Na Białorusi wprowadzono zmiany w stosowaniu plomb nawigacyjnych dla przewoźników drogowych. Uchwała białoruskiej Rady Ministrów weszła w życie 8 grudnia.
Zgodnie z dekretem, urządzenia nawigacyjne (plomby) są obowiązkowe przy imporcie drogowym towarów na Białoruś z terytorium Litwy i Polski (wcześniej plomby były obowiązkowe tylko przy wjeździe z Litwy).
Plomby nie mogą być stosowane w stosunku do towarów przewożonych zgodnie z procedurą celną dla tranzytu drogowego celnego z obwodu kaliningradzkiego Rosji na Białoruś przez terytorium Litwy i Polski, a także w stosunku do pojazdów ciężkich i (lub) dużych, którego przejście wymaga specjalnego zezwolenia.
Taryfa za usługi krajowego operatora w zakresie śledzenia (monitorowania) obiektów, które mają być zaplombowane, wyniesie 290 rubli białoruskich (nieco ponad 100 euro).
Państwowy Komitet Celny otrzymał polecenie podjęcia niezbędnych działań w celu wdrożenia dokumentu.
Embargo za sankcje
- Litewski i polski program omijania rosyjskich kontrsankcji, który działał prawidłowo od wielu lat, dobiegł końca - tak tłumaczone są nowe zasady tranzytu przez Białoruś towarów z Unii Europejskiej.
Chodzi o to, że po wprowadzeniu przez UE sankcji na niektóre towary i osoby z Rosji, Rosja stosuje kontrsankcje. Dotyczą one zakazu importu z UE niektórych produktów rolniczych.
Przedtem producenci żywności z krajów bałtyckich oraz Polski zarabiali duże pieniądze na ogromnym rosyjskim rynku. Według analityków litewskiego narodowego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych Linava, przed wprowadzeniem rosyjskiego embarga na import produktów z Unii Europejskiej tylko ciężarówki z Litwy wykonywały około 200 tys. kursów rocznie do Rosji. Całkowita roczna praca przewozowa wyniosła do miliardy euro.
Ale nadszedł rok 2014 i rozpoczęła się „wojna sankcji”. W odpowiedzi na sankcje nałożone przez społeczność zachodnią na Rosję, Moskwa opuściła „żelazną kurtynę” przed unijnymi producentami żywności. Wśród najbardziej dotkniętych były kraje bałtyckie i Polska, które to regularnie sprzedawały swoje produkty mleczne, rybne, mięsne i inne produkty spożywcze do Federacji Rosyjskiej.
Oczywiście litewscy i polscy przewoźnicy i producenci natychmiast pospieszyli w poszukiwaniu obejścia. Eksportowano do Rosji przez Białoruś, jako towary niby białoruskie.
W prasie zaczęły pojawiać się informacje, że na Białorusi pojawiła się cała branża pracująca nad przekształceniem objętego sankcjami produktu w produkt legalny. Mówi się o „białoruskich krewetkach” i „białoruskim łososiu”. Np. samochód, który wjechał na Białoruś z Litwy przez punkt kontrolny, zawierał teoretycznie np. polimer, na terytorium Białorusi była według dokumentów już np. świeżą mrożoną rybą, itp.
Mechanizm okazał się prosty. W tym celu otwierano i ponownie wykorzystano środki identyfikacyjne nałożone na przekroczenie granicy celnej w przedziale ładunkowym
Każda ciężarówka będzie teraz śledzona
Dlaczego Łukaszenka zdecydował się zatuszować pochodzenie „krewetek białoruskich” i innych podobnych towarów – i jak będzie to realizowane czysto technicznie?
30 sierpnia 2021 r. weszła w życie Uchwała Rady Ministrów Białorusi, która wprowadzała obowiązek stosowania plomb nawigacyjnych przy imporcie drogowym towarów na Białoruś, w tym w tranzycie, z terytorium Republiki Litewskiej. Teraz rozszerzono ten obowiązek także na Polskę.
Plomba nawigacyjna to urządzenie, które umożliwia śledzenie ruchu towarów. Jest instalowana na granicy i usuwana przez służby celne w miejscu docelowym ciężarówki.
Należy pamiętać, że około 70 proc. towarów przekraczających białoruską granicę to towary tranzytowe.
- Za pomocą plomb elektronicznych możemy śledzić położenie pojazdu w czasie rzeczywistym. Jak to jest realizowane w praktyce? Zamiast zwykłej pieczęci umieszczamy pieczęć nawigacyjną. Działa poprzez systemy łączności satelitarnej GPS, GLONASS, a także w sieciach operatorów komórkowych. Tranzyt towarów staje się całkowicie przejrzysty. Nadawcy, odbiorcy, celncy będą mogli w każdej chwili śledzić ich przejazd przez terytorium EUG – mówi przedstawiciel białoruskich służb celnych Andriej Bolszakow.
Dekret o pieczęciach nawigacyjnych nie pojawił się na Białorusi nagle. Testy, podczas których technologia została uruchomiona, odbyły się przed rokiem.
Dyrektor firmy operatorskiej Władimir Ptasznik powiedział: - To jest niezawodne. Próbowaliśmy go utopić w wodzie, uderzyć prądem elektrycznym, tworzyliśmy różnego rodzaju zakłócenia. Pieczęć nadal przekazuje sygnał. Jeśli zostanie otwarty, operator natychmiast o tym dowiaduje się. Nie będziesz też mógł opuścić ustalonej trasy niezauważony.
WYG
Fot: Belta