Szpital wojewódzki w Suwałkach. Oddział chirurgii dziecięcej jak nowy, ordynator wzruszony [zdjęcia]

Po pięciu miesiącach zakończył się przeprowadzony kosztem miliona złotych remont oddziału chirurgii dziecięcej. Mali pacjenci, na których w 11 salach będą czekały 23 łóżka, przeniosą się tutaj pod koniec kwietnia.

Na oddziale, który leczy około 1600 dziewcząt i chłopców rocznie, pracuje 15 pielęgniarek i siedmioro lekarzy. Od początku funkcjonowania placówki przy ulicy Szpitalnej, od 34 lat dzieci leczy Andrzej Grzyb, ordynator.

- Pierwszym ordynatorem był mieszkający obecnie w Warszawie Aleksy Lewszuk, który starał się, byśmy mieli jak najlepsze warunki – przypominał podczas uroczystości symbolicznego otwarcia oddziału po modernizacji Andrzej Grzyb. – Dopiero teraz doczekaliśmy się kapitalnego remontu, to pierwszy zarząd, który zrobił coś dla chirurgii dziecięcej – dziękował dyrektorowi szpitala Adamowi Szałandzie.

Środki na remont kolejnego w tym szpitalu oddziału pochodzą z unijnego programu Polska-Litwa, o wyposażenie postarały się samorządy gmin Filipów, Rutka-Tartak i Suwałki. Wcześniej pieniądze na poprawę warunków leczenia oraz hospitalizacji pacjentów pozyskiwało Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Dziecięcej Chirurgii Urazowej i Powypadkowej, kierowane przez Andrzeja Grzyba.

- Właśnie siłami Stowarzyszenia 18 lat temu odnowiliśmy pomieszczenia, przygotowaliśmy świetlicę oraz specjalne miejsca dla matek, o czym w ostatniej edycji WOŚP pomyślał Jurek Owsiak - opowiada Andrzej Grzyb. – Wtedy oddział wyglądał całkiem przyzwoicie, ale z czasem przestawał spełniać współczesne wymogi.

Po remoncie, przybyło specjalnych miejsc dla matek. Dzięki temu, że rodzice „leżą” na oddziale razem z dziećmi, skrócił się czas pobytu pacjentów, średnio do dwóch dni. Chirurdzy wykonują około 300 zabiegów i operacji zespolenia kości, opiekują się też dziećmi, kierowanymi tylko na obserwację, ponieważ w Suwałkach nie ma dziecięcego szpitalnego oddziału ratunkowego.

- Zupełną nowością jest całkowicie izolowana, zabezpieczona przed infekcjami sala do leczenia oparzeń – mówi Andrzej Grzyb. – Wcześniej nie mieliśmy też monitoringu, który ułatwi pracę pielęgniarkom.