Wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Coraz więcej Polaków spędza je w zagranicznych kurortach, ciesząc się słońcem, czystą wodą i wspaniałym hotelem. A co, jeśli okaże się, że nasze wakacje nie wyglądają jak na zdjęciach z katalogu? Jak wtedy dochodzić swoich praw?
Biura podróży kuszą okazjami i promocjami. Wiele osób wykupiło wczasy jeszcze zimą, by skorzystać z tzw. oferty „first minute”. Inni czekają na promocje sezonowe i „last minute”. Nieważne, czy zakupisz wycieczkę po normalnej cenie, czy ze sporym upustem. Organizator wycieczki zawsze musi dotrzymać warunków zawartych w umowie.
Gdy rzeczywistość jest inna niż na zdjęciu
Bywa tak, że piękny pokój z widokiem na morze w pięciogwiazdkowym hotelu okazuje się klitką bez klimatyzacji, z dostawką zamiast małżeńskim łożem i w dodatku z widokiem na hotelowe śmietniki. Plaża ze złotym piaskiem i lazurową wodą okazuje się zanieczyszczona, a muzyka z hotelowego klubu nie pozwala nam w nocy zmrużyć oka. Wszystkie zauważone nieprawidłowości powinno się od razu zgłaszać rezydentowi biura, obecnemu na miejscu. Trzeba też zadbać o uzyskanie pisemnego potwierdzenia złożenia skargi.
- Po powrocie niezadowoleni turyści mają 30 dni na złożenie pisemnej reklamacji do organizatora wyjazdu, nawet jeśli nie zgłosili nieprawidłowości na miejscu – mówi Konrad Syryca z Fic Syryca Kancelaria Radców Prawnych. - Można także dochodzić odszkodowania z tytułu nienależytego wykonania umowy o świadczenie usług turystycznych. Biuro powinno bezzwłocznie podjąć starania, by znaleźć rozwiązania satysfakcjonujące klienta (tak głosi Dyrektywa 90/314/WE) – dodaje Syryca.
Warto pamiętać o dowodach. W reklamacji i roszczeniach przydadzą się filmy i zdjęcia dokumentujące nieprawidłowości związane z wakacjami. Możemy sami oszacować poniesione szkody, korzystając z Tabeli Frankfurckiej. Są w niej także wymienione sytuacje, w jakich możemy domagać się odszkodowań. Pozwala to również uniknąć ośmieszenia się, na jakie możemy narazić się w przypadku reklamowania brzydszego koloru pościeli albo mniejszej liczby drzew w okolicy hotelu, niż było na zdjęciach.
Po dostarczeniu pisemnej reklamacji, biura podróży mają miesiąc na jej rozpatrzenie. W przypadku braku odpowiedzi po tym czasie uznaje się, że reklamacja została przyjęta i uznana. Gdy pojawią się jakiekolwiek kłopoty z uzyskaniem odszkodowania, można wnieść sprawę do sądu. Pomocą dla niezadowolonych turystów jest Federacja Konsumentów, do której można bezpłatnie zwrócić się
o pomoc.
Bez urlopu, bez pieniędzy
Oszukani turyści zdarzają się każdego roku. Łatwiej jest domagać się odszkodowania w przypadku niewywiązania się biura z umowy, ale sytuacja jest trudniejsza, gdy zostaniemy przez organizatora wycieczki oszukani. Zdarza się, że po zakupie wczasów dowiadujemy się na lotnisku, że takiej wycieczki w ogóle nie ma. Gorzej, gdy zdążymy dolecieć do miejsca urlopu i dopiero na zagranicznej odprawie dowiemy się, że nasze biuro zbankrutowało. Wtedy pojawiają się schody: nie tylko straciliśmy urlop i pieniądze, ale dodatkowo nie możemy wrócić do Polski! Oszukani turyści w końcu trafią do swojego kraju, jednak straconych nerwów nic im nie zwróci. Po powrocie warto więc walczyć o swoje prawa i o zwrot pieniędzy.
- Najlepszym zabezpieczeniem jest dokonanie zakupu wycieczki za pomocą karty kredytowej lub debetowej – mówi Konrad Syryca. - Wtedy oszukany turysta może dochodzić swoich praw wobec biura podróży za pośrednictwem banku. Ma także gwarancję, że pieniądze zostaną mu zwrócone – dodaje.
W przypadku płatności w inny sposób, dochodzenie zwrotu kosztów może trwać nawet kilka lat. Co prawda większość biur podróży jest ubezpieczonych, jednak bywa, że kwota ubezpieczenia jest niższa niż dług, którym są obciążeni. Im więcej roszczeń oszukanych turystów i im większa kwota roszczeń, tym mniejsze szanse na szybkie rozpatrzenie sprawy i zwrot pieniędzy.
By oszczędzić sobie wakacyjnych stresów, przed zakupem wycieczki dobrze jest sprawdzić biuro podróży w Krajowym Rejestrze Długów. Jeśli znajdziemy w nim naszego organizatora, lepiej poszukać innej wycieczki. Chcąc zaoszczędzić na kosztach wczasów, możemy więcej stracić, niż zyskać.