Suwalska policja chce, by radni zakazali sprzedaży alkoholu od 21 do 6 rano. Równie dobrze mogłaby od nich zażądać wprowadzenia godziny policyjnej.
- Wystąpiliśmy do przewodniczącego Rady Miejskiej o zainicjowanie prac nad uchwałą ograniczającą sprzedaż alkoholu w naszym mieście – informuje Eliza Sawko – rzecznik komendy miejskiej. – Chodzi o zakaz sprzedaży w godzinach nocnych od 21.00 do 6. rano.
Zależy nam na poprawie bezpieczeństwa w mieście – dodaje Eliza Sawko. – Mieszkańcy Suwałk sygnalizowali nam problem, korzystając z Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa, gdzie odnotowaliśmy 320 zgłoszeń od lipca ubiegłego roku do dziś odnośnie spożywania alkoholu w miejscach publicznych.
Te miejsca publiczne to głównie blokowiska, gdzie przy klatkach schodowych młodzi ludzie raczą się alkoholem. Nocna prohibicja stamtąd ich jednak nie wygoni.
Policjanci alarmują, że w ubiegłym roku do izby wytrzeźwień odwieźli prawie 1300 osób, że zanotowali 250 interwencji z powodu zakłócenia porządku przez osoby nietrzeźwe.
Krawiec szyje ubrania, murarz domy muruje, a policjant interweniuje. Lub też patroluje, bo to jego praca. Zazwyczaj ludzie pracują za dnia, a rozrywkom oddają się wieczorem. Także wtedy, a nie tylko rano i w granicach godz. 14-15 można w rożnych punktach ustawić policyjne radiowozy i urządzać prewencyjną akcję „Błysk”. Przepisy i prawo mamy już wystarczająco „wyregulowane”, a nawet „przeregulowane”. Za chyba wszelkie możliwe przestępstwa i wykroczenia przewidziane są kary, łącznie z odbieraniem koncesji dla sprzedawców alkoholu. Od kilkudziesięciu lat działają przeróżne ciała, z finansowaną przez właścicieli sklepów, barów i restauracji Miejską Komisją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Radni, poszczególne komisje, jak zapowiada przewodniczący rady miejskiej Zdzisław Przełomiec, „pochylą” się na wnioskiem policji. Mogą się też wypiąć, bo do ich kompetencji należy ustalanie liczby punktów sprzedaży alkoholu, ich odległości od różnych instytucji, ale nie mają prawa wprowadzać żadnych godzinowych ograniczeń.
Społeczeństwo nam się starzeje, więc większość pamięta czasy, kiedy alkohol można było kupić tylko na kartki, kiedy obowiązywała słynna „godzina 13”, a po 22.00 można było nabyć flaszkę tylko na melinie. Komuś tęskno za tamtymi rozwiązaniami?
Jeżeli zakaz sprzedaży alkoholu nocą ma tylko poprawić bezpieczeństwo w mieście, to już niemal absolutnie zapewni je zakaz wychodzenia z domów o tej porze. Na początku lat 80. poprzedniego wieku, w stanie wojennym obowiązywało ograniczenie poruszania się osób w miejscach publicznych od 22.00 do 6.00 rano. Kiedy komunistyczna władza zorientowała się, że ludzie muszą przecież jakoś wrócić i dotrzeć do pracy godzina milicyjna została skrócona, obowiązywała od 23.00 do 5.00.
Wojciech Drażba
fot. garnek.pl