Mieszkańcy Pruski koło Bargłowa Kościelnego nie mogą uwierzyć w to, że na ich terenie doszło do takiej tragedii. 33-letni mężczyzna zastrzelił z broni palnej matkę swojej byłej dziewczyny, a potem popełnił samobójstwo.
Tragedia rozegrała się we wtorek w nocy. Mariusz B., mieszkaniec Augustowa około 23.00 wjechał na teren gospodarstwa w Prusce koło Bargłowa Kościelnego, gdzie wraz z rodzicami i małym dzieckiem mieszkała jego była dziewczyna. Najpierw podpalił znajdujący się na terenie posesji samochód. Gdy z domu wybiegli wystraszeni domownicy, aby gasić pożar, zaczął do nich strzelać z karabinu. Oddał kilka strzałów. Jedna z kul trafiła 56-letnią kobietę, matkę jego byłej partnerki w nogę. Uszkodziła tętnicę udową. Mimo szybkiej pomocy, kobiety nie udało się uratować. 56-latka nad ranem zmarła w szpitalu. Napastnik odjechał. Policjanci natychmiast podjęli poszukiwania. Przed 1.00 w nocy zauważyli jego samochód w lesie kilka kilometrów od Bargłowa. Mężczyzna nie żył. Wszystko wskazuje na to, że 33-latek popełnił samobójstwo. Miał ranę postrzałową głowy. Karabin leżał przy zwłokach. Sprawą zajęła się prokuratura. Ciało Mariusza B. zostało zabezpieczone w prosektorium. Po sekcji zwłok będzie wiadomo, czy mężczyzna w momencie dokonywania podpalenia i morderstwa był pod wpływem alkoholu albo środków odurzających. Nie wiadomo, skąd miał karabin. Po dokładnym przeszukaniu mieszkania mężczyzny okaże się, czy nie miał więcej sztuk broni palnej.
- Na chwilę obecną nie posiadam informacji, czy mężczyzna był wcześniej karany. Do komendy policji w Augustowie nie wpływały żadne oficjalne zawiadomienia, jakoby wcześniej groził komuś z członków rodziny byłej partnerki, albo jej samej śmiercią – mówi podinspektor Andrzej Baranowski, szef biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Najprawdopodobniej do tragedii doprowadziły nieporozumienia między byłymi już partnerami.