Duża determinacja, wola walki – pokazaliśmy kto jest lepszy. – Sprawy regulaminowe nie grały, gali nasi zawodnicy i wygrali – tak zdobycie przez SKB Litpol-Malow Suwałki już 17. tytułu Drużynowego Mistrza Polski podsumował Jerzy Dołhan trener suwalskich badmintonistów.
- Sccot pokazał charakter, zagrał doskonale, był zmobilizowany od pierwszej do ostaniej lotki, a jego wygrana dodała powera całej naszej drużynie – mówił trener Dołhan. – Febby, dzieki dużej rutynie i ograniu na międzynarodowej renie ograła Węgierkę Sarosi (wokół występu której było sporo nieporozumienia wywołanego nieprecyzyjnym zapisem transferowym władz PZBad. – dop. własny), Kamila (Augustyn) wymęczyła Zajcevę, Maciek Poulakowski stoczył zacięty pięciosetowy bój z Rogalskim. Debel Łogosz/Moreń potwierdził, że jest dziś najlepszym deblem w Polsce, a dziewczyny Febby i Kamila przypieczętowały nasz tytuł. Swój udział w tym zwycięstwie wywalczonym na korcie, a nie przy zielonym stoliku ma liczna grupa naszych kibiców, która przyjechała do Kobyłki. Ich doping tylko dodał skrzydeł i tak mocno zmobilizowanym naszym zawodnikom. Ten tytuł wywalczyliśmy razem: my na korcie i wspierający nas kibice na trybunach.
A tak sukces suwalczan zrelacjonował portal Hubala Białystok i media
hubal.bialystok.pl
Suwałki obroniły tytuł Mistrza Polski
SUWAŁKI NA PARKIECIE ZDOBYŁY MISTRZOSTWO POLSKI!
UKS Hubal Białystok – SKB LITPOL MALOW Suwałki 2:4.
Zanim jednak przejdę do wyników na korcie, trzeba skomentować generalnie postawę środowiska badmintonowego SKB Suwałki. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego działacze szukają każdej okazji, by namieszać we własnym gnieździe. Powróćcie do znakomitej współpracy z czasów Jerzego Szulińskiego-seniora. Ale to już tylko było?
Fachowiec branży badmintonowej doskonale wie, że pisząc Laura Putri oznacza albo błąd, albo celowe zwrócenie uwagi na ważny problem. Ja nic nie wiedziałem o składanym proteście przez Pana Mecenasa Prezesa Szleszyńskiego. Więcej, dla mnie takie zachowanie było nieprawdopodobne. Wiedziałem natomiast o krążących „ploteczkach”. Ostatecznie w opinii prawnej sporządzonej na zlecenie Polskiego Związku Badmintona wyraźnie jest napisane, że protest to prawda i protest nie dotyczył Laury Putri!
Okienko transferowe (na pewno nie wymyślone przez UKS Hubal Białystok!) ogłoszone w oficjalnym dokumencie Polskiego Związku Badmintona nie zabraniało zgłoszenia Laury Sarosi, Aleksandry Radziszewskiej i Anety Wojtkowskiej. Każdy miał prawo do uzupełnienia swego składu. Mój klub uzyskał stosowne pozwolenia, dokonał elektronicznej rejestracji, dokonał opłat rejestracyjnych i ligowych i … dziewczyny znalazły się w wykazie uprawnionych do gry w ekstraklasie. Koniec, kropka! Od tego momentu, a więc w rundzie IV, V i w finale mogły grać!
Znawcy badmintona obu zespołom w finale dawały szansę 50% x 50% ze wskazaniem na zwycięzców 4:3 pierwszego spotkania w rundzie zasadniczej. Doskonale wiemy, że na tak wysokim poziomie sportowym w danym momencie wygra zespół lepiej dysponowany. Musicie Państwo jeszcze wiedzieć, że podczas odprawy technicznej w Kobyłce zachowanie dwóch trenerów Suwałk im nagrody fair play by nie dało. Tylko zapytuję, po co to wszystko?
Hubalczycy przed finałem mieli trzy problemy: ustawienie singlistów, zgłoszony uraz Rogalskiego i bardzo poważna kontuzja Zajtsavej. Ostatecznie ryzykujemy: Dziółko, Rogalski, Sarosi, Zajtsava (normalnie powinno być odwrotnie), Szkudlarczyk/Śmiłowski, Sarosi/Zajtsava i Śmiłowski/Tarasewicz.
Rozpoczynamy finał. Liczymy na dobre otwarcie meczu przez Dziółkę, a tu Evans nieznacznie jest lepszym graczem i Suwałki obejmują prowadzenie 1:0. Chyba Adrian niepotrzebnie grał miksta na czempionacie Polski w Lubinie?
Nikt nie lubi grać z Maćkiem Poulakowskim, który potrafi spłatać figla najlepszym. I tym razem Rogalski musiał sporo wylać potu, aby zdecydowanie tylko w piątym secie wymęczyć wygraną. Liczy się zwycięstwo, a nie pięknie przegrany pojedynek! Po singlach męskich Suwałki-Białystok 1:1.
W pierwszej grze pojedynczej debiutuje w naszej drużynie Laura Sarosi i dostaje za rywalkę suwalską jedynkę Febby Angguni. Gdyby była zdrowa Alesia Zajtsava, byłaby okazja do wyrównania rachunków z Febby, a tak ogromna odpowiedzialność spadła na Laurę. Spotkanie, to bardzo długie wymiany, ale to częściej ostatnią lotkę w korcie umieszczała Suwałczanka i to ona wyprowadziła swój zespół na prowadzenie 2:1. Pojedynek mógł się podobać, choć aż cztery razy sędzia zachował się wobec Indonezyjki bardzo pobłażliwie i to chyba też było nie bez znaczenia. W drugiej grze pojedynczej kobiet zęby zacisnęła Alesia Zajtsava i po raz drugi w tym roku pokonała Mistrzynię Polski Kamilę Augustyn. Z trudem, ale wyraźnie i w meczu zrobiło się po dwa.
Gra deblowa panów to spora niewiadoma. Zaczyna się 10:11 i 11:10, a więc bardzo po równo. Niestety, w secie trzecim i czwartym para Moreń/Łogosz nie dała pograć Szkudlarczykowi i Śmiłowskiemu, a w meczu zrobiło się 3:2 dla Suwałk. Debel kobiet teoretycznie w lepszej sytuacji stawiał Hubalki. A tu dramat: Dla Laury odnawia się kontuzja Achillesa, Zajtsavej cała noga jest pooklejana i zabandażowana. Przed pojedynkiem nogę Sarosi pooklejał Michał Rogalski i wydawało się podczas rozgrzewki, że jest wszystko pod kontrolą. Alesia na rozgrzewkę na kort nie wyszła, ale powiedziała, że będzie grać. Znamy ją od wielu lat i wiemy, jak mocną jest zawodniczką. A tu kontuzja okazała się silniejsza od woli walki. Po dwóch setach nasze dziewczyny poddały spotkanie Angguni/Augustyn i Mistrzem Polski 2018 został zespół Suwałk. Gratulacje, byliście dzisiaj lepsi.
Gazeta Współczesna i Kurier Poranny w tytułach zgodnie podkreślały iż to: „SKB Suwałki obronił tytuł mistrza Polski” i „Suwalczanie obronili złoto, Hubal srebrny”. W ich relacjach była jedna sprzeczność dotycząca kontuzji zawodniczki, która spowodowała kecz białostockiego debla w decydującym o końcowym wyniku trzecim secie gry podwójnej pań.
„Mecz zamknęły natomiast Angguni i Kamila Augustyn, które wygrały dwie partie, a trzecią reprezentujące Hubal Laura Sarosi z Węgier i Zajcewa poddały, ze względu na uraz tej pierwszej.” – czytamy na łamach Gazety Współczesnej.
„- To była święta wojna. Startowaliśmy do spotkania w roli faworyta i może to nas zgubiło. Zespół z Suwałk zagrał bardzo dobry mecz i wygrał. My mieliśmy powody zdrowotne. Alesja miała kontuzję kolana, dlatego ostatni debel postanowiliśmy skreczować w trzeciej partii. Dalsza gra nie miała sensu. To był najtrudniejszy mecz w sezonie – tłumaczy Waldemar Grzegorzewski, szkoleniowiec Hubala” – cytowany przez „Kurier Poranny.
TM