Gorący romans skończył się dla niej na ławie oskarżonych. Nie daruje, musi też posadzić na niej byłego kochanka. Chodzi o godność.
PoczÄ…tek tej historii siÄ™ga 2003 roku. Pani Anna, obecnie 74-letnia mieszkanka SuwaÅ‚k, poznaÅ‚a pana StanisÅ‚awa. PrzychodziÅ‚ do jej przyjacióÅ‚ki z mieszkania na dole. To ona ich ze sobÄ… poznaÅ‚a. Pewnie powiedziaÅ‚a, że Anna jest dosyć zamożna. Potem, już razem - ona i on, jeździli na grzyby.
- ByÅ‚ bardzo miÅ‚y. OdwoziÅ‚ mnie do domu. Ja schorowana jestem, po udarze. Akurat wyszÅ‚am ze szpitala. Mam niedowÅ‚ad lewej strony ciaÅ‚a. ChorujÄ™ na cukrzycÄ™. Na serce też siÄ™ leczÄ™. PodobaÅ‚o mi siÄ™, że mnie do przychodni woziÅ‚, do apteki… – opowiada pani Anna.
- Mąż nie żyje od wielu lat. Córka ma już dorosÅ‚e dzieci. Wszyscy pracujÄ…. Kto ma teraz czas z babciÄ… siedzieć? SpodobaÅ‚ mi siÄ™. ZaczÄ…Å‚ do mnie przychodzić. TwierdziÅ‚, że jest z żonÄ… w separacji. NocowaÅ‚. Nie bÄ™dÄ™ owijać w baweÅ‚nÄ™ - kochankiem moim byÅ‚. DawaÅ‚am mu pieniÄ…dze, bo mówiÅ‚, że na paliwo trzeba. Nie szkodowaÅ‚am, bo co mi po nich? A pieniÄ™dzy miaÅ‚am sporo, ze spadku po mężu. StanisÅ‚aw obiecywaÅ‚, że gdzieÅ› razem wyjedziemy, że kupimy domek. DoÅ‚ożyÅ‚am mu do samochodu… Na zakup tego domku sprzedaÅ‚am dziaÅ‚kÄ™. PiÄ™kna byÅ‚a… Kwiaty tam miaÅ‚am i warzywa. Teraz ani domku, ani dziaÅ‚ki… – pani Annie Å‚amie siÄ™ gÅ‚os.
Rzucił przez telefon
- I tak nasz romans trwaÅ‚ 8 lat. Pewnego dnia zadzwoniÅ‚ do mnie i powiedziaÅ‚, że już nie chce siÄ™ ze mnÄ… spotykać. Po tylu latach rzuciÅ‚ mnie przez telefon. WkurzyÅ‚am siÄ™ jak diabli. Bardzo poważnie podchodziÅ‚am do tego zwiÄ…zku. MyÅ›laÅ‚am, że on siÄ™ mnÄ… bÄ™dzie opiekowaÅ‚, bo jest o 10 lat mÅ‚odszy. Nie dbaÅ‚ o siebie. ChodziÅ‚ jak brudas, maÅ‚o siÄ™ myÅ‚. Teraz, jak na to z dystansu patrzÄ™, nie wiem, co ja w nim widziaÅ‚am. PomyÅ›laÅ‚am - ja zaopiekujÄ™ siÄ™ tobÄ…, ty mnÄ…. A on tak ze mnÄ… postÄ…piÅ‚… PróbowaÅ‚am do niego dzwonić. ChciaÅ‚am, żeby mi oddaÅ‚ pieniÄ…dze i żeby mi w twarz powiedziaÅ‚, że ze mnÄ… zrywa – opowiada pani Anna.
Stanisław mieszka w jednej z miejscowości na trasie do Augustowa.
- PoprosiÅ‚am wnuczkÄ™, żeby mnie do niego zawiozÅ‚a. Ja tam zajeżdżam, a z domu żona wychodzi! Schorowana, biedna… Na pewno kiedyÅ› byÅ‚a bardzo piÄ™kna. Oczy takie wielkie, smutne… Å»al mi siÄ™ jej zrobiÅ‚o od razu. PrzedstawiÅ‚am siÄ™. PowiedziaÅ‚am, że może pani na mnie napluć, wyzwać, pomyjami oblać, ja spotykaÅ‚am siÄ™ z pani mężem osiem lat. SpaÅ‚ u mnie. Å»yliÅ›my ze sobÄ…… A ona odpowiada, że jej już wszystko jedno, bo jest bardzo ciężko chora, niemal obÅ‚ożnie. Na dializy, biedna jeździÅ‚a. Å»al mi jej byÅ‚o strasznie i tak sobie pomyÅ›laÅ‚am, co z niego za „gnój”? Jak on jÄ… mógÅ‚ tak zostawić? KobietÄ™ nad grobem? Ona pÅ‚akaÅ‚a sobie, ja sobie…
ZresztÄ…, ja nie wiem, czy ona jeszcze żyje. Może już jÄ… Pan Bóg zabraÅ‚ z tego Å›wiata? Anna miaÅ‚a na imiÄ™. Tak jak ja. A, że niedawno byÅ‚o Anny, nawet siÄ™ nawzajem powinszowaÅ‚yÅ›my. PowiedziaÅ‚a, że nic do mnie nie ma. Bo jej mąż to od dawna taki. Za spódnicami lataÅ‚. Ona siÄ™ caÅ‚kiem poddaÅ‚a. MówiÅ‚a, że nawet kiedyÅ› chciaÅ‚a od niego odejść, ale zabrakÅ‚o jej odwagi. PowiedziaÅ‚a, że on siÄ™ teraz z innÄ… kobietÄ… spotyka. PodaÅ‚a nazwisko, gdzie mieszka.
Dotarło do mnie, co to za łajdak
To mężatka. Męża ma pijaka i ona też siÄ™ na tego Stasia zÅ‚apaÅ‚a. MyÅ›laÅ‚am, że szlag mnie trafi. PostanowiÅ‚am, że ostrzegÄ™ tÄ™ kobietÄ™, co to za jeden. PojechaÅ‚am do tej nowej kochanki. Oni mieli siÄ™ akurat spotkać. On powiedziaÅ‚ żonie, że jedzie do oÅ›rodka zdrowia, ona też u siebie w domu coÅ› nazmyÅ›laÅ‚a. Jak mnie zobaczyÅ‚a, już wiedziaÅ‚a kim jestem i czego chcÄ™. DaÅ‚a mu znać przez telefon. On wpadÅ‚ do niej na podwórko. AwanturÄ™ okropnÄ… zrobiÅ‚. ZaczÄ…Å‚ wrzeszczeć. A tak najpierw jechaÅ‚, że myÅ›laÅ‚am, że staranuje nam samochód z wnuczkÄ… w Å›rodku. ZÅ‚apaÅ‚ mnie za szyjÄ™, siÅ‚Ä… wpychaÅ‚ do auta. Nawet mi nogÄ™ drzwiami przyciÄ…Å‚. I na koniec powiedziaÅ‚ coÅ›, czego mu za nic nie podarujÄ™: „ty stara ku…”. WÅ‚aÅ›nie to jest dla mnie najgorsze. Nie pieniÄ…dze, nie, że zostawiÅ‚, ale że po tym wszystkim tak mnie nazwaÅ‚. Jakim prawem?! Ja jestem wolna. To on mnie zwodziÅ‚, oszukiwaÅ‚! I wtedy dotarÅ‚o do mnie, co to za Å‚ajdak! MyÅ›laÅ‚am, że zapaÅ›ci dostanÄ™.
Wnuczka odwiozÅ‚a mnie do domu. WymiotowaÅ‚am, nie miaÅ‚am siÅ‚y. SÄ…siadka pogotowie wezwaÅ‚a, bo baÅ‚a siÄ™, że mam drugi udar. W szpitalu nawet tomografiÄ™ mi robili. Ale jak tylko poczuÅ‚am siÄ™ lepiej, wypisaÅ‚am siÄ™ do domu. No i zaczęłam robić gÅ‚upoty… StraciÅ‚am gÅ‚owÄ™, nerwy… NapisaÅ‚am bardzo obraźliwy, bardzo wulgarny list do tego pana. PrzyznajÄ™. UżywaÅ‚am takich sÅ‚ów… nie brakowaÅ‚o tych na „ch”, „sku..”… OpisaÅ‚am wszystkie intymne szczegóÅ‚y, najbardziej wstydliwe detale i wysÅ‚aÅ‚am.
Potem jeszcze wiÄ™kszÄ… gÅ‚upotÄ™ zrobiÅ‚am, bo pojechaÅ‚am do tej jego nowej kobiety i pocięłam nożyczkami jej wywieszone na sznurze pranie oraz spuÅ›ciÅ‚am powietrze z kóÅ‚ w rowerze. JednÄ… starÄ… bluzÄ™ pocięłam. Wiem, że zrobiÅ‚am źle. PrzyznajÄ™ siÄ™. Nie powinnam byÅ‚a tego robić, ale ja już karÄ™ za to poniosÅ‚am. Oni mi zaÅ‚ożyli sprawÄ™ o zniszczenie mienia i za ten list obraźliwy. ZapÅ‚aciÅ‚am kobiecie. DogadaÅ‚yÅ›my siÄ™ nawet, ale StanisÅ‚aw chciaÅ‚ jeszcze odszkodowania za zniesÅ‚awienie. WyszÅ‚o na to, że ja jestem wszystkiemu winna.
Wyszło na to, że to bezkarny oszust
Dlaczego on żadnej kary nie poniósÅ‚?! Też podaÅ‚am go do sÄ…du za tÄ… szarpaninÄ™, ale wyszÅ‚o na to, że to bezkarny oszust. W sÄ…dzie mówiÅ‚ nieprawdÄ™ i zostaÅ‚o to już udowodnione i tu jest coÅ›, czego ja zupeÅ‚nie w uzasadnieniu nie rozumiem. SÄ…d napisaÅ‚, że osoba skÅ‚adajÄ…ca wyjaÅ›nienia może mówić nieprawdÄ™. A dokÅ‚adnie, że „oskarżony korzystajÄ…c z prawa do obrony, skÅ‚ada wyjaÅ›nienia, a nie zeznania, i nie ma obowiÄ…zku mówienia prawdy”.
SÄ…d dalej uzasadniaÅ‚: „ treÅ›ci zawarte w faÅ‚szywych zeznaniach muszÄ… być obiektywnie niezgodne z prawdÄ…, jak również subiektywnie nieprawdziwe. Jest to wiÄ™c przestÄ™pstwo, które można popeÅ‚nić jedynie umyÅ›lnie – w formie zamiaru bezpoÅ›redniego lub ewentualnego, tzn. że sprawca musi zeznać nieprawdÄ™ lub zataić prawdÄ™ albo przewidywać takÄ… możliwość i z tym siÄ™ godzić. NieÅ›wiadome mówienie nieprawdy, chociażby sprawca mógÅ‚ bÅ‚Ä™du uniknąć, jak też dziaÅ‚anie lekkomyÅ›lne nie wypeÅ‚niajÄ… podmiotowych znamion przestÄ™pstwa.”
- Ja nic z tego nie rozumiem! – mówi pani Irena - To w sÄ…dzie można kÅ‚amać? Co to jest subiektywna, albo obiektywna prawda?! – pyta.
- W gÅ‚owie mi siÄ™ od tego krÄ™ci. Udowodniono im kÅ‚amstwo, a kary nie ponieÅ›li. A ja caÅ‚e życie myÅ›laÅ‚am, że jak wchodzÄ™ na salÄ™ rozpraw i drzwi siÄ™ za mnÄ… zamykajÄ…, to prawda i tylko prawda. Do gÅ‚owy mi nie przyszÅ‚o, że można kÅ‚amać, tÅ‚umaczyć siÄ™, coÅ› krÄ™cić i sÄ…d to pod uwagÄ™ weźmie – bulwersuje siÄ™ pani Anna.
- I jeszcze w postanowieniu sÄ™dzia napisaÅ‚, że można siÄ™ pomylić w „sytuacji stresogennej”. Wiadomo, że wizyta w sÄ…dzie to nic przyjemnego i wiąże siÄ™ ze stresem, ale czy tak można siÄ™ tÅ‚umaczyć? – pyta.
- PrzeczytaÅ‚em te dokumenty. Nie bardzo mogÄ™ komentować. Wyrok w tej sprawie jest prawomocny. SÄ™dzia uzasadniÅ‚, jak uzasadniÅ‚. Można z tym postanowieniem polemizować, ale sprawa jest zakoÅ„czona. SÄ™dzia sÄ…du rejonowego wyjaÅ›niÅ‚ motywy. Skoro uznaÅ‚, co nastÄ™puje, nie mogÄ™ tego podważać – mówi sÄ™dzia Marcin Walczuk, rzecznik SÄ…du OkrÄ™gowego w SuwaÅ‚kach.
Pani Anna planuje wkrótce ponownie skierować sprawÄ™ do prokuratury.
- Pani prokurator powiedziaÅ‚a, że jeÅ›li mogÄ™ udowodnić, że StanisÅ‚aw, jego kobieta i Å›wiadkowie zeznawali nieprawdÄ™, to powinnam zÅ‚ożyć doniesienie o przestÄ™pstwie. Przecież nie może tak być, że w sÄ…dzie można kÅ‚amać! Je jestem upartym Koziorożcem i nie zamierzam siÄ™ poddawać – koÅ„czy.
Justyna Brozio
P.S. Imiona bohaterów zostaÅ‚y zmienione.