W Potaszni palił się dom, a w Suwałkach drewniany garaż i znajdujące się w jego pobliżu dwa inne budynki.
W miniony weekend suwalscy strażacy wyjeżdżali kilka razy do kolizji drogowych, fałszywego zgłoszenia o gazie wyciekającym z jednej z cystern oraz do dwóch pożarów.
Pierwszy pożar miał miejsce w piątek, 30 października w Potaszni. Około 16.20 strażacy otrzymali zgłoszenie, iż w tej miejscowości pali się dwurodzinny budynek mieszkalny.
- Ogień wydobywał się przez drzwi i okna na parterze. Strażacy ochotnicy jeszcze przed przybyciem jednostki ratowniczo-gaśniczej z Suwałk ewakuowali z budynku starszą kobietę. Nic się jej nie stało. Znalazła schronienie u sąsiadów – mówi dyżurny suwalskiej straży pożarnej.
Dzień później, około 4.00 rano, strażacy jeszcze raz zostali wezwani na miejsce pożaru. Kobieta zauważyła, iż na poddaszu tli się jedna z drewnianych belek.
- Było to pojedyncze zarzewie ognia, ale bardzo groźne. Bardzo dobrze, że mieszkanka szybko zawiadomiła straż. Pożar mógłby wybuchnąć na nowo – tłumaczy dyżurny.
Dom podzielony jest na dwie części. Spaleniu uległo wnętrze mieszkania starszej kobiety. Straty oszacowano na 60 tys. złotych, zaś uratowane mienie na 100 tys. złotych. Rodzina mieszkająca za ścianą nie poniosła poważniejszych strat. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
W akcji wzięło udział siedemnastu strażaków z czterech zastępów.
Z kolei w sobotę strażacy brali udział w gaszeniu pożaru na ulicy Polnej w Suwałkach. Około 20.00 otrzymali zgłoszenie, że pali się tam drewniany garaż. Natychmiast pojechali na miejsce.
- Cały drewniany budynek, o wymiarach sześć na trzy metry objęty był ogniem. Zaczęły się również palić dwa inne budynki znajdujące się blisko niego –szczyt innego, drewnianego budynku oraz przedsionek i elewacja z tworzywa sztucznego znajdującego się także w pobliżu budynku murowanego – relacjonuje szczegółowo dyżurny strażak.
Jeden z mieszkańców posesji – 53-letni mężczyzna, próbował gasić pożar samodzielnie. Doznał poparzeń twarzy i rąk. Został przewieziony do szpitala. Akcja gaśnicza trwała ponad godzinę. Brały w niej udział cztery zastępy straży pożarnej, w sumie 13 strażaków.
(just)