w pożarze. Pomoc finansową można przekazać na znajdujący się poniżej rachunek bankowy. Zbiórkę na rzecz pogorzelców organizuje również Szkoła Podstawowa w Raczkach.

- Wszystkim z góry dziękuję. Proszę mi nie dawać ubrań, bo ubrania mamy. Ja nie potrafię powiedzieć, czego mi potrzeba. Nie wiem, co robić – bezradnie rozkłada ręce rolnik.

Bank Spółdzielczy w Rutce Tartak oddział w Raczkach

Nr konta: 50 9367 0007 0030 0300 0198 0218

z dopiskiem:  Pomoc dla pogorzelców

(just)