Rządowa strategia rozwoju transportu zaleca rozbudowę połączenia kolejowego z granicą litewską. Jednak już na liście zaplanowanych inwestycji trasa Białystok-Suwałki-Trakiszki zajmuje ostatnie miejsce na liście. Dużo wyżej jest za to odcinek Sadowne-Białystok. Taka sytuacja budzi niepokój suwalskiego Ratusza.
W swoich uwagach do „Dokumentu Implementacyjnego do Strategii Rozwoju Transportu do 2020 r." Czesław Renkiewicz apeluje o podzielenie na dwa etapy głównej inwestycji przeznaczonej do sfinansowania z unijnego programu „Łącząc Europę" . Miałoby to zapobiec sytuacji, że opóźnienia w przygotowaniach dokumentacji nadgranicznego odcinka S61, pogrzebią starania o obwodnicę Suwałk.
W temacie projektów kolejowych prezydent miasta nad Czarną Hańczą jest już zwolennikiem łączenia inwestycji. Prezydent wskazał bowiem na paradoks, który pojawia się w ministerialnych dokumentach. Jedne dokumenty zalecają, aby zapewnić dobre połączenie kolejowe z granicą litewską. Jest to uargumentowane rozpoczętą w ostatnim czasie budowa linii normalnotorowej Szestokai-Kowno. Drugie, które służyć mają jako wytyczne wdrożeniowe, umieszczają inwestycję Białystok-Suwałki-Trakiszki na ostatnim miejscu.
- Moim zdaniem hierarchizacja projektów inwestycji kolejowych jest niespójna z uzasadnieniem - mówi Czesław Renkiewicz. Jego zdaniem umieszczenie tej trasy na ostatnim miejscu listy rankingowej oznacza, że prawdopodobnie odcinek ten nie będzie realizowany. - We wcześniejszym dokumencie Rail Baltica była znacznie wyżej. Teraz jest na ostatnim - ubolewa prezydent Suwałk. Pierwszy, opublikowany w czerwcu, projekt umieszczał odcinek Białystok-Suwałki-Trakiszki na miejscu szóstym. Teraz spadł on na dwudziestą czwartą pozycję. Za to trasa Sadowne-Białystok na nowej liście spadła tylko o trzy miejsca. - To nas niepokoi, bo jak się spada na ostatnie miejsce, to się wypada z listy - skarży się Renkiewicz.
(mkapu)