Mętna breja unosi się na powierzchni Rospudy. Po krótkiej kontroli inspektorzy stwierdzają, że przyczyną są prace przy budowie ogromnego mostu. Dzięki szybkiej interwencji mieszkańca pobliskiej miejscowości udało się ograniczyć szkodliwość prac.
- Czegoś takiego nad Rospudą jeszcze nie widziałem. Wkładasz dłoń do wody i nie widzisz palców - skarży się. mieszkający w Dowspudzie. Marcin Halicki. To on zauważył zanieczyszczenie rzeki i zgłosił je Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska.
Zwykle czysta i przejrzysta rzeka na odcinku kilkuset metrów wygląda teraz jak zamulony staw. Na jej powierzchni pływają płaty niezidentyfikowanej brei. Zanieczyszczenie swój początek bierze w sąsiedztwie budowanego mostu, który jest elementem Obwodnicy Augustowa.
- Na tym odcinku nie ma żadnego gospodarstwa. Przyczyny trzeba więc szukać na terenie budowy - wskazuje miejsce zanieczyszczenie Halicki.
Podejrzenia te potwierdzili inspektorzy z suwalskiej delegatury Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Nad rzeką pojawili się około godziny po zgłoszeniu problemu i zabezpieczyli próbki wody.
- Zanieczyszczenie ma przyczyny naturalne. Nie stwierdziliśmy obecności substancji ropopochodnych. Nie zauważyliśmy też śnięcia ryb. Monitorujemy sytację - uspokaja Wiesława Blusiewicz, kierownik suwalskiej delegatury WIOŚ.
Okazało się, że przyczyną zanieczyszczenia rzeki jest proces umacniania brzegów Rospudy pod mostem obwodnicy. Robotnicy poruszyli warstwę osadu ilastego, który dostał się do wody. Inspektorat wyjaśniają, że po zakończeniu prac rzeka sama się oczyści.
- Nie mogliśmy odgrodzić nurtu rzeki, bo przepływają tamtędy kajakarze - tłumaczy się Antoni Ciepielewski, kierownik budowy Obwodnicy Augustowa. Zapewnia też, że za kilka dni prace w tym miejscu zostaną zakończone.
Na problem zwrócił uwagę również Cezary Cieślukowski, prezes Lokalnej Grupy Rybackiej.
- Gdy zauważy się, że z rzeką dzieje się coś złego, trzeba reagować. To nasze wspólne dobro o które trzeba dbać - podkreśla Cieślukowski.
Szef LGR uczula też, aby zwracać uwagę na to co dzieje się na terenie budowy obwodnicy. - Robotnicy przyjechali z różnych stron Polski. Po ich wyjeździe może okazać się, że coś gdzieś zakopali lub zostawili, a nam będzie to szkodzić przez lata - przestrzega.
(mkapu)
fot. Marcin Halicki