Rolnicy z niepokojem obserwują pogodę za oknem i najbliższe prognozy, a zwierzęta, które powinny zimować, wychodzą na żer.
Jesienna aura sprawia, że rośliny nie zakończyły wegetacji i nie są gotowe na ewentualny powrót zimy. Normalnie o tej porze roku na termometrze powinno być grubo poniżej zera, tymczasem temperatura jest dodatnia, a zamiast śniegu pada deszcz.
- Pogoda jest bardzo nietypowa. Na razie nie dzieje się nic złego, wszystko zależy od tego, co będzie dalej. Jeśli śnieg pojawi się wraz z kilkustopniowym mrozem, wszystko będzie dobrze. Natomiast, jeśli spadnie dużo mokrego śniegu, albo przyjdzie srogi mróz – uprawy pszenicy ozimej, pszenżyta, czy rzepaku przepadną – mówi Daniel Gajewski, doradca produkcji roślinnej z Centrum Doradztwa Rolniczego w Suwałkach.
Scenariuszy może być kilka. Mroźna temperatura przy jednoczesnym braku pokrywy śnieżnej może doprowadzić do wymarznięcia upraw. Uszkodzone i osłabione mrozem rośliny żółkną, a następnie brunatnieją. Stają się podatne na wszelkiego rodzaju grzyby i bakterie, a częściach pola bardziej dotkniętych mrozem, całkowicie obumierają.
- Równie niebezpieczne są duże opady mokrego śniegu przy niedostatecznie zmarzniętej glebie. Dochodzi wtedy do tak zwanego „wyprzenia”. Roślina dusi się pod śniegiem. Powoduje to choroby grzybowe, na przykład pleśń śniegową. i może prowadzić do obumierania młodych roślin – tłumaczy Gajewski.
- Wszystko będzie dobrze, jeśli pogoda będzie zmieniała się stopniowo. W przeciwnym razie rolnicy, zwłaszcza uprawiający rzepak, poniosą olbrzymie straty. Na pomoc państwa raczej nie będą mogli liczyć, bo rząd wypłaca odszkodowania, jeśli straty obejmują 30 procent areału gospodarstwa. A więc, jeśli rolnik ma 10 hektarów pola, to ewentualne państwowe odszkodowanie dostanie wtedy, gdy wymrozi mu 3 hektary. Chyba, że uprawy zostały wcześniej ubezpieczone – wyjaśnia specjalista.
W praktyce rolnicy najczęściej odsiewają zboże, tzn. na wymarzniętym polu sieją na wiosnę zboże jare.
- Liczę się z tym, że będziemy odsiewać. Podobna pogoda była dwa lata temu i też trzeba było siać jeszcze raz - mówi Stanisław Putra, rolnik z Koniecboru w gminie Raczki.
- To duże straty, bo nie tylko ziarno, ale też koszty paliwa, nawozów, oprysków… Ale co zrobić, taka jest praca rolnika, że wciąż zagląda w niebo – mówi.
Bardzo aktywne są również zwierzęta, które o tej porze roku powinny smacznie spać.
- Futrzaki zamiast odpoczywać, wciąż gromadzą zapasy. Bobry ścinają i magazynują gałązki. Borsuki też spacerują po lasach. Niestety, docierają do nas sygnały, że już kilka sztuk zostało zabitych pod kołami – mówi Wojciech Misiukiewicz z Wigierskiego Parku Narodowego.
Natomiast inne zwierzęta po prostu nieznacznie zmodyfikowały swoje zachowanie. Na przykład jelenie zmieniły dietę z zielonej na korę drzew.
- Można je zobaczyć przy zrębach, czy trzebierzy w nadleśnictwach, jak korują, spałują drzewa.
Pomimo tego, że zima jest nietypowa, pszczelarze są jednak dobrej myśli.
- Byłem w swojej pasiece na Trzech Króli. Czekałem, że skoro tak ciepło, to może jakaś pszczoła wyleci, ale żadnej nie było. To dobrze. To znaczy, że są w letargu i śpią. Spodziewają się mrozów. Jeśli pszczelarze dobrze dokarmili swoje owady, wszystko będzie w porządku. Nie będzie większych strat – mówi Wiesław Moniuszko, prezes Północno-Wschodniego Stowarzyszenia Pszczelarzy.
- Pszczoły żyją od milionów lat. Przystosowały się do różnych zmian w pogodzie – dodaje.
Justyna Brozio