Tłumy zwiedzających, rozmaite odmiany miodów, sprzęt pszczelarski we wszelkiej postaci a także wykłady i kulinaria czekały na gości 38. Ogólnopolskich Dni Pszczelarza, które odbyły się w ten weekend w Białymstoku.
Podczas oficjalnego otwarcia pszczelarskiego święta w sobotę, 24 września samorząd Województwa Podlaskiego, który jest współorganizatorem wydarzenia, reprezentował Sebastian Łukaszewicz, wicemarszałek województwa podlaskiego.
- Dziękuję i szanuję, to dwa słowa, które przede wszystkim powinny brzmieć wobec wszystkich państwa – mówił do zgromadzonych pszczelarzy Sebastian Łukaszewicz, wicemarszałek. –Wszyscy musimy pamiętać, że – jak napisał Marek Aureliusz – kiedy zginie ostatnia pszczoła, ludziom pozostaną tylko cztery lata życia. To WY przede wszystkim pracujecie na przedłużenie naszego życia, naszej planety. I za to skłam Wam podziękowania i wyrazy szacunku – mówił wicemarszałek.
O słowach Marka Aureliusza wspomniał też w liście skierowanym do pszczelarzy premier Mateusz Morawiecki, który oprócz życzeń i gratulacji polecał zwiedzającym zapoznanie się z „Miodem z Sejneńszczyzny - Łoździejszczyzny”, który kilka lat temu - jako jeden z pierwszych produktów z Podlasia - uzyskał europejski certyfikat „Chronionej nazwy pochodzenia”.
Życzenia świętującej braci pszczelarskiej składali też europoseł Krzysztof Jurgiel i Lech Kołakowski, wiceminister rolnictwa, a także dr hab. Piotr Zieliński, dziekan Wydziału Biologii Uniwersytetu w Białymstoku, współorganizator wydarzenia. Do gratulacji dołączyła też Bogusława Szczerbińska, wicewojewoda podlaski.
Na scenie ustawionej w campusie uniwersyteckim prym wiedli jednak pszczelarze. Prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego Tadeusz Dylon przypomniał wszystkim zgromadzonym skrót historii powstania związku a także wręczył pszczelarskie insygnia (ozdobny łańcuch z pszczelarskim godłem) Wojciechowi Tryźnie, prezesowi Podlaskiego Związku Pszczelarzy. W roku następnym będą przekazane kolejnym organizatorom dni pszczelarza.
Uroczystość była też okazją do odznaczeń i wyróżnień. Złoty Krzyż Zasługi – za zasługi na rzecz rozwoju i upowszechniania pszczelarstwa otrzymał dr hab. Zbigniew Kołtowski – wiceprezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego. Honorowe odznaki „Zasłużonego dla rolnictwa” otrzymali: Alojzy Guzowski, Wacław Dudziński, Kazimierz Taudul, Dariusz Kuderko i Antoni Kraszewski. Uhonorowano też pszczelarzy i przyjaciół pszczelarstwa okolicznościowymi medalami 100. rocznicy powstania Polskiego Związku Pszczelarskiego, medalami i statuetką im. ks. dr Jana Dzierżonia.
Podczas pszczelarskiego spotkania rozstrzygnięto też wojewódzki konkurs na Pszczelarza Roku.
I nagrodę otrzymały dwa pszczelarskie małżeństwa:
- Alina i Włodzimierz Owłasiuk – z miejscowości Przybudki oraz Elżbieta i Andrzej Semeniukowie – z Wasilkowa.
II nagroda powędrowała do Anatola Rybaka z miejscowości Mikłasze a III miejsce zajął Marcin Kruszewski z Łap.
Wyróżnienia trafiły do: Krzysztofa Przeborowskiego z Półkot, w gminie Sejny, Wiesława Dobrowolskiego (Sosnowo), Wojciecha Żyłkiewicza (Białystok) i Wiktora Wolszczuka (Siemiatycze).
Laureaci konkursu otrzymali pakiety roślin miododajnych, sprzęt pszczelarski, nagrody pieniężne i pamiątkowe grawertony a także upominki od zaprzyjaźnionych instytucji: Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego i Podlaskiej Izby Rolniczej.
Miody Krzysztofa Przeborowskiego
- Kiedy byłem mały, pszczoły kojarzyły mi się z hałasem. To przez lipową aleję, którą dziadek posadził kilkadziesiąt lat temu. Podczas kwitnienia był tam straszny hałas. A gdy dziadek umarł – cisza. Nie mogłem pozwolić, by ten dźwięk z dzieciństwa odszedł wraz z nim. Przejąłem pszczoły - tak się zaczyna pszczelarska historia pana Krzysztofa Przeborowskiego z miejscowości Półkoty w gm. Sejny.
Kiedy pan Krzysztof przejmował pasiekę po dziadku, z kilkudziesięciu rodzin zostało tylko sześć.
– Krok po kroku odbudowywałem pasiekę. Popełniałem błędy, uczyłem się, czytałem, jeździłem na kursy. I się udało. Dziś mam kilkadziesiąt rodzin, ale pszczelarstwo wciąż jest dla mnie ogromnym źródłem wiedzy – opowiada pan Krzysztof, który w tym czasie zdobył tytuł mistrza pszczelarskiego. Obecnie pełni także funkcję prezesa Terenowego Koła Pszczelarzy w Sejnach, które istnieje już od prawie 150 lat. 145-lecie istnienia.
Surowy klimat - wyjątkowy miód
Miody z Sejneńszczyzny to jedyne miody w Polsce z europejskim certyfikatem produktu z Chronioną Nazwą Pochodzenia. Mają go one i bliźniacze pasieki z drugiej strony granicy – z litewskiej Łoździejszczyzny. Wniosek o nadanie takiego certyfikatu złożyli wspólnie pszczelarze z sejneńskiego koła i Lazdijaji (Łoździej). Miód z tym certyfikatem to miód wielokwiatowy, powstały na bazie nektaru charakterystycznych dla tych okolic roślin, głównie łąkowych i leśnych, np.: bławatków, chabra, mniszka, koniczyny, kruszyny, leśnej maliny, różnych gatunków wierzb i klonów. Dzięki tej bioróżnorodności ma specyficzny smak i zapach. A także wzbogacony jest o dobroczynny enzym wytwarzany przez pszczoły.
- Nasz teren ze swoistym, dość surowym mikroklimatem jest trudny i dla roślin, i dla pszczół – wyjaśnia Przeborowski. – Pszczoła musi się napracować , by zebrać odpowiednią ilość nektaru. A przy takiej wytężonej pracy produkuje prolinę, aminokwas, który wzbogaca miód. I to także dzięki jego wysokiej zawartości w naszych miodach, są one wyjątkowe.
Ule z pasieki pana Przeborowskiego nie stoją blisko pół uprawnych. – Stawiam je w lasach, na łąkach, tak by pszczoły miały jak najmniejszy kontakt z rolnictwem przemysłowym. Zresztą tutaj u nas, takich monokulturowych upraw jest niewiele – wyjaśnia.
Pierzga - pszczeli chleb
Pan Krzysztof oprowadzając nas po swojej pracowni zachęca: – Miód można stosować prawie do wszystkiego. W moim domu już nie używamy cukru, jemy miodu naprawdę dużo, dodajemy do sałatek, wypieków, słodzimy herbatę - zapewnia i pokazuje rozmaite kolorystycznie słoiki z miodem. – Nie mamy zbyt dużo gatunków przede wszystkim wielokwiatowy, ale mam też lipowy, leśny, był w tym roku także mniszkowy.
Na półkach stoją także słoiczki napełnione pierzgą i pyłkiem kwiatowym. Pyłek zabierany jest pszczołom przy wylotku, przy pomocy specjalnego urządzenia, który wyłapuje kulki pyłku trzymanego przez pszczoły tylnymi nogami.
- A pyłek, który trafia do ula, pszczoły zamieniają w tzw. chleb pszczeli, czyli pierzgę – wyjaśnia pan Krzysztof i otwiera jeden ze słoiczków do powąchania. Pierzga ma mocny, intensywny zapach chlebowego kwasu.
– To prawdziwe, dobroczynne bomby, wzmacniają organizm i zmuszają go do wytężonej pracy nad odbudową odporności – poleca pierzgę i pyłek pan Krzysztof.
Źródło i fot: Wrota Podlasia