W najbliższą niedzielę, 21 kwietnia po raz trzeci w historii Suwałk dojdzie do dogrywki wyborów prezydenta miasta. W pierwszej turze żaden z pięciu kandydatów nie otrzymał więcej niż 50 proc. głosów.
Z taką sytuacją zetknęliśmy się już w 2002 roku. Startowało aż 8 kandydatów. Pierwszą turę wygrał Józef Gajewski (SLD – Unia Pracy) – 9 591 głosów (47,76 proc.) przed Jarosławem Zielińskim (PiS) – 4 543 (22,62 proc.). Trzecie miejsce zajął ówczesny prezydent Grzegorz Wołągiewicz (Blok Samorządowy) – 2 398 (11,94 proc.). W drugiej turze zwycięzca Józef Gajewski otrzymał o tysiąc głosów więcej – 10 594 (63,59 proc.), a Jarosław Zieliński o półtora tysiąca więcej – 6 065 głosów (36,41 proc.).
Podobne liczby i procenty powtarzały się później, wskazują na pewną prawidłowość. W 2014 roku, kiedy po raz drugi przeżyliśmy II turę, startujący ze swojego ugrupowania Czesław Renkiewicz zdobył 10 156 głosów (46,80 proc.), a teraz – 10 554 (48,35 proc.).
I wówczas, i w bieżącym roku drugie miejsce zajął kandydat Prawa i Sprawiedliwości: w 2014 r. Grzegorz Gorlo – 5 874 głosy (27,07 proc.), w 2024 r. Jacek Juszkiewicz – 5 010 głosów (22,95 proc.).
Trzecie miejsca zajmowali zaś i nie pozwalali Czesławowi Renkiewiczowi wygrać w I turze kandydaci Platformy Obywatelskiej: 10 lat temu Bożena Kamińska – 3 878 głosów (17,87 proc.), a teraz Karol Korneluk – 3 196 (14,64 proc.).
Pół żartem można też stwierdzić, że Karol Korneluk zabrał prezydentowi potrzebne do zwycięstwa w I turze procenty również w 2014 roku, kiedy startował jako młody, 34-letni kandydat Lewicy i zebrał 851 głosów (3,92 proc.), a Bożena Kamińska teraz, gdyż „jej” komitet niemal w ostatniej chwili wysunął kandydaturę także 34-letniego Pawła Cichuckiego, który zgromadził 698 głosów (3,20 proc.).
To będzie formalność?
Przypomnijmy, w I turze, 7 kwietnia 2024 r. wybory prezydenta Suwałk przyniosły takie wyniki:
Czesław Renkiewicz – 10 554 głosy - 48,35 proc. - II tura
Jacek Juszkiewicz – 5 010 – 22,95 proc. - II tura
Karol Korneluk – 3 196 - 14,64 proc.
Robert Osyda – 2 370 – 10,86 proc.
Paweł Cichucki - 698 – 3,20 proc.
Jacek Juszkiewicz na ostatnim spotkaniu z dziennikarzami mówił, że w najbliższą niedzielę liczy na głosy oczekujących zmian, niezadowolonych ze stylu i sposobu rządzenia obecnego prezydenta. Trudno jednak się spodziewać, by kandydata PiS gremialnie poparli wyborcy Karola Korneluka, który startował z komitetu utworzonego przez Platformę, Trzecią Drogę i Lewicę. Czesławowi Renkiewiczowi wystarczy natomiast, że zagłosuje na niego co trzeci z nich.
Trzeba też zauważyć, że Jacek Juszkiewicz nie ma stuprocentowego zaufania wśród wyborców swojej partii. W wyborach prezydenckich głosowało na niego 5 010 osób, a w wyborach do Rady Miejskiej komitet PiS zebrał 6 428 głosów.
W 2014 roku, w porównaniu do pierwszej tury, w dogrywce Czesław Renkiewicz zgromadził półtora tysiąca głosów więcej, a kandydat Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Gorlo – tylko 700 więcej. Na obecnego prezydenta zagłosowało najpierw 10 156 wyborców, a w drugiej turze 11 505, co dało 63,57 proc. Reprezentant PiS w pierwszej turze otrzymał 5 874 głosy, a w drugiej 6 593 - 36,43 proc.
Szkoda, że ponad połowy suwalczan zupełnie to nie obchodzi
Czesławowi Renkiewiczowi zależy na tym, by w najbliższą niedzielę przynajmniej utrzymał się stan mobilizacji jego zwolenników i chociaż części tych, którzy głosowali na Karola Korneluka. Jackowi Juszkiewiczowi mógłby zaś pomóc nadzwyczajny zryw przeciwników obecnej władzy. Szkopuł w tym, że większości mieszkańców Suwałk w ogóle nie interesuje, kto na poziomie lokalnym nimi rządzi.
Dziesięć lat temu na wybory samorządowe poszło tylko 40,5 proc., a na drugą turę jeszcze mniej, ledwie 33,5 proc. uprawnionych.
Nie lepiej było w tym roku. Średnia frekwencja w Polsce lekko przekroczyła 52 proc., a w Suwałkach wyniosła raptem 42 proc.
Kolejna smutna konstatacja jest taka, że nasze miasto się wyludnia. Przed dziesięcioma laty uprawnionych do głosowania było 54 589 suwalczan. W tym roku ich liczba zmalała do 52 035.
Wojciech Drażba
Fot. Miłosz Kozakiewicz