Awans do najlepszej szesnastki na Mistrzostwach Świata w Danii (Kopenhaga 25-31.08.) to cel jaki stawiają przed sobą dwaj debliści, zawodnicy SKB Litpol-Malow Adam Cwalina, grający z Przemysławem Wachą (Technik Głubczyce) i Łukasz Moreń, którego partnerem deblowym jest Wojciech Szkudlarczyk z Technika.
Reprezentanci Polski na mistrzostwa globu kończą pierwszy cykl przygotowań w kraju i w poniedziałek lecą na treningi do Danii. Będą to już zajęcia typowo badmintonowe „z lotką”.
- Nasz cykl przygotowań zakłóciła nieco kontuzja Przemka – mówi Adam Cwalina. – Owszem trenuje, ale bez rakiety. Na tym etapie nie jest to jeszcze powód do załamywania rąk. Już w Danii Przemek powinien zacząć ćwiczyć normalnie, czyli z rakietą. Czasu trochę mamy i wierzę, że te niewielkie zaległości we wspólnych treningach nadrobimy. Szkoda tylko, że do mistrzostw świata nie zagramy już żadnego turnieju. Może zabraknąć takiego właśnie turniejowego przetarcia.
Przerwę, krótka wprawdzie, w treningach miał też Adam Cwalina, który przed dwoma tygodnimi został TATĄ. Syn ma na imię Oliwier i już macha rączkami tak, jakby trzymał w nich badmintonową rakietę.
Bez problemów za to do startu w Kopenhadze przygotowują się Łukasz Moreń i Wojciech Szkudlarczyk.
- Mamy za sobą ciężki trening fizyczny, teraz przychodzi pora na typowy trening badmintonowy, już z rakietą – mówi Łukasz Moreń. – Szkoda tylko, ze nie mamy szansy, żeby swoją formę sprawdzić przynajmniej w jednym mocno obsadzonym turnieju. Niestety, takich w okresie do mistrzostw już nie ma. Mam nadzieję, że nasza praca nie pójdzie na marne, z formą trafimy i cel jaki sobie stawiamy zrealizujemy.
Celem obu suwalsko-głubczyckich debli jest miejsce w 1/8 czyli w „16” najlepszych męskich debli na świecie.
- Nie będzie to zadanie łatwe, bowiem żeby awansować do szesnastki trzeba będzie wyeliminować jedną z rozstawionych par – tłumaczy A. Cwalina. – Ale jak się chce być w światowej czołówce, a my chcemy, to trzeba wygrywać z teoretycznie mocniejszymi rywalami.
- Wiele zależeć będzie do losowania – dodaje Ł. Moreń. – Przy pechu można już w pierwszej rundzie natknąć się na pary ze ścisłej światowej czołówki, nawet na obrońców mistrzowskiego tytułu. Przy odrobinie szczęścia, turniej można zacząć od meczu z deblem afrykańskim, australijskim czy południowo lub północnoamreykańskim, a w drugiej rundzie trafić na przykład na Indonezyjczyków. Pary z tego kraju są nieobliczalne. Potrafią zagrać doskonale, ale też zdarza się im seriami psuć nawet najłatwiejsze lotki. Nie ma co jednak oglądać się na rywali, trzeba zagrać na 100, a może i więcej procent swoich możliwości i wówczas będzie dobrze.
Obaj suwalscy badmintoniści pozytywnie wypowiadają się o planowanych zmianach zasad punktowania, zamiast gry do dwóch wygranych setów, po 21 pkt. do zwycięstwa w każdym, rywalizacja toczyłaby się do trzech wygranych setów, ale po 11 punktów w secie.
- To dla nas, europejczyków, szansa na nawiązanie walki i wygrywanie nawet z najlepszymi parami z Azji – mówią zgodnie Adam i Łukasz. - Mecze będą szybsze, ciekawsze dla kibiców, ale od zawodników wymagające koncentracji już od pierwszej lotki. Przy obecnym systemie przewaga nawet trzech czy czterech punktów na początku seta jest do odrobienia. Przy secie do „11” , odrobienie dwóch punktów będzie problemem, a trzech czy czterech wręcz cudem.
Pierwszym turniejem, w którym testowany będzie nowy system punktowania będzie turniej na Słowacji pod koniec sierpnia. PZBad. zwrócił się do organizatorów turniejów w Polsce z prośbą o zgłaszanie chęci udziału w testowaniu nowego systemu punktowania.