Od 1.01.2017 r suwalski PKS, podobnie jak inne przedsiebiorstwa, włączony zostanie do nowej spółki Podlaska Komunikacja Samochodowa Nova z siedzibą w Białymstoku. Pomimo wcześniejszych zapowiedzi, że jeżeli dojdzie do połączenia PKS, to w Nowy Rok ogłoszony zostanie strajk generalny, a na trasę nie wyjedzie ani jeden autobus, wszystko wskazuje na to, że takiego strajku nie będzie.
- Uważam, że do strajku w Suwałkach nie dojdzie i wszystkie autobusy wyjada na trasę zgodnie z rozkładem jazdy – mówi Bogdan Dyjuk, członek Zarządu Województwa Podlaskiego. – Jesteśmy jednak przygotowani do zastąpienia protestujących kierowcami z innych miast. Połączenie spółek to jedyna szansa na uratowanie PKS i od tego nie odstąpimy.
W suwalskim PKS trwa spór zbiorowy załogi z Zarządem. Wprawdzie władze województwa odwołały syndyka i przywróciły Leszka Cieślika na stanowisko prezesa, to jest to jedyna zmiana jaka zaszła w firmie.
- Strajku w suwalskim PKS nie będzie, ale wciąż jesteśmy w sporze zbiorowym z Zarządem firmy. Niestety, nikt z nami nie podjął rozmów, nie ma żadnych negocjacji. Czekamy na decyzję wojewody, do którego zwróciliśmy się o unieważnienie decyzji o inkorporacji PKS, ale pan wojewoda ma na to czas do 12 stycznia 2017 i, póki co, milczy – racje suwalskich związkowców wykłada Jarosław Żaborowski, przewodniczący Samorządnego Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników PKS S.A. w Suwałkach. – Milczą też posłowie PiS Jarosław Zieliński, Krzysztof Jurgiel i Dariusz Piątkowski, do których zwróciliśmy się z prośbą o interwencję w naszej sprawie. Napisaliśmy też do Prezydenta RP Andrzeja Dudy i Pani Premier Beaty Szydło. Podobnie jak zdecydowana większość załogi, jestem za prywatyzacją PKS, ale przeciw inkorporacji, bo to nic innego jak tylko obsadzanie stołków ludźmi związanymi głównie z PSL, którzy stracili intratne stanowiska w spółkach Skarbu Państwa. To krok do wyprzedaży majątku, a następnie likwidacji PKS. Czarno widzę przyszłość PKS Nova, oj czarno ... Szkoda, że tak późno poparły nas samorządy miasta Suwałki i powiatu suwalskiego, że zabrakło poparcia z gminy, a także sąsiednich miast i powiatów.
Dodajmy, że w suwalskim PKS zatrudnionych jest ponad 200 osób. Jeszcze jest, bo wielu z nich straci pracę i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Podobnie jak do tego, że z rozkładu jazdy PKS Suwałki znikną kursy dalekobieżne do Wrocławia, Katowic, Poznania, Gdańska, a także dziesiątki innych, zdaniem władz samorządowych województwa, nierentownych. Ale do Białegostoku dojechać będzie można, a tam przesiadka i dalej "W Polskę jedziemy drodzy Panowie, w Polskę jedziemy..."