Wciąż brakuje zawodowców

Sytuacja na suwalskim rynku pracy jest bardzo trudna. Obecnie w Powiatowym Urzędzie Pracy w Suwałkach zarejestrowane są 5 464 osoby. Stopa bezrobocia na terenie powiatu suwalskiego wynosi 11,2 proc., na terenie miasta – 13 proc.

Dyplom w kieszeni wcale nie gwarantuje stabilnej, dobrze płatnej posady, bo, jak się okazuje, najwięcej bezrobotnych, to ludzie młodzi.

- W wieku od 18 do 24 lat zarejestrowane są 1033 osoby bezrobotne, czyli 18,9 proc, w wieku od 25 do 34 lat – 1527 osób, 28 proc. – mówi Teresa Dzienuć, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Suwałkach.

Pomimo tego, że od kilku lat pracodawcy wręcz zabiegają o wykwalifikowanych pracowników fizycznych, a uczelnie wyższe oferują nawet specjalne stypendia, absolwentów szkół zawodowych jest wciąż za mało. To swoisty paradoks, bo z jednej strony bezrobocie jest bardzo duże, z drugiej gros młodzieży wciąż wybiera licea ogólnokształcące. W poniedziałek władze Suwałk będą rozmawiać o tym problemie z przedsiębiorcami z regionu i dyrektorami szkół zawodowych.

- Chcemy, aby szkoły porozumiewały się z przedsiębiorcami, aby powstały takie kierunki kształcenia, po których młodzi ludzie znajdą pracę – mówi Marek Buczyński, zastępca prezydenta Suwałk.

W suwalskich szkołach zawodowych już wcześniej zaszły zmiany „pod przedsiębiorców”. W Zespole Szkół Technicznych przy ul. Sejneńskiej powstały trzy nowe klasy kierunki: technik urządzeń i systemów energetyki odnawialnej, operator maszyn i urządzeń do przetwórstwa tworzyw sztucznych oraz operator obrabiarek skrawających.

- Te dwie pierwsze klasy już funkcjonują. Chodzi do nich optymalna liczba uczniów, nie za wielu, ale też nie kilku. W sam raz. Trzeci kierunek na razie nie funkcjonuje, ale jeśli będzie zainteresowanie, może ruszyć od września – mówi Czesław Wielgat, dyrektor ZST w Suwałkach.

- Na rynku pracy na pewno brakuje automatyków: mechatroników, elektroników. Nie wiem, z czego to wynika, że nie ma zainteresowania skrawaniem automatycznym. Chyba młodzież boi się, że to za trudny kierunek, bo trzeba umieć zaprogramować urządzenie, odczytać program, ale po tym kierunku, na pewno znajdzie się pracę – mówi Wielgat.

Suwalska Specjalna Strefa Ekonomiczna rozwija się bardzo intensywnie. W ciągu najbliższych dwóch lat ma powstać olbrzymia inwestycja Padmy, przedsiębiorstwa specjalizującego się w produkcji elementów dekoracyjnych z drewna i płyt drewnopodobnych. Zatrudnienie może znaleźć ponad 1000 osób.

Obecnie obróbka drewna też odbywa się głównie za pomocą maszyn i narzędzi.

Dane ogólnokrajowe mówią, że najbardziej poszukiwani są właśnie mechanicy precyzyjni, zajmujący się ustawianiem i regulacją maszyn, osoby z umiejętnością obsługi obrabiarek sterowanych automatycznie, wykwalifikowani betoniarze, zbrojarze, monterzy rusztowań, operatorzy dźwigów i spawacze konstrukcji stalowych. Brakuje również techników: budowlanych, mechaników, elektryków i energetyków, elektroników, oraz specjalistów z zakresu instalacji przemysłowych.

- W życiu jest bardzo różnie. Absolwent może nie dostać się na studia za pierwszym razem, są różne zdarzenia losowe. Warto zapewnić sobie stabilizację. Ukończenie szkoły zawodowej nie zamyka przecież drogi na studia. Technikum też kończy się maturą, a dodatkowo ma się w ręku fach – mówi Buczyński.

- Zespół Szkół Technicznych jest na piątym miejscu w województwie podlaskim, jeśli chodzi o zdawalność egzaminów końcowych. Nasi uczniowie bardzo dobrze zdają maturę – mówi dyrektor Wielgat.

Obecnie w Suwałkach proporcje są wyważone. Mniej więcej tyle samo uczniów uczy się w liceach, co w szkołach zawodowych.

- Jeśli chodzi o licea, to też chcielibyśmy trochę zmienić. Będziemy namawiać dyrektorów, aby stworzyli więcej klas biologiczno-chemicznych, bo cieszą się one bardzo dużym zainteresowaniem, a w dalszej perspektywie pozwalają na przykład rozpocząć studia medyczne – mówi zastępca prezydenta.

(Fot. ZST Suwałki)

Justyna Brozio