Niemal cała Polska solidaryzowała się z walczącymi na Euromajdanie Ukraińcami. Suwałki chcą obecne przyjąć na kilkunastodniowy wypoczynek kilkanaścioro ukraińskich dzieci. Niestety, nowa ukraińska władza rządy rozpoczęła od ograniczenia praw mniejszości narodowych.
Ukraiński parlament, już w pierwszym dniu, po przejęciu w nim władzy przez wcześniejszą opozycję, uchylił ustawę, mocą której, w regionach „języki regionalne mniejszości narodowych” mogły pełnić rolę równoległego języka urzędowania władz publicznych i samorządowych w tych regionach, w których co najmniej 10% mieszkańców wyrazi taką wolę w formie petycji. W tekście ustawy wymieniono 18 takich języków, w tym m.in. język polski.
Wiele praw i kary z ich nieprzestrzeganie
Dodatkowo ustawa przewidywała kary za publiczne znieważenie języka państwowego lub języków regionalnych celem tworzenia przeszkód w jego korzystaniu i łamania praw człowieka zgodnie z artykułem 161. Kodeksu karnego Ukrainy. Karane miało być też rozpalanie waśni na gruncie językowym.
Art. 11 ust. 2. gwarantował petentowi możliwość składania ustnych i pisemnych podań w języku regionalnym i otrzymywania w tym języku odpowiedzi. Regionalny język mógł być też stosowany na posiedzeniach organów samorządu terytorialnego, z zapewnieniem w razie potrzeby odpowiedniego przekładu.
Art. 13.ust. 1 wprowadzał też możliwość zapisu nazwiska obywatela w języku regionalnym oraz zapisu nazwiska na innych dokumentach poświadczających jego tożsamość. To samo dotyczyło dokumentów poświadczających stopień wykształcenia (ust. 2.).
Art. 27. Dotyczy nazw geograficznych i toponimów. Ustawa dopuszczała nazwy jednostek terytorialnych, stacji kolejowych, ulic, placów i innych (katalog nie został zamknięty) w językach regionalnych. W razie potrzeby stosowałoby się również łacińską transliterację nazwy danej jednostki czy obiektu z języka ukraińskiego.
Litwa, która tak mocno krytykowała obalonego prezydenta Janukowycza, miała jednak dobry wzór do naśladowania w kwestii mniejszości narodowych. Z tego prawa skorzystała nie tylko mniejszość rosyjska, ale i m.in. węgierska, mołdawska i rumuńska.
Europa protestuje, Polska milczy
Ostro na zniesienie ustawy zareagowały władze Rumunii, Węgier, a Parlament Europejski przyjął nawet 27 lutego br. specjalną rezolucję, która głosi: "PE wzywa ukraiński parlament i przyszły rząd do poszanowania praw mniejszości w kraju, w tym używania języków mniejszości rosyjskiej oraz innych. Wzywa się do przyjęcia nowych przepisów, zgodnie z zobowiązaniami Ukrainy w ramach Europejskiej Karty regionalnych języków".
Polskie władze nie wydały żadnego oficjalnego stanowiska. Jedynie w rozmowie z CCN, minister spraw zagranicznych delikatnie wspomniał, że uchylenie ustawy „to był błąd”.
Ilu Polaków na Ukrainie?
Oficjalnie Polaków na Ukrainie są 144 tysiące. Tyle mówią dane ze spisu powszechnego przeprowadzonego w tym państwie w roku 2001. Nieoficjalnie mogą być ich nawet 2 miliony. Są gminy, rejony, gdzie Polacy stanowią zdecydowaną większość:
- Strzelczyska - rejon mościcki, obwód lwowski – 97,7 %
- Łanowice – rejon samborski, obwód lwowski – 91 %
- Aleksandrówka – rejon starosieniawski, obwód chmielnicki – 78,1 %
- Doboszczówka, rejon mościcki, obwód lwowski – 64,3 %
- Maćkowce, rejon chmielnicki, obwód chmielnicki – 63,9 %
- Stara Huta, Krasna (Krasnoczora), rejon storożyniecki, obwód czerniowiecki – 61,6 %
Mało szkół
Jak pisze w portalu Kresy.pl, Marcin Skalski, polskie szkoły działają tylko w Mościskach (szkoła średnia), w Strzelczyskach (szkołach podstawowa), Lwowie (średnia i podstawowa), w Gródku Podolskim (szkoła średnia), szkoła wraz z przedszkolem działa też w Łanowicach. Dodatkowo klasy polskie działają w Stanisławowie, Kamieńcu Podolskim, Szepietówce, Chmielnickim, Żytomierzu. Są też sobotnio-niedzielne szkółki, najczęściej zlokalizowane przy polskich parafiach lub domach polskich, między innymi w Dolinie, Romanowie, Czerwonych Chatkach, Sobolówce, Bykówce, Gródku Jagiellońskim i Sądowej Wiszni. Dzieci uczą się tam języka polskiego, etnokultury
Ten niedostatek sprawia, że jedynie 10% młodych Polaków uczy się języka polskiego. Wyjątkowo niekorzystnie wypada to porównanie chociażby z Węgrami na Ukrainie, którzy pod tym względem notują wynik 103%, a więc po węgiersku uczą się nie tylko Węgrzy, ale inne narodowości zamieszkujące Ukrainę.
Zauważmy, że podczas, gdy w niespełna 3 milionowej Litwie jest kilkadziesiąt szkół polskim językiem nauczania (70 proc, przedmiotów jest nauczanych tu po polsku), to na Ukrainie działa tylko kilka szkół z polskim językiem nauczania, gdzie wykładany jest język (nie przedmioty, a język) polski z elementami etnokultury i historii Polski. Nie ma mowy ani o 70 ani nawet o 40 procentach lekcji po polsku, jak ma to miejsce na Łotwie. Nie ma mowy o tablicach miejscowości po polsku, czy nazwiskach w języku polskim w dowodach osobistych. Jednak cała uwaga przez ostatnie 20-lecie polskich polityków była skupiona na prawach mniejszości polskiej na Litwie, a nie na Ukrainie, Białorusi, Łotwie. Polacy na Ukrainie i Białorusi zostali pozostawieni sami sobie.
Niechętni Polakom
Marcin Skalski zauważa, że Polacy w zasadzie nawet nie zdążyli skorzystać z dobrodziejstwa właśnie uchylonej ustawy. Jedna z przyczyn był sprzeciw lokalnych władz w Zachodniej Ukrainie, już od lat opanowanej przez ukraińskich nacjonalistów, którzy obecnie współrządzą całym krajem. Niektóre Rady obwodowe, na terenach zamieszkiwanych przez Polaków, podjęły już w 2012 roku samowolne decyzje uznające ustawę za nieobowiązująca na terenie tychże obwodów. Nie było odważnych, by poskarżyć się władzom krajowym. Polska udawała, podobnie, jak obecnie, że niczego nie widzi, nie słyszy.
„Płynie z tego podstawowy wniosek – zauważa Skalski - położenie mniejszości narodowej w danym państwie zależy przede wszystkim od politycznego wsparcia z państwa macierzystego. To nie liberalna demokracja, ani nie prawa człowieka, ani nawet nie członkostwo w Unii Europejskiej (Litwa!) daje gwarancje praw narodowych dla mniejszości. Te wszystkie abstrakcyjne byty i pojęcia są zupełnie oddzielone od pojęcia narodu i praw narodowych. Te może zapewnić swoim rodakom wspólnota dysponująca narzędziem w postaci państwa”.
Watażka rządzi Zachodnią Ukrainą?
A będzie jeszcze gorzej. Faktycznie rządzi obecnie na Zachodniej Ukrainie tamtejszy Lider Prawego - Sektora Ołeksandr Muzyczko vel Saszko Biały. Przychodzi z karabinem na ramieniu i z pistoletem w ręku nawet na posiedzenia rad miejskich i obwodowych, ba, nawet do prokuratury! Nikogo nie boi się. Ogłosił nawet pełną gotowość bojową swoich oddziałów po tym jak pojawiła się informacja, że z Kijowa nowe władze wysłały dwa autobusy funkcjonariuszy, aby go aresztować. Zagroził – jak donosi portal Kresy.pl, że nowego ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Arsena Awakowa, który miał polecić go aresztować, „zniszczy i powiesi jak psa, za nogi na bramie MSW”. Określił go także m.in. słowami „zasraniec, kogut [użył rosyjskiego słowa "pietuch", co w slangu kryminalnym jest słowem bardzo obraźliwym i oznacza pasywnego homoseksualistę, najniższą kastę więzienną - Kresy.pl]”. Nie boi się, że jeden z głównych liderów tego ugrupowania jest wiceszefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy.
Ołeksandr Muzyczko "Saszko Biały" jest działaczem UNA-UNSO i koordynatorem Prawego Sektora w zachodnich obwodach Ukrainy. Wcześniej, w roku 1994 brał udział w pierwszej wojnie czeczeńskiej, dowodząc ochotniczym oddziałem UNA-UNSO. Był także m.in. osobistym ochroniarzem prezydenta Czeczenii gen. Dżochara Dudajewa. Za wojenne zasługi został nagrodzony najwyższym odznaczeniem Czeczeńskiej Republiki Iczkerii, orderem "Bohater Narodu", którym własnoręcznie udekorował go Dudajew.
Nie można wykluczyć, że w takiej sytuacji pasywności władz III RP, w następnym spisie powszechnym do polskości nie przyzna się, na Ukrainie już żaden Polak.
Jan Wyganowski
Na fot. Ołeksandr Muzyczko, lider Prawego Sektora na Zachodniej Ukrainie na obradach rady miejskiej.Fot Kresy.pl