Otwarcie wystawy poświęconej generałowi Władysławowi Andersowi miało stać się gładkim finiszem kampanii kandydatki Prawa i Sprawiedliwości. Nieoczekiwanie w suwalskim Archiwum Państwowym pojawili się działacze Komitetu Obrony Demokracji. Grupa kilkunastu osób skutecznie zakłóciła przebieg wydarzenia.
Pyskówki miÄ™dzy KOD-owcami, a zwolennikami PiS zaczęły siÄ™ jeszcze za nim na auli suwalskiego archiwum pojawiÅ‚a siÄ™ Anna Maria Anders. W piÄ…tkowe popoÅ‚udnie niespodziewanie przybyÅ‚o tam kilkunastu aktywistów opozycyjnego do rzÄ…du ruchu.
- To tak ma wyglądać ta dobra zmiana - ironizował młody działacz KOD.
- Jak się ci nie podoba to wyjdź. Tam są drzwi - odpowiedział mu Wojciech Tucholski, były szef zarządu regionalnej Solidarności.
Do rÄ™koczynów nie doszÅ‚o, bo na salÄ™ weszÅ‚a Anna Maria Anders wraz z MieczysÅ‚awem BÅ‚aszczakiem i JarosÅ‚awem ZieliÅ„skim. To na nich skupiÅ‚a siÄ™ caÅ‚a uwaga. Na widok ministra spraw wewnÄ™trznych część KOD-owców zaczęła buczeć. GÅ‚os zdążyÅ‚ zabrać lider lokalnego PiS, ale w czasie przemówienia kandydatki puÅ›ciÅ‚y im już nerwy.
- Costa! To jest jej prawdziwe nazwisko, a nie Anders - krzyczała kobieta w średnim wieku, nawiązując do rumuńskiego pochodzenia jej męża.
SÅ‚owa, które w tÅ‚umie KOD-owców padaÅ‚y pod adresem córki generaÅ‚a, byÅ‚y o wiele mocniejsze. WiÄ™kszość z nich nie nadaje siÄ™ do zacytowania. W koÅ„cu i sama Andersówna nie wytrzymaÅ‚a.
- Ja nie jestem tu jako kandydat, ale córka mojego ojca. Jak was nie interesuje ta wystawa, to nie jest to wasze miejsce, żeby być tutaj - mówiÅ‚a wzburzona.
Nikt z KOD-owców nie chciaÅ‚ jednak wychodzić. MaÅ‚o tego, zażądali możliwoÅ›ci zabrania gÅ‚osu i dyskusji z politykami PiS. Uciszyli siÄ™ tylko na chwilÄ™, gdy dyrektor archiwum opowiadaÅ‚ o losie zasÅ‚anych na Sybir.
- ProszÄ™ o ciszÄ™! PrzyszedÅ‚em tu posÅ‚uchać o tych poÅ›wieceniu tych ludzi, a nie waszych kÅ‚ótni - uciszaÅ‚ obie strony mężczyzna w Å›rednim wieku.
Gdy Tadeusz Radziwonowicz skoÅ„czyÅ‚ mówić, spór rozgorzaÅ‚ z jeszcze wiÄ™kszÄ… siÅ‚Ä….
- Niech siÄ™ pani nauczy siÄ™ mówić po polsku! Muzeum to nie miejsce na kampaniÄ™ wyborczÄ…! HaÅ„ba! To my jesteÅ›my z tej ziemi, a nie ty. To my jesteÅ›my z SuwaÅ‚k! - przekrzykiwali siÄ™ na zmianÄ™ KOD-owcy.
Sami mieli jednak problemy ze wskazaniem wÅ›ród siebie dziaÅ‚aczy KOD z miasta nad CzarnÄ… HaÅ„czÄ….
- Jestem z Warszawy. ByÅ‚em obserwatorem w czasie wyborów w wielu krajach. Nie zgadzamy siÄ™ na Å‚amanie demokracji w Polsce. Nie wiem, kto z nas jest z SuwaÅ‚k - mówiÅ‚ podekscytowany mężczyzna z aparatem fotograficznym.
Emocje studzili obecni na sali komendanci policji. Z racji obecności ministra spraw wewnętrznych zjawili się tu bowiem szefowie komend z Białegostoku i Suwałk. Byli też przedstawiciele innych służb mundurowych m.in. strażacy i pogranicznicy. Sam Mariusz Błaszczak po części oficjalnej w pośpiechu opuścił budynek.
Tuż po wydarzeniu udaÅ‚o siÄ™ nam spotkać trzy osoby, które zdeklarowaÅ‚y siÄ™ jako dziaÅ‚acze KOD z SuwaÅ‚k.
- Nie zgadzamy siÄ™ na to, aby kampania wyborcza prowadzona byÅ‚a w takim miejscu i za publiczne Å›rodki - mówiÅ‚ BogusÅ‚aw Murawko, szef grupy KOD Podlasie.
KOD-owcy w piÄ…tkowy wieczór planujÄ… spotkanie w suwalskim aquaparku. Po zajÅ›ciach w archiwum rozeszli siÄ™ po SuwaÅ‚kach, gdzie rozdawali ulotki i plakietki z symbolem ich organizacji. W tym samym czasie na ulicach pojawiÅ‚y siÄ™ dodatkowe patrole policji, które czujnie Å›ledziÅ‚y ich zachowanie.
(mkapu)
[03.03.2016] Uzupełniamy Senat. Takiej kampanii jeszcze nie mieliśmy