Od piątku, 1 marca 2019 roku cześć kursów suwalskiej komunikacji miejskiej wykonywać będzie prywatny przewoźnik z Olsztyna, który na 16 miesięcy podpisał umowę z Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej w Suwałkach.
Olsztyńska firma w wynajętych od PGK autobusach obsługiwać będzie kursy na popularnych liniach 19 i 20. To stanowi około 15 proc. wszystkich przewozów.
- Koszt wozokilometra w tej firmie wynosi 5,20 zł , a w PGK – 8 zł – opowiada Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk. – To spora różnica. Chcemy sprawdzić, jak poradzi sobie podmiot zewnętrzny. Z końcem czerwca wygasa 10-letnia umowa, jaka miasto zawarło z PGK na prowadzenie zadań związanych z transportem publicznym – przypomina.
W PGK wozokilometr jest droższy, bo komunalna spółka ponosi wszystkie koszty – organizuje pracę dyspozytorni, ubezpiecza autobusy itd. Prywatny przewoźnik zapłaci zaś jedynie wynagrodzenia kierowcom, za paliwo i eksploatację bieżącą autobusów
Władze Suwałk mówią o optymalizowaniu kosztów, bo, wzorem wielu innych miast, zamierzają wprowadzić bezpłatną komunikację dla wszystkich mieszkańców. Od dawna jest ona darmowa dla seniorów, od ubiegłego roku za przejazdy nie płaca uczniowie i studenci. Po zostaje zrobić kolejny, kosztujący 2-3 mln zł, krok.
Zapewnienie bezpłatnej komunikacji miejskiej w Suwałkach wiązałoby się z wydatkiem około 10 mln zł rocznie.
- Po oddaniu do użytku obwodnicy Suwałk i części Trasy Wschodnie układ komunikacyjny znacznie się poprawi, trzeba będzie dokonać zmian w przebiegu poszczególnych linii, przyspieszyć kursy – przekonuje Czesław Renkiewicz. – Nie może być tak, jak opowiadał mi jeden z pracodawców, że autobus miejski jedzie z osiedla Północ do firm na południu miasta aż 40 minut.
Komunikacja miejska w Suwałkach, jak przekonuje prezydent, sprowadza się głównie do dowożenia uczniów do szkół i pracowników do przedsiębiorstw i instytucji. Należałoby się zastanowić nad sensownością kursowania autobusów w niedziele, zwłaszcza te bez handlu.
Poszli na L4, wywołali gorączkę
Tych przemyśleń i przymiarek nie byłoby, gdyby w styczniu tego roku domagający się podwyżek kierowcy wybrali inną formę nacisku na prezesa PGK. Około połowa z ponad 50-osobowej grupy poszła na zwolnienia lekarskie i część autobusów nie wyjechała na trasy. Sytuację tylko w części rozładowały ferie zimowe, podczas których kursów jest znacznie mniej oraz przyznane podwyżki, znacznie niższe od żądanych. Zadra pozostała.
- Wpływały do mnie skaargi, dostawałem maile od matek, które z dziećmi stały na mrozie na przystanku, a autobus nie przejeżdżał - opowiada prezydent Suwałk. - PGK odwołało w sumie 186 kursów. To mnie oburzyło, spółka nie do końca wywiązała się z zobowiązań. Mieszkańcy chcą mieć pewność, że dojadą na czas tam, gdzie chcą, a nie mieć do czynienia z sytuacją, że autobus raz przyjedzie, a raz nie. Dlatego prezes podjął decyzję o nawiązaniu współpracy z podmiotem zewnętrznym.
Nadzwyczajny poniedziałek
Scedowanie części usług spowodowalo, że PGK nie potrzebuje tylu kierowców, co dotychczas . Wypowiedzenia z pracy miało otrzymać dziesięciu.
O sytuacji w PGK na ostatniej sesji Rady Miejskiej chcieli podyskutować radni Prawa i Sprawiedliwości, z szefem miejskich struktur NSZZ "Solidarność" Zdzisławem Koncewiczem na czele. Ostatecznie, udało się im przeforsować wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji w tej sprawie. Obrady wyznaczono na najbliższy poniedziałek, 4 marca.
Wojciech Drażba