Każdego roku we wrześniu tyle znakomitych postaci sportu w jednym miejscu można spotkać tylko w WOSiR Szelment. Mistrz olimpijski Wojciech Fortuna zaprasza tu i honoruje nie mniej słynne koleżanki i kolegów.
W podsuwalskim ośrodku yły skoczek narciarski od kilkunastu lat jest kustoszem Wystawy Sportów Zimowych "Od Marusarza do Małysza i Kowalczyk". Pięć lat temu wymyślił Aleję Olimpijczyków. Dzięki sponsorom z całego kraju, a nawet Polonusom z USA, co roku przybywa w niej tablic, upamiętniających medalistów olimpijskich, mistrzostw świata i Europy, świetnych sportowców. Gwiazdy odsłaniają wstęgi osobiście, w imieniu tych już nieżyjacych czynią to członkowie rodzin, przyjaciele, koledzy.
Tegoroczna, jubileuszowa edycja "Alei" była jednym z wydarzeń 57. Centralnych Dni Olimpijczyka, których gospodarzem są Suwałki i Suwalszczyzna. Uroczystość rozpoczęła się zgodnie z ceremoniałem - flagę olimpijską wciągnął na maszt złoty medalista w pięcioboju nowoczesnym z Barcelony Dariusz Goździak.
Pod nieobecność Marii Andrejczyk, wicemistrzyni olimpijskiej z Tokio, która dzień wcześniej startowała na mityngu Diamentowej Ligi w Zurychu, tablicę poświęconą córce odsłonili rodzice, Małgorzata i Tomasz Andrejczykowie, którzy dziękowali m.in. stojącemu w pobliżu trenerowi Majki i Hańczy Suwałki Karolowi Sikorskiemu. To nie koniec suwalskich akcentów. Mocno wruszony Michał Łogosz, 4-krotny brązowy medalista Mistrzostw Europy w badmintonie, olimpijczyk z Sydney, Aten, Pekinu i Londynu odpiął wstęgę w towarzystwie Jerzego Szleszyńskiego, prezesa SKB Suwałki i Henryka Owsiejewa, głównego sponsora suwalskich badmintonistów.
W Alei, która jest całoroczną atrakcją dla turystów i gości WOSIR-u Szelment, a przede wszytskim dla młodych adeptów sportu, specjalnymi obeliskami uhonorowani zostali jak dotąd dwaj trenerzy. Pierwszy to Janusz Fortecki, szkoleniowiec Wojciecha Fortuny. W tym roku natomiast stanął obelisk Kazimierza Górskiego, trenera piłkarskiej drużyny, która zajęła 3. miejsce na Mistrzostwach Świata 1974 w RFN oraz zdobyła mistrzostwo i wicemistrzostwo olimpijskie w Monachium i Montrealu. Odsłonięte zostały też tablice upamiętniające "Orłów Górskiego" - Kazimierza Deynę, Adama Musiała i Mariana Ostafińskiego. W ceremonii uczestniczyli m.in. Dariusz Górski, syn trenera i były fotoreporter Tygodnika Piłka Nożna, Andrzej Strejlau i Lesław Ćmikiewicz.
Upamiętniono nieżyjących już skoczka narciarskiego Antoniego Łaciaka i mistrza olimpijskiego z Moskwy w jeździectwie Jana Kowalczyka. Dumy ze swoich tablic nie kryli kajakarz Marek Łbik (nowy "sąsiad" w Szelmencie Marka Twardowskiego, Adama Wysockiego i Edyty Dzieniszewskiej ze Sparty Augustów) oraz siatkarz Zbigniew Lubiejewski.
Tradycyjnie już, silną reprezentację mieli wychowankowie polskiej szkoły boksu. O Józefie Grudniu przejmująco opowiadał wnuk, a o Leszku Błażyńskim, wychowanku Mazura Ełk - syn, Leszek Błażyński jr., dziennikarz "Przeglądu Sportowego" i katowickiego "Sportu", autor książki o Wojciechu Fortunie. Wzruszenia nie kryła żona przedwczesnie zmarłego Jana Dydaka, w towarzystwie rodziny swoją tablicę odsonił Kazimierz Adach, a znakomici koledzy nie szczędzili braw Krzysztofowi Kosedowskiemu, znakomitemu pięściarzowi, ale też niekwestionowanej gwieździe komedii "Chłopaki nie płaczą", który nie omieszkał wspomnieć o swoim nie mniej utytułowanym bracie.
Leszek Kosedowski, brązowy medalista z Montrealu ma już "z miejsca" obieconą tablicę od sponsorów z Nowego Jorku, a chętni do fundowania kolejnych zgłaszali się niemal jeden po drugim. Fundacja Wojciecha Fortuny, no i sam mistrz z Sapporo z radości zacierają ręce. Za rok znowu będzie okazja do spotkań i pięknych wspomnień, które tak mocno działają na wyobraźnię i marzenia dzieci i młodzieży o sukcesach i sławie.
Tekst i fot. Wojciech Drażba