Jeszcze kilka miesięcy może potrwać przesłuchiwanie świadków i oczekiwanie na opinie biegłych w sprawie potrącenia przez lidera zespołu „Weekend” operatora kamery, suwalczanina Pawła Hołubowicza.
Kamerzysta miał połamane obie nogi. Wycięto mu śledzionę. Dochodzi do siebie w domu. Co najmniej przez najbliższy rok nie będzie jeszcze w stanie wrócić do pracy. Utrzymuje się z zasiłków ZUS oraz, jak sam mówi, dzięki pomocy bardzo życzliwych przyjaciół i rodziny.
Radosław L. usłyszał zarzut spowodowania wypadku. Grozi mu do 3 lat więzienia. Muzyk nie przyznaje się do winy.
Do wypadku doszło 29 sierpnia ubiegłego roku na torach MOTO-PARKU w Ułężu pod Rykami, w województwie lubelskim. Nagrywano tam program „Mistrz kierownicy, najszybszy kierowca disco" dla stacji Polo TV. Muzycy disco polo, m.in. Marcin Miller z zespołu „Boys”, ścigali się w podobnych do gokartów samochodach KTM. Jeden z nich, prowadzony przez Radosława L., lidera sejneńskiej formacji „Weekend”, wypadł z toru i uderzył w filmującego Pawła Hołubowicza.
Paweł Hołubowicz cudem uniknął śmierci. Miał wielokrotne złamania obu nóg i poważne obrażenia wewnętrzne. Trafił do Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie. Przeszedł kilka bardzo poważnych operacji. Lekarze musieli usunąć mu śledzionę. Bliscy i przyjaciele Pawła apelowali o oddawanie krwi. Na apel odpowiedziało kilkaset osób z Białegostoku, Torunia, Warszawy i Gdańska.
Przesłuchiwanie świadków trwa już kilka miesięcy. Wyścigi obserwowało mnóstwo osób z różnych rejonów Polski.
- Część z nich przyjeżdża na przesłuchania do Prokuratury Rejonowej w Rykach, część zeznaje w prokuraturach najbliższych miejsca zamieszkania. Zeznania są później spisywane i przesyłane do nas – mówi Dariusz Burek, zastępca prokuratora rejonowego w Rykach.
Przesłuchania świadków są właściwie na finiszu, ale teraz trzeba będzie czekać na opinię biegłych z zakresu ruchu drogowego. Mają oni bardzo szczegółowo ustalić przebieg i przyczynę wypadku. Opinia wpłynie do prokuratury najwcześniej w kwietniu.
- Dopiero ocena przez prokuratora opinii biegłych w powiązaniu z całokształtem poczynionych ustaleń faktycznych umożliwi wyrażenie prawidłowego stanowiska prawnego w przedmiocie skierowania do sądu aktu oskarżenia lub doprowadzenia do podjęcia innej decyzji merytorycznej – wypowiada się bardzo formalnie prokurator.
Na opinię biegłych z niecierpliwością oczekuje również sprawca wypadku. Radosław L. uważa, że jest niewinny.
- Żyjemy w państwie prawa i sąd zdecyduje, czy pan L. jest winny spowodowania wypadku, czy nie. Liczymy, że opinia biegłych odpowie na wiele pytań. Na przykład, jak to się stało, że samochód wypadł z torów, dlaczego operator stał w takim miejscu, na czyje polecenie? – mówi Tomasz Jakubowski, menadżer zespołu „Weekend”.
Sytuację ułatwiłoby polubowne załatwienie sprawy, ale sprawca wypadku i kamerzysta jak dotąd nie doszli do porozumienia.
- To bardzo delikatna kwestia i nie chcę się na jej temat wypowiadać, bo dopóki sprawa nie trafiła do sądu, nie wykluczam kompromisu. Wypadki się zdarzają. Nie uważam, żeby pan L. zrobił to specjalnie – mówi Paweł Hołubowicz.
Jego znajomi mówią jednak znacznie więcej i wyrażają się bardziej stanowczo. Ponoć w listopadzie padła propozycja finansowej pomocy dla Pawła ze strony Radosława L.
- Była to jakaś śmieszna suma na pokrycie kosztów dojazdu do szpitala, czy na rehabilitację, a Paweł codziennie przez trzy godziny przechodzi rehabilitację – mówią bliscy kamerzysty. - Na lewej nodze wciąż nosi stabilizator. Po jego zdjęciu noga trafi w gips, a dopiero po wakacjach możliwa będzie operacja kolana, która być może umożliwi mu poruszanie się bez kul. Od listopada sprawca wypadku się nie odzywał.
- O wykonywaniu zawodu mogę na razie zapomnieć, ale jakoś sobie radzę. Czuję się dobrze. Bardzo dużo zawdzięczam rodzinie i przyjaciołom – mówi Hołubowicz.
Justyna Brozio
(Fot. http://excluzive.pl/motoryzacja/ktm)