Od terenów położonych nad Rospudą, suwalskie starostwo chce rozpocząć likwidację barszczu sosnowskiego. Działaniami objęte zostać ma około 23 ha terenów nadrzecznych. Całość kosztować będzie 387,5 tys. zł, a środki te pochodzić mają z programu operacyjnego „Ryby”.
- Barszcz jest wszędzie. Nawet w Suwalskim Parku Krajobrazowym - podkreśla Teresa Zwolan, naczelnik wydziału inwestycji suwalskiego starostwa. Urzędnicy chcą rozpocząć likwidację tej niezwykle inwazyjnej rośliny. Jako pierwsze miejsce działań wybrane zostaną nadrzeczne grunty należące do powiatu. Łącznie będą to 23 ha położone m.in. na terenie obszaru Natura 2000. - Planujemy też współpracować z właścicielami działek położonych wzdłuż Rospudy - wyjaśnia.
Cała operacja kosztować ma 387,5 tys. zł. Suwalskie starostwo chce ją sfinansować z programu operacyjnego „Ryby" - Projekt jest na etapie rozpatrywania wniosku. Będziemy go realizować, jeżeli zostanie pozytywnie zatwierdzony - podkreśla Teresa Zwolan. Oprócz likwidacji barszczu zaplanowano też specjalne seminarium z zakresu ochrony bioróżnorodności. Działania rozłożone mają być na lata 2014-2015.
Barszcz Sosnowskiego do Polski trafił w końcu lat 50. XX wieku. Pojawił się początkowo tylko w państwowych gospodarstwach rolnych. Z czasem zarzucono jego uprawę, ale roślina okazała się wyjątkowo żywotna i skutecznie rozprzestrzeniła się na terenie niemal całej Polski. Oprócz inwazyjności cechuje się również wyjątkowo toksycznością. Podrażniona nią skóra zachowuje wrażliwość na światło ultrafioletowe nawet przez kilka lat. Z racji tej przypadłości i pochodzenia z Kaukazu roślina ta nazywana jest „zemstą Stalina".
(mkapu)