Mocnym magnesem była niedzielna słoneczna pogoda, ale do dłuższego przebywania na ograniczonym do ulic Patli i fragmentu Witosa terenie jarmarku kaziukowego w nowomiejskich realiach zniechęcał ścisk i ceny.
Ciężko było zatrzymać się, by obejrzeć sprzedawane na danym stoisku wyroby, bo do zrobienia kolejnych kroków naciskał tłum. Pora pomyśleć o innej lokalizacji bądź o zmniejszeniu liczby wystawców, których w tym roku było aż 150. W tym roku wśród wystawców debiutował komitet wyborczy Razem dla Suwałk – Czesław Renkiewicz. Po raz pierwszy na „Kaziuku” widzieliśmy stoisko z kandydatami i ulotkami.
Za pajdę chleba ze smalcem i plasterkami ogórka kiszonego i rzodkiewki trzeba było zapłacić 15 zł, czyli tyle co za cały bochenek. Nic to, jarmark przyciągnął tysiące suwalczan i gości z regionu, wystawcy z całego kraju nie mogli narzekać na brak klientów.
Była to już 24. edycja imprezy, która z roku na rok przechyla się w stronę gastronomicznej. Kiedyś dominowały stoiska z wyrobami wielkanocnymi, rękodzieła ludowego i zabawkami, teraz więcej jest tych z jedzeniem, z produktami spożywczymi, wypiekami, wędlinami. Furorę robiły słodycze z chałwami na czele i miody z przeróżnymi dodatkami.
Wyjątkowy charakter Kaziuk Suwalski, od początku organizowany z okazji odpustu w parafii św. Kazimierza Królewicza, utrzymuje dzięki religijnym akcentom oraz koncertom zespołów ludowych. Występy przy tak licznej publiczności są wystarczającą zachętą do kultywowania tradycji.
Fot. Miłosz Kozakiewicz