W poniedziałek, 17 lutego br. sejmowa Komisji Nadzwyczajnej ds. energetyki i surowców energetycznych debatowała o budowie elektrowni atomowej w Polsce. Posłowie interesowali się także, gdzie będą składowane niebezpieczne odpady jądrowe. W Polsce wskazano 15 takich miejsc, m.in. okolice Krasnopola, Tajna k. Augustowa, Rydzewa k. Ełku, Pogorzel k. Gołdapi i tatarskie Kruszyniany.
Biorąca udział w posiedzeniu Hanna Trojanowska, wiceminister gospodarki i pełnomocnik rządu ds. polskiej energetyki jądrowej, oświadczyła: - Polska będzie miała ten problem za 50 lat. Dziś nie wiem ani gdzie, ani co będziemy składować. To długi okres, na pewno znajdą się rozwiązania techniczne dotyczące odpadów.
Europa Wschodnia śmietniskiem atomowym?
Niestety, problem pojawi się wcześniej, i to z dwóch powodów. Wysoko radioaktywne odpady z elektrowni atomowych z krajów Unii mają być składowane w państwach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce. Projekt takiej inicjatywy wymyśliła Organizacja Rozwoju Europejskiego Składowania (ERDO). Zdaniem ekspertów, oszczędności mogą wynieść nawet od 15 do 25 mld euro. Również budowa mniejszych ośrodków dla dwóch, trzech państw obniża koszty o kilka miliardów euro.
Zdaniem ekspertów ich składowanie nie stanowi zagrożenia dla otoczenia, jednak sam przewóz odpadów z elektrowni wymaga zachowania szczególnych środków bezpieczeństwa. Niezbędne są nowoczesne, dobre i bezpieczne drogi. Najlepiej też, by materiały radioaktywne były magazynowane na terenie o wysokiej stopie bezrobocia, gdyż budowa składowiska niesie ze sobą setki nowych miejsc pracy.
Po opublikowaniu przez „The Times” informacji o rozważaniu przez Unię Europejską możliwych miejsc, w których miałyby być w przyszłości składowane europejskie odpady z elektrowni atomowych, wśród których dziennik wymienia także państwa Europy Wschodniej, rozgorzała dyskusja nie tylko w Polsce, ale i u bliższych i dalszych sąsiadów.
Brytyjski dziennik wśród branych pod uwagę państw, „cmentarzysk” wymienia Polskę, Litwę, Rumunię, Słowację, Słowenię, Bułgarię, Włochy oraz Holandię. Te kraje miałyby utworzyć wspólne składowisko odpadów radioaktywnych. Finansowanie miałaby zapewnić unijna kasa.
Słoweńskie media doniosły już dawno, że też obywatele protestowali przeciwko cmentarzysku” własnej elektrowni i nie ma mowy o zgodzie na europejski „cmentarz”. Holendrzy też oficjalnie ogłosili, iż nie może być mowy o lokalizacji czegoś takiego w kraju tulipanów. Pozostają, zatem, państwa wschodnie: Bułgaria Rumunia, Słowacja, Litwa. W Polsce, jak na razie, trudno o zgodę mieszkańców nawet na składowanie własnych odpadów, jakoś nie słychać donośnego głosu rządu w sprawie atomowego „śmietnika”.
Gdzie podziać polskie odpady radioaktywne?
Stosunkowo mało osób wie, że w Polsce już od 1961 roku działa składowisko odpadów radioaktywnych. Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych, jedyny tego rodzaju obiekt w Polsce, funkcjonuje w Różanie nad Narwią, w odległości około 90 km od Warszawy.
Na to składowisko, zlokalizowane na terenie dawnego carskiego fortu (zbudowanego w pierwszej dekadzie XX wieku), trafiają przede wszystkim odpady z Instytutu Energii Atomowej w Świerku oraz odpady przemysłowe i medyczne. Z uwagi na ograniczoną pojemność składowiska w Różanie (zajmuje ono powierzchnię 3 hektarów) szacuje się, że jego zapełnienie nastąpi około roku 2022. Teraz dochodzi jeszcze potrzeba składowiska dla nowej atomowej „produkcji”. Nowe składowisko (tzw. typu powierzchniowego) będzie znacznie większe od istniejącego, bowiem zgodnie z założeniami będą na nie trafiały również odpady z elektrowni jądrowych.
Ogłoszono przetarg
Ministerstwo Gospodarki, w maju 2013 roku, podpisało kontrakt na badania, które mają wskazać najlepsze miejsce na lokalizację nowego składowiska radioaktywnych odpadów. Przetarg wygrało konsorcjum w składzie: Państwowy Instytut Geologiczny - Państwowy Instytut Badawczy, Instytut Chemii i Techniki Jądrowej, Instytut Geofizyki Polskiej Akademii Nauk, Instytut Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN, Przedsiębiorstwo Geologiczne Geoprojekt Szczecin Sp. z o.o. i Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych. Zamówienie jest finansowane ze środków NFOŚ. A więc, jednak rząd myśli o odpadach.
Podstawowym wymogiem dotyczącym wyboru składowiska jest, zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, takie jego zlokalizowanie, a następnie wybudowanie, eksploatacja i wreszcie zamknięcie, by w okresie 500 lat niemożliwe było otrzymanie przez osoby z ogółu ludności w ciągu roku tzw. dawki skutecznej (efektywnej) ze wszystkich dróg narażenia przekraczającej wartość 0,1 mSv (milisiwerta – jednostki odnoszącej się do działania promieniowania jonizującego na organizmy żywe). Ponadto składowisko powinno zostać zlokalizowane na obszarze, w którym środowisko przyrodnicze podlega łagodnie przebiegającej ewolucji, a warunki nią kształtowane mogą być wiarygodnie prognozowane dla wspomnianego już obszaru na okres 500 lat.
Wyłonienie najlepszej lokalizacji potrwa ok. 3 lat, budowa powinna ruszyć ok. 2018-19 r., a składowisko powinno zacząć działać w latach 2021-23.
15 lokalizacji
Poszukiwania miejsca na nowe składowisko były prowadzone już w latach 90. Wytypowano wtedy 15 lokalizacji. Projekt jednak nie był kontynuowany z powodu sprzeciwu lokalnych społeczności. Właśnie te 15 miejsc zostanie teraz ponownie przeanalizowanych.
Przypomnijmy, iż wśród miejscowości, gdzie mogą być składowane niezmiernie szkodliwe dla zdrowia i życia resztki z procesu technologicznego elektrowni, wymieniało się m.in. Krasnopol na polsko – litewskim pograniczu, w powiecie sejneńskim Tajno k. uzdrowiskowo – turystycznego Augustowa, nie mniej turystyczne tatarskie Kruszyniany, popegeerowską Pogorzel, leżącej leżące opodal uzdrowiskowej Gołdapi i polsko- kaliningradzkiej granicy, też popegeerowskie Rydzewo k. Ełku.
Za taką lokalizacją odpadów radioaktywnych mają przemawiać leżące na głębokości 600 metrów złoża granitu. Tyle tylko, że w wcześniejszych badań geologicznych wynika, że jest on bardzo popękany.
Tajno, to przecież okolice Puszczy Augustowskiej, NATURY 2000 i innych tutejszych cudów przyrody. Kopać więc tu nie wolno nawet borowiny, ale złożyć szkodliwe dla człowieka odpady, i owszem.
Bardzo mocno buntowały się, już w 2012 roku, tatarskie Kruszyniany wraz z gminnymi Krynkami. Samorząd wysłał pismo do premiera sprzeciwiające się takiej lokalizacji. Wskazuje na obszary NATURA 2000, cenne Wzgórza Sokólskie, turystyczny charakter tych terenów. A tutejsza Tatarka Żaneta Bogdanowicz, która jako pierwsza zaczęła promować walory kuchni i kultury tatarskiej, prowadzi piękne gospodarstwo agroturystyczne, zaczęła wówczas zbieranie podpisów pod protestem.
Obecne w naszym województwie, a w szczególności na Sejneńszczyźnie, Suwalszczyźnie, Pojezierzu Augustowskim lokalne społeczności mocno protestują m.in. przeciwko farmom wiatrowym, biogazowniom rolniczym, czy nawet polsko-litewskiemu „mostowi” energetycznemu, bo te inwestycje ponoć szkodzą zdrowiu.
Tymczasem, jak twierdzą naukowcy, w ciągu 10 tysięcy lat „leżakowania”, odpady rozkładają się w takim „cmentarzysku” zaledwie w 50 procentach.
Jan Wyganowski
Fot: Deutsche Welle