Postanowiła pójść za marzeniem i konsekwentnie dąży do jego realizacji. Dziewiętnastoletnia suwalczanka Zuzanna Andruczyk zdobyła kolejny, drugi już szczyt należący do Korony Ziemi. Tym razem weszła na Kilimandżaro.
Choć swoją przygodę z górami suwalczanka rozpoczęła stosunkowo niedawno, bo niespełna dwa lata temu, od razu mierzyła bardzo wysoko. I to dosłownie. Postanowiła, że zdobędzie najwyższe szczyty na każdym z kontynentów – Koronę Ziemi. Tworzą ją Mount Everest (8850 m n.p.m.) w Azji, Aconcagua (6960 m n.p.m.) w Ameryce Południowej, Denali (McKinley) (6195 m n.p.m.) w Ameryce Północnej, Kilimandżaro (5895 m n.p.m.) w Afryce, Masyw Vinsona (4897 m n.p.m.) na Antarktydzie, oraz sporne - w Europie (według Międzynarodowej Unii Geograficznej) Mont Blanc (4810 m n.p.m.), (według Messnera, Bassa i środowiska wspinaczkowego Elbrus (5642 m n.p.m.) oraz w Australii (według Bassa) Góra Kościuszki (2230 m n.p.m.), (według Messnera) Oceania: Puncak Jaya (4884 m n.p.m.).
Andruczyk postanowiła zacząć od dachu Europy – Mont Blanc. Wiosnę zeszłego roku spędziła nie tylko na przygotowaniach do egzaminu dojrzałości, ale też do trudnej, wysokogórskiej wyprawy. Zgłębiała specjalistyczne opracowania, przeszukiwała Internet, kompletowała sprzęt, a przede wszystkim bardzo intensywnie trenowała. Latem wyruszyła w Alpy. Dokładnie 19 sierpnia filigranowa, mierząca 155 cm wzrostu, suwalczanka z powodzeniem zaatakowała najwyższy szczyt Europy. Zdobyła mierzącą 4810 m n.p.m. Mont Blanc (4810 m n.p.m.),
Po krótkim odpoczynku już myślała o kolejnej wyprawie. Tym razem wybór padł na Kilimandżaro w Afryce.
- Niełatwo było zebrać fundusze na organizację wyprawy. Był to koszt rzędu 10 tys. złotych, ale dzięki sponsorom udało mi się wyruszyć do Tanzanii – opowiada Andruczyk.
Do Afryki Andruczyk poleciała 28 stycznia. Spędziła tam prawie 10 dni. Kilimandżaro zdobyła 7 lutego.
- Było to absolutnie niezwykłe doświadczenie. Zupełnie inne od europejskich krajobrazy, które zmieniały się wraz z pokonywaniem kolejnych wysokości – najpierw widoki niczym z filmów z Indiana Jones’em, afrykańskie drzewa, potem krajobraz niemal pustynny. Język suahili dookoła, inne jedzenie, inna mentalność mieszkających tam ludzi – opowiada Z. Andruczyk.
Na szczyt wchodziła w zorganizowanej, dwudziestoosobowej grupie.
- Nie znaliśmy się wcześniej, ale udało się nam stworzyć zgrany, sprawny zespół. Wydaje się, że Kilimandżaro nie jest górą trudną, ale pozory mogą mylić. Afrykańczycy mają takie powiedzenie „pole pole” - wchodź powoli, z rozmysłem. I rzeczywiście, Kilimandżaro to jednak prawie sześciotysięcznik. Wypracowałam sobie swoje tempo i w pewnym momencie poczułam się zmęczona, ale nie miałam żadnych problemów z aklimatyzacją. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Można było zauważyć po drodze osoby, które okropnie wymiotowały, traciły przytomność. Niektóre dosłownie wciągano na górę. Podczas samego wchodzenia na szczyt było bardzo zimno – do -25 stopni Celsjusza. Wiał też dość silny wiatr – do 30-40 kilometrów na godzinę. W takich sytuacjach decyduje siła psychiki – opowiada.
Na wierzchołku Kilimandżaro Andruczyk stanęła w sobotę, 4 lutego, dokładnie o 6:29.
Przed wyjazdem do Afryki Andruczyk nawiązała kontakt z doktor Anną Watołą – pedagogiem, autorką książek z zakresu edukacji wczesnoszkolnej, pracownikiem Uniwersytetu Śląskiego, która od lat pomaga dzieciom m.in. w Kenii i Tanzanii. Wspólnie przygotowaly pakunek pełen przyborów szkolnych, który Zuzia przekazała podstawówce w tańzanskiej miejscowości Moshi.
- To także było moje wielkie marzenie. W sumie przekazałyśmy dzieciakom 16 kg kredek, zeszytów, farb. To jednak dużo za mało. Ich potrzeby są o wiele większe. Byłam bardzo szczęśliwa widząc ich radość. Na pewno wrócę tam z o wiele większym asortymentem w przyszłości. – opowiada.
Który szczyt zaatakuje jako kolejny?
- Elbrus. Najprawdopodobniej w sierpniu. Każda z gór w Koronie Ziemi jest inna. Można powiedzieć, że jak ludzie - mają one swoje charaktery. Aby dotrzeć do Puncak Jaya - Piramidy Carstensza, trzeba przedrzeć się przez tropikalne lasy, w których ponoć do tej pory mieszkają kanibale. Himalaje są zimne, od kilku lat wręcz zatłoczone. Mont Everest często przyciąga bogaczy, którzy szukają zastrzyka adrenaliny. Antarktyda to stricte lodowe szczyty, Andy – wprost przeciwnie. Góry zmuszają do ustawicznego rozwoju. Trzeba się cały czas uczyć, do zdobywania każdej z gór przygotowywać się indywidualnie, na nowo – tłumaczy suwalczanka.
Dziękuje rodzicom, przyjaciołom, a także partnerom wyprawy: 4challenge, Robert Szczęsny Agro Doradztwo Szczęsny, RESO Europa Service, AQUAEL, PWiK w Suwałkach Sp. z o.o., Malow, Hotel Logos, PEC Suwałki, Prywatna Szkoła Kierowców "Jan Wasilewski", PGO Suwałki, UNICEF Poland, Vytautas, POGODNE SUWAŁKI oraz trenerowi „z wielką siłą motywowania” Adamowi Pomianowi.
O wyprawie Zuzanny Andruczyk na Kilimandżaro będzie można posłuchać już na początku marca w suwalskim Klubie Podróżnika.
(just)
Zdjęcia Zuzanny Andruczyk; Polecamy również blog "Z na szlaku"
[30.08.2016] W małym ciele wielki duch. Zuzanna Andruczyk o wyprawie na Mont Blanc [zdjęcia]