Nielegalne wesele w Suwałkach. Obostrzeń już nie ma, karę i tak trzeba będzie ponieść

Prawie półtora miesiąca od wesela, które zostało nielegalnie zorganizowane w czasie obowiązywania pandemicznych obostrzeń, suwalska prokuratura przesłuchała jedną czwartą imprezowiczów – około dziesięciu osób. Chociaż epidemia wyhamowała i wesela już można organizować, uczestnicy nie mogą liczyć na złagodzenie kary.

Każdemu z nich grozi do ośmiu lat więzienia za narażenie życia i zdrowia innych osób w związku z rozprzestrzenianiem choroby zakaźnej.

Do wesela, które zakończyło się interwencją Policji i Sanepidu, doszło 17 kwietnia w lokalu przy ul. Młynarskiego 2 w Suwałkach. Po anonimowym telefonie funkcjonariusze Policji i przedstawiciele Sanepidu pojawili się na organizowanym dyskretnie weselu.

Zgodnie z rządowymi obostrzeniami związanymi z pandemią koronawirusa, wszystkie imprezy masowe, w tym wesela i stypy, były wówczas nielegalne. Uroczystość została przerwana. Mundurowi nakazali gościom rozejść się. Wszyscy biesiadnicy zostali „spisani“ i wzywani są do prokuratury, która zajęła się tą sprawą.

Jak informuje Prokuratura Rejonowa w Suwałkach, do tej pory przesłuchano około 10 osób. Na weselu bawiły się 44. Zgodnie z prawem, grozi im do 8 lat więzienia. Najsurowszą karę może ponieść organizator imprezy. Przedsiębiorców, którzy łamali obostrzenia, nie tylko czeka postępowanie przed sądem, ale pozbawia się ich możliwości korzystania z odszkodowań w ramach Tarczy Antykryzysowej lub ich zwracanie, a także nakazuje im się płacić nawet po 30 tys. zł kary.

- Śledztwo toczy się w sprawie, co oznacza, że jak dotąd nikt związany z uroczystością nie usłyszał zarzutów, ale fakt cofnięcia obostrzeń związanych z epidemią Covid-19 nie rzutuje bezpośrednio na ocenę prawno-karną uczestników – wyjaśnia Prokuratura.

Także sanepid nie cofnie nałożonych kar.

- Działamy w świetle prawa, które obowiązuje w danym momencie. My już zamknęliśmy tę sprawę. Nie mogę mówić o wymiarze kar ze względu na ochronę danych osobowych. Osobom ukaranym pozostaje jedynie odwołanie się do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej – mówi Elżbieta Bednarko, dyrektor suwalskiego Sanepidu.

(just); fot. pixabay