Zarzuty pod adresem Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej odpiera Marek Giedrojć. Prezes wyjaśnia skąd wziął się deficyt w spółce. Wskazuje również, że kierowana przez niego firma ma czym się pochwalić.
- Nie zgadzam się z zarzutami dotyczącymi naszej spółki - mówi Marek Giedrojć, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.
Krytyczne głosy o PGK pojawiły się na marcowej sesji Rady Miejskiej. Tuż przed głosowaniem nad włączeniem w struktury tej spółki Targowisk Miejskich, na mównicę wszedł Grzegorz Gorlo z Prawa i Sprawiedliwości. Radny przedstawił wyliczenia, że komunalna spółka z roku na rok przynosi olbrzymie straty.
- Milionowe straty przedstawione przez radnego Gorlo są konsekwencją zlecenia nam budowy około 300 mieszkań - wyjaśnia szef PGK.
Zadanie powiększenia zasobów komunalnych powierzył mu jeszcze Józef Gajewski. PGK zaciągnęło kredyt, za który zbudowano bloki przy Daszyńskiego i Franciszkańskiej. Mieszkania zostały przekazane nieodpłatnie samorządowi, a spółce zostały do spłacenia odsetki i koszty amortyzacji budynków. Gdyby przedsiębiorstwo sprzedało lokale, zabezpieczyłoby swoje finanse na lata.
- Nikt na sesji nie zauważył, że mamy osiągnięcia w innych konkretnych dziedzinach - wytyka Giedrojć i podkreśla, że spółka nagrodzona została ostatnio przez Europejski Kongres Jakości. Chwali się też, że PGK było w czołówce firm komunalnych, które wprowadzały elektroniczną kartę miejską oraz selektywną zbiórkę odpadów. Dodaje też, że komunikacja miejska prowadzona jest bez zarzutów.
Prezes wyjaśnia, że problemy spółki zaczęły się, gdy z jej zadań odłączano coraz to kolejne działalności. Wskazuje tu szczególnie, skrytykowany przez prezydenta Renkiewicza, zakład pogrzebowy.
- Sprzeciwialiśmy się sprzedaży zakładu pogrzebowego. Nie przynosił dużych strat, a pełnił ważną społecznie rolę - podkreśla jedna z byłych członków rady nadzorczej PGK.
Usługi cmentarne realizowane przez spółkę były najtańsze w mieście, a to blokowało podwyżki opłat w prywatnych firmach pogrzebowych. Gdy komunalny zakład zaprzestał działalności, ceny w mieście poszybowały w górę. Podobną rolę spełniała stacja paliw. W momencie, gdy zaczynała działalność, cena benzyny w Suwałkach była jedną z najdroższych w kraju.
Najbardziej na kondycji spółki odbił się nowy system gospodarowania odpadami. PGK nie miała szczęścia w kolejnych przetargach i śmieci z Suwałk wywoziły prywatne firmy. Z czasem z różnych przyczyn rezygnowały i zrywały umowy. Wtedy do pracy wkraczała suwalska spółka. W ostatnim sezonie jej udział w wywozie odpadów wzrósł z 30 do 70 proc.
Pomysł włączenia Targowisk Miejskich do Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej Marek Giedrojć uważa za słuszną decyzję. Żałuje, że jego głos, jako prezesa, nie był brany pod uwage.
- Nie zaproszono mnie na posiedzenia żadnej z komisji, na których omawiano połączenie spółek – podkreśla.
Prezydent, krytykując działania zarządu PGK prognozował, że sytuację uzdrowić może zmiana prezesa. Zapowiedział, że wkrótce zostanie ogłoszony konkurs na to stanowisko. Swego startu w nim nie wykluczył Zbigniew Walendzewicz, obecny prezes Targowisk Miejskich.
- Po krytyce, którą usłyszałem z ust prezydenta, nie wiem, czy wystartuję w konkursie - mówi z goryczą szef PGK.
Marek Giedrojć w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej pracuje od 30 lat. W ostatnich latach na przemian z Januszem Krzyżewskim rządził spółką. Do osiągnięcia wieku emerytalnego zostało mu 6 lat. Były marszałek województwa na emeryturę odejść może już w tym roku.
(mkapu)
fot. UM Suwałki
[26.03.2015] Prezydent krytycznie o PGK. Radny pyta czemu tak późno
[24.02.2015] PGK wchłonie Targowiska. Jedna spółka zamiast dwóch