Tradycyjnie w trzecią niedzielę lipca w Gibach rodziny ofiar Obławy Augustowskiej, lokalna społeczność i zaproszeni goście oddali hołd tym, którzy zostali zamordowani już po II wojnie światowej dlatego, że byli Polakami.
To była największa powojenna zbrodnia na narodzie polskim. W lipcu 1945 roku oddziały Armii Czerwonej, Smierszu i NKWD oraz oddziały Ludowego Wojska Polskiego uderzyły w działaczy niepodległościowego podziemia, na terenie Augustowszczyzny, Suwalszczyzny i Sejneńszczyzny zatrzymały około 2000 osób podejrzanych o kontakty z Armią Krajową. Do domów nie wróciło ponad 600 osób. Zostały zamordowane najprawdopodobniej na terenie dzisiejszej Białorusi, miejsce pochówku do dzisiaj nie jest znane.
Za czasów PRL nie wolno było mówić o zbrodni nazwanej „małym Katyniem”. Dopiero pod koniec lat 80. powstał Obywatelski Komitet Poszukiwań Zaginionych w Obławie Augustowskiej, po zmianie ustroju zostało wszczęto śledztwo, które utknęło w martwym punkcie. Ani wtedy, ani dzisiaj strona rosyjska nie chce ujawnić i przekazać żadnych dokumentów.
Miejsca grobów nie są znane, doroczne uroczystości ku czci pomordowanych odbywają się na symbolicznym wzgórzu krzyży w Gibach. W trzecią niedzielę lipca organizują je samorząd gminy i diecezja ełcka. W obchodach, w których udział wzięły służby mundurowe, uczestniczył były prezydent RP Bronisław Komorowski, poseł Dariusz Piontkowski, wojewoda Jacek Brzozowski, członek zarządu województwa Bogdan Dyjuk i przewodniczący sejmiku Cezary Cieślukowski.