Sześć suwalskich przychodni od stycznia nie będzie przyjmować pacjentów. Podobnie będzie z lecznicami w Bakałarzewie, Raczkach i Przerośli.
Spór miedzy lekarzami zrzeszonymi w Porozumieniu Zielonogórskim a Ministerstwem Zdrowia dotyczy finansowania wdrażanego obecnie pakiety onkologicznego. To na lekarzy rodzinnych spadnie obowiązek wczesnego wykrywania nowotworów. Ich zdaniem cały system wymaga poprawek oraz zwiększenia finansowania.
Ostatnie w tym roku negocjacje nie przyniosły rezultatu. Skutkiem tego cześć przychodni nie podpisała umów i od stycznia gabinety będą zamknięte. W Suwałkach nieczynnych będzie sześć placówek – na Młynarskiego, Patli, Waryńskiego oraz dwie na Emilii Plater. Zamknięte będą też przychodnie w Raczkach, Bakałarzewie i Przerośli.
Umowy podpisały przychodnie z Filipowa, Rutki-Tartak, Jeleniewa, Szypliszk i Wiżajn. Czynne będzie też siedem lecznic z Suwałk. Pacjenci z pomocy lekarza skorzystają przy Klonowej, Mickiewicza, Pułaskiego, Putry, Szpitalnej i Waryńskiego.
- Listy są jeszcze uzupełniane. Wciąż spływają do nas podpisane umowy - wyjaśnia Adam Dębski, rzecznik prasowy Podlaskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia.
Ci, których lekarz rodzinny nie podpisał umowy, mogą skorzystać z pomocy innej przychodni.
Pomoc oferują też szpitalne oddziały ratunkowe. Jednak, o ile suwalczanie nie będzie mieć do szpitala daleko, to dla mieszkańców Raczek czy Przerośli może to stać się problemem. Spodziewać się można większych niż zwykle kolejek.
- Oczekujemy wzmożonego ruchu, ale wiemy, że będzie dobrze. Przygotowaliśmy dodatkową obsadę lekarzy – uspokaja Adam Szałanda, dyrektor suwalskiego szpitala.
Przyznaje, że choć za każdego pacjenta szpital otrzyma dodatkowe pieniądze to cała sytuacja jest problemem zarówno dla jego placówki, jak i dla samych chorych. - Trzeba zatrudnić nowych lekarzy, wdrożyć ich do pracy i zorganizować pracę - dodaje.