Strażacy dalej „wyławiają” resztki oleju opałowego z kanalizacji w Lipsku. Do wycieku z uszkodzonego zbiornika doszło tydzień temu.
Paliwo było magazynowane przy spółdzielni mieszkaniowej. Nie wiadomo, kiedy dokładnie doszło do awarii. Tłuste plamy zauważył w ściekach jeden z pracowników oczyszczalni. Olej z rozszczelnionego zbiornika spłynął do studzienki kanalizacyjnej, a potem kanałami do oczyszczalni. W pojemniku mogło być od 200 do nawet 500 litrów paliwa. W akcji usuwania oleju uczestniczyło kilka jednostek straży pożarnej, w tym dwa wozy ratowniczo-chemiczne z Suwałk i dwa z Białegostoku. Sprawę badała policja i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska oraz MPO Białystok.
Część oczyszczonych ścieków spływa kanałem do Biebrzy. Gdyby olej dostał się do rzeki, mogło dojść do prawdziwej katastrofy ekologicznej. Strażacy rozłożyli specjalne zapory sorpcyjne. Do tej pory monitorują stan wody.
- Porozkładaliśmy sprasowane kostki słomy. Po 24 godzinach, gdy nasiąkną już wodą z olejem, wymieniamy je. Zużyte poddawane są utylizacji – mówi dyżurny augustowskiej straży pożarnej.
Strażacy będą pracować w Lipsku, aż w wodzie ze ścieków nie będzie już żadnych śladów oleju.
(just)