Drugi kwartał br. słabo się zakończył dla dealerów samochodowych. Z obserwacji zachowań ponad 460 tys. konsumentów wynika, że o jedną piątą ubyło wizyt w salonach względem ubiegłego roku.
W przypadku marek premium ruch zmalał najbardziej, bo aż o przeszło 30% rdr. Mniejsze spadki odnotowały marki wolumenowe – o ponad 18%. Eksperci komentujący wyniki wyjaśniają, że klienci marek premium teraz rozglądają się za tańszymi autami. I nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ w ostatnim czasie ceny pojazdów mocno poszły w górę, więc klienci chcą jakoś „ominąć” inflację. I dodają, że pod koniec roku ruch do salonów powinien wrócić, bo Polacy coraz mniej obawiają się inflacji. Konsumenci liczą też na wyprzedaże roczników i dodatkowe rabaty. Do tego firmy będą wymieniać swoje floty, a to też powinno poprawić sytuację.
Dwucyfrowe spadki w salonach
Według raportu Związku Dealerów Samochodów (ZDS) i firmy technologicznej Proxi.cloud, w drugim kwartale br. ruch w salonach samochodowych spadł o 20,8% rdr. Tak wynika z obserwacji zachowań ponad 463 tys. konsumentów, którzy odwiedzili łącznie 1,7 tys. placówek należących do 34 marek (9 premium i 25 wolumenowych). Informacje zebrano z danych lokalizacyjnych.
– Salony samochodowe mają coraz mniej klientów głównie z powodu rosnących kosztów zakupu. Średnia cena auta wyjeżdżającego z polskiego salonu co miesiąc śrubuje kolejne rekordy. Dlatego klienci odkładają kupno nowego auta tak długo, jak tylko mogą. Branża dealerska już odczuwa kłopoty, wcześniej spowodowane brakiem podaży, a teraz – topniejącym popytem – mówi Paweł Tuzinek, prezes Związku Dealerów Samochodów.
W badaniu uwzględniono serwisy mechaniczne i blacharskie, funkcjonujące przy salonach sprzedaży. Ze względu na przyjętą metodologię, autoryzowane serwisy musiały zostać utożsamione z salonami. Finalnie zmniejszenie liczby wizyt w tych punktach przełożyło się na spadek ogólnego poziomu odwiedzin salonów.
– O ile decyzję o naprawie auta trudniej jest przesunąć w czasie, o tyle klienci mogą rezygnować z ASO na rzecz nieautoryzowanych serwisów, żeby zaoszczędzić. Przez inflację są podejmowane próby naprawiania pojazdów w tańszych warsztatach. Mówiąc wprost, wszystko sprowadza się do pieniędzy. Jednak, jak tylko sytuacja poprawi się na rynku, można prognozować, że i ruch w warsztatach naprawczych się zwiększy – komentuje Miłosz Sojka, analityk w Proxi.cloud.
Z kolei w opinii Pawła Tuzinka, malejący ruch w serwisach blacharsko-lakierniczych wynika bezpośrednio z zaostrzenia przepisów kodeksu drogowego. – Znaczne podwyżki kwot mandatów spowodowały, że ludzie jeżdżą ostrożniej. Zmniejszenie ogólnej liczby wypadków oraz stłuczek jest niezaprzeczalnie zjawiskiem pozytywnym społecznie, ale mającym wpływ na ilość likwidowanych szkód komunikacyjnych – stwierdza ekspert z ZDS.
Klientów mniej, ale tak samo aktywni
Z raportu wiadomo też, że w II kwartale br. liczba klientów w salonach samochodowych spadła o 20,6% rdr. – Skoro konsumenci i firmy wstrzymują się z zakupem pojazdów, to raczej nie widzą potrzeby odwiedzania tego typu placówek. Dopóki nie poprawi się sytuacja finansowa znacznej części społeczeństwa, trudno spodziewać się polepszenia wyników – uważa Sojka.
Ponadto analiza wykazała, że od kwietnia do czerwca br. średnia liczba odwiedzonych salonów samochodowych, przypadająca na jednego klienta, wyniosła 1,35. Rok wcześniej była na takim samym poziomie.
– Warto przypomnieć, że w I kw. 2022 roku, czyli w okresie znaczących przerw w łańcuchach dostaw, odwiedzanych było średnio tylko 1,16 różnych salonów samochodowych, czyli dużo mniej niż obecnie. Po zwiększeniu dostępności aut potencjalni nabywcy raczej zaczęli wracać do poprzednich nawyków, lecz jest już ich zdecydowanie mniej niż przed rokiem – zaznacza Mateusz Chołuj z Proxi.cloud.
Marki premium z największą stratą
Z badania wynika też, że ruch w salonach marek premium zmniejszył się w II kwartale br. o 30,7% rdr. W tym samym czasie salony marek wolumenowych odnotowały spadek o 18,1% rdr. Paweł Tuzinek podkreśla, że tańsze marki zawsze cieszą się większą popularnością. Do tego częściej wybierają je przedsiębiorstwa, które są głównym odbiorcą nowych samochodów w Polsce. I to jest powodem różnicy między wynikami marek premium i tych drugich.
– Osoby bądź firmy, które wcześniej kupowały marki premium, zaczęły się rozglądać za nieco tańszymi pojazdami. Tym sposobem próbują niejako ominąć inflację, lecz nie jest to proste, bo samochody mocno zdrożały. Stagnacja w salonach luksusowych aut może więc potrwać dłużej – zwraca uwagę Chołuj.
Prezes Tuzinek dodaje, że obecnie mamy do czynienia z migracją z salonów marek premium do placówek marek wolumenowych. – Osoby, które ostatni raz zmieniały samochód przed pandemią czy kulminacyjnym okresem inflacji, mogą teraz dysponować budżetem podobnym do tego sprzed paru lat. I on już na auto marki premium nie wystarczy – analizuje ekspert z ZDS.
Liczba klientów marek premium spadła w II kwartale br. o 26,6% w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. W tym samym czasie rdr. ubyło 19% klientów marek wolumenowych. Autorzy raportu dostrzegają, że te straty w zbliżonych proporcjach pokrywają się ze spadkami ruchu w obu segmentach.
– Cześć klientów odkłada decyzję o kupnie pojazdu premium do czasu obłożenia mniejszym ryzkiem. Sporo z tych samochodów jest kupowanych w leasingach bądź kredytach, a te ostatnio ciągle drożały. Dlatego też spadek w tym segmencie jest wyższy. Jednak zapowiadana obniżka stóp procentowych i spadek inflacji mogą za chwilę odwrócić tę tendencję – objaśnia Miłosz Sojka.
Końcówka roku powinna być lepsza
Jak przewidują eksperci z Proxi.cloud, na początku IV kw. br. ruch w salonach poprawi się, o ile nic negatywnego znowu nie wydarzy się na rynku. – Polacy, którzy odłożyli decyzję o zakupie nowego pojazdu, zaczną szukać wyprzedaży roczników i akcji rabatowych. Do salonów odważniej powinny też ruszyć firmy na zakupy flotowe – dodają.
– Nie spodziewam się znaczącego pogłębienia i tak już dużego spadku wizyt w salonach. Kolejne dwa kwartały 2023 roku mogą okazać się okresem poprawy ruchu. Oczywiście najwięcej wizyt można przewidywać na przełomie IV kw. br. i I kw. 2024 roku, ze względu na wyprzedaże rocznika, które już wróciły po pandemicznej przerwie. Wtedy powinien być największy ruch – prognozuje Paweł Tuzinek.
Natomiast Mateusz Chołuj prognozuje, że w IV kw. br. dealerzy, po tym słabym dla nich okresie, powinni być bardziej skłonni do dawania rabatów, szczególnie w segmencie premium. To trochę podreperuje sytuację i podniesie ruch. Jednak ekspert nie spodziewa się dużego odbicia. Na to będzie jeszcze za wcześnie, choć z innych badań rynkowych wiadomo, że już teraz Polacy coraz mniej obawiają się inflacji. Więc to dodatkowo może poprawić ruch w salonach samochodowych.
Źródło:Monday News