Zbliżające się walne zgromadzenie członków Suwalskiej Spółdzielni Mieszkaniowej budzi coraz większe emocje. Głosowany będzie wtedy wniosek o odwołanie rady nadzorczej. Ci, którzy go złożyli uważają, że władze spółdzielni prowadzą działania, które mają sprawić, że na zebraniu nie będzie wysokiej frekwencji.
Walne zgromadzenie członków Suwalskiej Spółdzielni Mieszkaniowej miało odbyć się w połowie czerwca. Jednak po tym jak złożono wniosek o odwołanie rady nadzorczej, zarząd spółdzielni zdecydował się na przeniesienie spotkania na ostatni weekend tego miesiąca. - Wybrano najbardziej niedogodny termin. Komu będzie się chciało w sobotnie popołudnie jechać przez całe miasto na zebranie - narzeka Bogdan Konracki, którego podpis widnieje pod wnioskiem odwoławczym.
Kością niezgody między mieszkańcami bloków a władzami SSM stało się rozliczanie kosztów ogrzewania. Wnioskujący o odwołanie rady uważają, że przyjęty w spółdzielni system jest niesprawiedliwy. W czasie grudniowych zebrań spółdzielcy przedstawili swoje pomysły na rozwiązanie problemu podzielników ciepła. - To ciągła zabawa. My proponujemy, a oni próbują to obejść - mówi z żalem suwalczanin.
Nowo przyjęte rozwiązania nie usatysfakcjonowały protestujących i w maju złożyli wniosek o odwołanie członków rady nadzorczej SSM. - Pół roku to sporo czasu, żeby spółdzielnia coś zdziałała. Niestety jedną bezprawną metodę zastąpiono drugą - skarży się Konracki. Wnioskodawcy krytykują też nadmierne upolitycznienie spółdzielni oraz przypadki bezprawnych eksmisji.
- Wniosek o odwołanie rady złożyliśmy z wyprzedzeniem. Dlatego nie rozumiemy dlaczego zebranie nie odbyło się w pierwszym terminie - zastanawia się spółdzielca. Jego zdaniem zarząd zwołuje walne tak, aby jak najmniej osób przyszło i zagłosowało. Również to, że odbywać się ono będzie w budynku Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej ma wpłynąć na frekwencję.
Zastrzeżenia zgłoszono też do sposobu organizacji spotkań. - Spółdzielnia wpisała punkt o odwołaniu rady, gdy wysłaliśmy im przypominające pismo. Dopiero po tej interwencji do naszych mieszkań trafiła nowa informacja o porządku obrad - relacjonuje wzburzony Konracki. Widniała na nich już nowa data, ale na niektórych nie było godziny zebrania.
Całą sytuację zupełnie inaczej widzi zarząd spółdzielni. - Decyzja o zwołaniu walnego zgromadzenia została podjęta 10 kwietnia. Wniosek o odwołanie zarządu złożono 14 maja. Aby zachować terminy i dać szansę innym na złożenie wniosków, zgromadzenie zwołano na koniec czerwca - wyjaśnia Józef Kimera, wiceprezes spółdzielni.
Członek zarządu SSM podkreśla, że wniosek o odwołanie rady budzi emocje po obu stronach. Odnosi się też do krytyki takiej, a nie innej lokalizacji zebrania. Tłumaczy, że wcześniej spółdzielnia korzystała z sali na osiedlu Północ, ale mieściło się tam tylko 100 osób. - Być może w kolejnych latach podzielimy osiedla na mniejsze grupy i zebrania odbywać się będą również na Północy - zapowiada.
Bagatelizuje też fakt, że na niektórych drukach informacyjnych nie było godziny. - Ani lokalizacja, ani godzina nie uległy zmianie. Zresztą takie pisma trafiły tylko do kilkudziesięciu członków spółdzielni, którzy mają prawo do więcej niż jednego lokalu mieszkaniowego - precyzuje Kimera.
(mkapu)