01.04.2014

Będzie referendum w sprawie ziemi?

Bez wsparcia środków masowego przekazu, przy całkowitym milczeniu czołowych polskich polityków, społeczny komitet referendalny w sprawie obrony polskich lasów i ziemi zebrał ponad 1,3 mln podpisów pod referendum w tej sprawie. Na tym jeszcze nie koniec, bo liczenie trwa. Aby zgłosić w Sejmie obywatelski wniosek o przeprowadzenie referendum, niezbędne jest zebranie przynajmniej pół miliona prawidłowo złożonych podpisów.

Proponowane pytania referendalne są takie:

1. "Czy jesteś za zobowiązaniem rządu do pilnych renegocjacji Traktatu Akcesyjnego w zakresie wolnego obrotu ziemią dla obcokrajowców w Polsce uwzględniając, iż stanowisko rządu do zmiany w traktacie powinno być następujące: zakup polskiej ziemi przez obcokrajowców będzie możliwy od roku, w którym siła nabywcza średniej pensji Polaka będzie stanowiła minimum 90 proc. średniej siły nabywczej mieszkańców pięciu najbogatszych państw Unii Europejskiej?".

2. "Czy jesteś za utrzymaniem dotychczasowego systemu finansowania albo funkcjonowania państwowego gospodarstwa leśnego Lasy Państwowe określonego w ustawie z dnia 28 września 1991 roku o Lasach Państwowych, co zabezpiecza dotychczasową rolę tego podmiotu w wypełnianiu potrzeb narodowych?".

Ceny z kosmosu

Zaniepokojenie rolników sprzedażą państwowych gruntów rolnych jest zrozumiałe, szczególnie, że od 2016 roku nie będzie już w zasadzie żadnych ograniczeń dla ich wykupu przez obcokrajowców. Obecnie na przetargach rekordowa cena, jaka padła na terenach protestu wyniosła 124 tys. zł za hektar! Kogo stać na takie bajońskie kwoty?
Rolnicy uważają, że chodzi o przejmowanie ziemi przez zagraniczne koncerny za pomocą podstawionych osób tzw. „słupów”. W ten sposób ziemia przeznaczona na powiększenie gospodarstw rodzinnych do nich nie trafia.

Zabezpieczyć interesy polskiego rolnika

Rolnicy żądają takiego zmodyfikowania przepisów regulujących obrót ziemią w Polsce, by w lepszy sposób zabezpieczono interesy polskich rolników. Kupujący powinien, np. mieć zakaz sprzedaży ziemi przez 15 lat, pod rygorem zapłacenia kary i obowiązek prowadzenia przez ten czas gospodarstwa rolnego.

Problem leży obecnie w tym, że w przetargach ograniczonych mogą startować rolnicy, którzy mają zaświadczenie z danej gminy o tym, że prowadzą tam działalność rolniczą, a Agencja Nieruchomości Rolnych nie ma wyboru i musi dopuścić taką osobę do przetargu. Tymi „słupami” są zatem częstokroć sąsiedzi. Kupują ziemię za pieniądze uzyskane dzięki umowie pożyczki, jaką zawarli z jakimś zagranicznym podmiotem gospodarczym. W późniejszym etapie ów „słup”, po prostu nie spłaca pożyczki i podmiot zagraniczny zaspokaja swoją wierzytelność poprzez przejęcie zakupionej nieruchomości.

„Nie tylko na Pomorzu Zachodnim dzieją się takie rzeczy. Wszędzie jest wyprzedawana Polska ziemia w obce ręce, zarówno w niemieckie, duńskie, holenderskie jak i szkockie -  mówił podczas protestu w Szczecinie Zbigniew Grajoszek, przewodniczący Komitetu Protestujących Rolników Pomorskich przy NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych.
Edward Kosmal, szef rolniczej "S" w regionie pomorskim mówił na spotkaniach z ministrem rolnictwa, że w obcych rękach może być ponad 100 tys. ha ziemi w zachodniopomorskim. Rolnicy twierdzą, że według KRS (sprawdzali udziałowców spółek i zmiany akcjonariatu) spółki mają 117 tys. ha. Dwa razy tyle dzierżawią. To głównie Niemcy, Duńczycy, Holendrzy. Skąd takie dane? Organizacje rolnicze sprawdzają, z jakimi spółkami powiązani są zwycięzcy przetargów, którzy licytują nawet 50-60 tys. zł za hektar (przy normalnych cenach 20-30 tys. zł). Później monitorują, co dzieje się z tymi gruntami. Oficjalnie sprzedać ich nie można, więc są wnoszone aportem do spółek. Niektóre osoby stające do przetargów mają udziały w kilku lub nawet kilkunastu spółkach.

Zmodyfikować prawo

Marcin Wroński - prezes Instytutu Rozwoju Rolnictwa im. Władysława Grabskiego proponuje następujące rozwiązania: „Uważamy, że przepisy regulujące obrót ziemią w Polsce powinny zostać zmodyfikowane tak, żeby w lepszy sposób zabezpieczać interesy polskich rolników. Ziemia to nie jest towar jak każdy inny i państwo musi o tym pamiętać. Wzorem innych krajów w Unii Europejskiej muszą zostać wprowadzone zaostrzenia w obrocie ziemią. Powinien istnieć, wymóg osobistego użytkowania zakupionej ziemi przez 15 lat, z zakazem jej wydzierżawiania i sprzedaży. Takie przepisy obowiązują we Francji.

Agencja Nieruchomości Rolnych powinna czuwać nad tym, żeby ziemia rolna trafiała do prawdziwych rolników. Prawo pierwokupu muszą mieć rolnicy tracący swoje nieruchomości w skutek wywłaszczania. Tacy rolnicy posiadają najczęściej urządzenia i maszyny do prowadzenia działalności, a zostają pozbawieni ziemi np. na potrzeby kopalni odkrywkowych.
Władze powinny odmówić wyrażenia zgody na transakcje obrotu ziemią rolniczą, gdy nabycie wskazuje na spekulacyjny charakter, gdy grunt nie ma służyć do powiększenia istniejącego gospodarstwa, lub ma zostać trwale wyłączony z produkcji. Ze względu na nadmierną koncentrację gruntów w rękach jednej osoby, transakcje takie powinny być blokowane. Takie przepisy istnieją w Niemczech.

Od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej (2004 r.) ceny gruntów rolnych wzrosły o 300%, a w niektórych rejonach Polski o 400%. Średnia cena ziemi rolnej w obrocie prywatnym pod koniec 2013 roku wynosiła 26 tys. zł za hektar. Oznacza to wzrost na przestrzeni ostatniego roku o 27%. Nasze grunty są i tak znacznie tańsze niż w starych krajach Wspólnoty. Ponad dwukrotnie tańsze niż w Niemczech, czterokrotnie tańsze niż w Belgii i Danii, a ponad sześciokrotnie tańsze niż w Holandii. W Rumunii i Bułgarii zakaz zakupu nieruchomości przez cudzoziemców obowiązywał tylko przed wstąpieniem do UE, a ograniczenie było tylko dla gruntów rolnych. Inwestorzy zagraniczni znaleźli jednak sposób na jej kupno i obecnie w Rumunii 25% powierzchni gruntów rolnych jest w posiadaniu Włochów, a 16% Niemców” - konkluduje prezes Instytutu Rozwoju Rolnictwa im. Władysława Grabskiego

Nie prywatyzować lasów

Co prawda rządząca koalicja zapewnia, że nie ma zamiaru prywatyzowania Lasów Państwowych, to jednak decyzje o zabraniu im olbrzymich środków finansowych, rodzą społeczne obawy, iż w ten sposób rządzący mogą doprowadzić lasy do bankructwa.

Prof. Jan Szyszko, podczas konferencji w Sejmie 27 marca br., zauważył, że rząd PO i PSL w 26 godzin doprowadził do przyjęcia ustawy o lasach, destabilizującej system finansowy Lasów Państwowych (przypomnijmy: 650 mln zł wpłaty z Lasów Państwowych miało trafić na drogi lokalne, a od 2016 r. mają wpłacać Skarbowi Państwa 2 proc. swoich przychodów). Ale błyskawicznie też powstał komitet obywatelski, domagający się referendum w obronie lasów i ziemi. Akcja zbierania podpisów swoją szybkością zaskoczyła nawet organizatorów – podpisy zbiera się wszędzie, wszyscy są zaniepokojeni destabilizacją systemu finansowego Lasów Państwowych. Akcja jest ponadpartyjna, ogólnopolska, obywatelska i ponad podziałami politycznymi – mówił były minister środowiska.

Poseł Dariusz Bąk (były dyr. LP w Toruniu) dodał, że nie ma zamkniętego planu finansowo-gospodarczego w LP na 2014 r., najprawdopodobniej LP zaniechają budowy dróg leśnych, które są narzędziem obniżania kosztów. Nałożony haracz doprowadzi do niewydolności finansowej Lasów Państwowych, a wtedy zacznie się handel zasobami - przewidywał. Lasy Państwowe mają jedną czwartą powierzchni kraju. Dlatego społeczeństwo tak aktywnie reaguje i chce referendum w tej sprawie. Dotąd nierzadko doprowadzano przedsiębiorstwa do niewydolności i wtedy prywatyzowano. Wiele spółek jest zainteresowanych nabywaniem ziemi w Polsce. Protesty w zachodniopomorskim pokazały, że ktoś sobie zapewnia możliwość przejmowania ziemi w Polsce od 2016 r., tu się otwierają nowe możliwości – ocenił. Ziemia w Holandii czy Belgii kosztuje 36-38 tys. euro za ha, w naszym kraju - 6 tys. – wyjaśniał poseł.

Do Trybunału Konstytucyjnego 28 marca br. trafił wniosek Prawa i Sprawiedliwości o uznanie niekonstytucyjności zapisów znowelizowanej ustawy o lasach – dowiedział się „Nasz Dziennik”.

Natomiast 25 marca br. kluby PO i PSL złożyły w Sejmie projekt zmian w konstytucji uniemożliwiający prywatyzację Lasów Państwowych. Pod projektem podpisało się ponad 250 posłów, oprócz przedstawicieli PO i PSL, także posłowie SLD. Ustawę o zmianie konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów (307) w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

Jan Wyganowski

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*