Na przełomie 2018 i 2019 roku ciężarówki przeniosą się na Obwodnicę Suwałk. Wtedy Pułaskiego, Podhorskiego i Utrata staną się zwykłymi miejskimi ulicami. O ile władze Suwałk tiry pożegnają z radością, to z obawami spoglądają już na dziurawą drogę, którą przyjdzie im remontować.
- Gdy obwodnica zostanie oddana do użytku, miasto przejmie sześc kilometrów drogi krajowej. Zarówno Utrata jak i Pułaskiego na całym odcinku są zdewastowane - mówi Łukasz Kurzyna, zastępca prezydenta Suwałk.
Szacunkowy koszt remontu drogi, którą GDDKiA przekaże Suwałkom, to 40 mln zł. Szczególnie na Utracie dużo jest kolein. W wielu miejscach konieczne będzie zerwanie nawierzchni i wylanie nowego asfaltu.
Z podobnym problemem borykała się do niedawna Nowinka, która przejęła starodroże krajowej ósemki. W 2014 roku ciężarówki pojechały nowo wybudowaną Obwodnicą Augustowa, a wraz z nimi pieniądze na utrzymanie i odśnieżanie byłej drogi krajowej. Zadłużona gmina nie miała środków na jej utrzymanie.
Po wielu staraniach droga trafiła pod zarząd Urzędu Marszałkowskiego. Drogowcy z Białegostoku wpadli jednak na pomysł, że chętnie pozbyliby się się innej równoległej trasy. Na sesji sejmiku dyskutowano już pomysł przekazania suwalskiemu starostwu szosy wojewódzkiej między Suwałkami, a Raczkami.
- Najpierw ciężarówki z budowy Obwodnicy Augustowa zniszczyły drogę, a teraz Białystok chce ją nam przekazać? - pyta zbulwersowany Szczepan Ołdakowski, starosta suwalski.
Samorządowcy narzekają również, że choć coraz więcej jest obowiązków związanych z utrzymaniem szlaków komunikacyjnych, to administracja centralna zabezpiecza na ten cel zbyt mało środków.
(mkapu)