Głosami 15 do 12 przy 1 wstrzymującym sejmik województwa zdecydował nie rozpatrywać petycji „Tak dla PKS Suwałki”.
We wcześniejszym głosowaniu, wynikiem 16 do 12 radni przesądzili, że do głosu nie został dopuszczony działacz Prawa i Sprawiedliwości z Suwałk Piotr Wasilewski, przedstawiciel inicjatorów petycji pod którą rok temu podpisało się ponad 3,5 tys. osób, głównie mieszkańców Suwalszczyzny.
Piotra Wasilewskiego mógł dopuścić do głosu, ale nie wyraził na to zgody przewodniczący sejmiku, suwalczanin Cezary Cieślukowski. Przekonywał, że petycja jest w treści obraźliwa, że poza opisem złych rzeczy, jakie działy się w PKS Nova za rządów PiS w województwie, nie ma w niej żadnych argumentów za odłączeniem niedawnego oddziału PKS Suwałki.
Cezary Cieślukowski przypomniał, że ostatnio sejmik zajmował się odłączeniem PKS Suwałki w 2023 roku.
- Poprzedni marszałek, Artur Kosicki obiecał nam analizę prawno-ekonomiczną, ale przez cały kwartał jej się nie doczekaliśmy, bo czekał na wyniki wyborów samorządowych – dodał.
Wywołany do tablicy Artur Kosicki odparł, że przecież w budżecie województwa na 2024 rok została zarezerwowana kwota 140 tys. zł na opracowanie analiz. – Na co przeznaczyliście te pieniądze?! – pytał członków obecnego zarządu województwa.
W trwającej ponad dwie godziny dyskusji Artur Kosicki i kilku innych radnych z obu sejmikowych opcji apelowało, by wreszcie takie analizy powstały, bo w oparciu o nie mogliby dyskutować nad sensem wydzielenia PKS Suwałki. Kolejni radni, powołując się na przykład prezydenta Suwałk, zwracali uwagę na to, że i tak nie będzie samorządów chętnych do poprowadzenia takiej spółki.
Przeważył pogląd Cezarego Cieślukowskiego, że po wyprzedaży majątku w Augustowie Ełku czy Olecku, PKS Suwałki byłby za małą firmą, by poradzić sobie na rynku.
- Poczekajmy na efekty pracy obecnego zarządu PKS Nova – mówił przewodniczący sejmiku.
Tak się złożyło, że sprawa petycji zbiegła się w czasie w wnioskiem o odwołanie ze stanowiska Zbigniewa Wojno (na górnym zdjęciu), który prezesem PKS Nova S.A. jest od 21 maja 2024 r. Po raz pierwszy w historii wniosek złożyły wszystkie związki zawodowe działające w tej spółce.
- Co musiało się zdarzyć, że nagle skrzyknęły się wszystkie związki?! – retorycznie pytał prezes Zbigniew Wojno i przez pół godziny opowiadał o tym, co zastał w zatrudniającej 681 osób w 9 lokalizacjach, posiadającej 374 autobusy spółce i co robi, by normalnie funkcjonowała, była nowoczesna i konkurencyjna. Mówił, że zredukował i uprościł system zarządzania, wynagrodzeń i premiowania. Zaprzeczał, że przez 9 miesięcy nie zakupił ani jednego autobusu, ponieważ w tym czasie tabor powiększył się o 8 nowych i 8 używanych pojazdów, złożone zostały trzy wnioski o dofinansowanie zakupu 20 autobusów elektrycznych, z których jeden już został rozpatrzony pozytywnie.
Zbigniew Wojno mówił, ze z zawodu jest prokuratorem, że dba o to, by w PKS Nova nie było najdrobniejszych uchybień i pytał, czy stawanie celów i wymaganie ich realizacji, to mobbing. Prezes przyznał, że poprawy wymagają kontakty z samorządowcami i poinformował, że komunikowanie się z pracownikami polepszy wprowadzenie w firmie intranetu.
- Jeżeli jest tak dobrze, jak pan mówi, to dlaczego chcą pana odwołania?! – pytał radny PiS Paweł Wnukowski.
Artur Kosicki, szef Klubu PiS zapewnił, ze wszystkie strony – związkowcy, prezes, samorządowcy, radni będą mogli wypowiedzieć się w sprawie wniosku o odwołanie prezesa podczas obrad sejmikowej komisji rewizyjnej.
Puenta czy początek?
Puentą pełnej wzajemnych pretensji i osobistych wycieczek dyskusji wojewódzkich samorządowców-polityków, chociaż wypowiedziana została niemal na wstępie, wydaje się uwaga Stanisław Derehajły, wieloletniego wójta gminy Boćki, przez większość poprzedniej kadencji wicemarszałka województwa z ramienia Porozumienia Jarosława Gowina, a teraz jedynego radnego wybranego z listy Konfederacji.
- No cóż, Szanowni Państwo, słabo idzie nam robienie biznesów w tym sejmiku województwa podlaskiego, bo co jakaś spółka się pojawia, to mamy później dysputy, skąd dofinansować tę spółkę. I tak się kończy to biznesowanie, niestety – mówił Stanisław Derehajło. – Filozofią nie zbudujemy gospodarki. Wówczas jako wójt, ze zdziwieniem przyjąłem łączenie PKS-ów. Mamy teraz spółkę, do której trzeba cały czas dopłacać, zastanawiamy się jak i kto ma to robić, jak to ma funkcjonować, a nikt nie przedstawia nam rozwiązań.
- Jak my, dysponując takimi funduszami Unii Europejskiej dla regionu, do tej pory nie potrafiliśmy zorganizować naszych spółek, zbudować je jako sprawne narzędzie realizacji naszych celów, celów sejmiku. To jest dramat nas wszystkich, nie tylko w tej kadencji – ocenił doświadczony samorządowiec.
Wojciech Drażba