Trzyletnia Wiktoria Mejcz z Suwałk choruje na neuroblastomę. To bardzo złożona choroba nowotworowa, która atakuje układ nerwowy. Dziewczynka od kilku tygodni przebywa na oddziale onkologicznym szpitala w Białymstoku.
- Znajduje się w izolatce. Przeszła właśnie trzeci etap chemii. Przed nią jeszcze pięćdziesiąt – mówi Grażyna Zygmunt, babcia dziewczynki.
Swoją pomoc już zadeklarowały suwalskie Wigry. Krewny dziewczynki trenuje w Akademii.
O ciężkiej chorobie rodzice Wiktorii dowiedzieli się tuż przez Bożym Narodzeniem.
- Córka mieszkała w Londynie. Od jakiegoś czasu mówiła, że Wiktorii wciąż bolą nóżki. Poszła z nią do jednego lekarza, drugiego, trzeciego. Wszyscy mówili, że są to najprawdopodobniej bóle związane ze wzrostem kości. Zalecali smarowanie „Amolem” i maściami – opowiada pani Grażyna.
Na święta Bożego Narodzenia córka z rodziną przyjechali do Polski. Wiktoria cały czas płakała z bólu. Matka dziewczynki poszła z nią więc do lekarza. Pediatra zlecił badania. Okazało się, że dziewczynka ma trzy-czterokrotnie podwyższone OB. Wyniki morfologii matka pokazała jeszcze prywatnemu ortopedzie.
- Myślę, że ten doktor od razu zorientował się, że jest źle. Wypisał skierowanie na oddział do szpitala – wspomina babcia.
W szpitalu rodzice usłyszeli zatrważającą diagnozę – neuroblastoma czwartego stopnia – rozsiany nowotwór atakujący komórki nerwowe.
- Byliśmy przerażeni. Wpadliśmy w prawdziwy popłoch – mówi Grażyna Zygmunt.
Wiktorię przeniesiono natychmiast do szpitala w Białymstoku. Badania wykazały, że dziewczynka ma komórki nowotworowe w mózgu, na nadnerczu, w wątrobie, w kościach kończyn dolnych.
- Nie wiadomo, jakie są rokowania. To złośliwa choroba i ciężko przewidzieć jej przebieg. Większość dzieci z neuroblastomą odchodzi. W dodatku u Wiktorii wykryto genetyczną skłonność do nawrotów choroby, ale malutka walczy. Jest bardzo dzielna i chce żyć – mówi babcia.
Leczenie neuroblastomy jest bardzo skomplikowane i inwazyjne. Dziewczynka jest już po trzech cyklach chemioterapii w Białymstoku. Na następne musi pojechać do Warszawy i Wrocławia, przeciwciała otrzyma najprawdopodobniej w Krakowie. Koszt leczenia oszacowano na około 200 tys. złotych.
- Szukam pomocy wszędzie. Chcemy malutką uratować. Swoją pomoc już zadeklarował klub piłkarski Wigry Suwałki. Trenuje w nim mój syn Sebastian – opowiada Grażyna Zygmunt.
- Nie wahaliśmy się nawet chwili – mówi Kamil Makarewicz, prezes Fundacji Akademia Piłkarska Wigry Suwałki. - Gdy tylko dowiedzieliśmy się o chorobie Wiktorii, trudnej sytuacji tej rodziny, założyliśmy konto, na które już wpłynęły pierwsze pieniądze. Przekażemy je na leczenie dziewczynki – dodaje.
Trzeciego lutego w hali OSiR odbędzie się charytatywny turniej piłki nożnej rocznika 2007.
- Wpisowe zostanie przekazane na leczenie Wiktorii. Planujemy także licytację sportowych gadżetów. Chcemy pomóc. Jesteśmy jedną wielką, wigierską rodziną i poczuwamy się do odpowiedzialności nie tylko za naszych sportowców, ale również za ich rodziny – dodaje Makarewicz.
- Wszystkim ludziom, którzy nas wspierają, za wszystkie dobre słowa, za każdą złotówkę, w imieniu Wiktorii z całego serca dziękuję! – mówi babcia.
Każdy z Nas może pomóc Wiktorii wpłacając pieniądze na specjalne konto zbiórki z dopiskiem POMOC DLA WIKTORII :
Fundacja Akademia Piłkarska Wigry Suwałki
ul. Wojska Polskiego 2
16-400 Suwałki
84 9367 0007 0010 0050 0920 0002
Bank Spółdzielczy Rutka Tartak
(just)