19.02.2015

Kwota wolna od podatku bez zmian

Kwota wolna od podatku w Polsce należy do najniższych w Europie. Nic dziwnego, że aż 97 proc. ankietowanych Polaków uważa, że należy podnieść kwotę wolną od podatku, zaledwie 3 proc. jest zdania, że nie ma takiej potrzeby. Mimo to, Sejm RP odrzucił w lutym br., głosami posłów PO – PSL, wniosek o zwiększenie kwoty wolnej od podatku, wynoszącej 3.091 zł. Kwota wolna od podatku nie była zwiększana praktycznie od 8 lat, bo w 2008 roku wzrosła ona tylko o 2 zł (słownie: dwa złote).

Sejm odrzucił poselski projekt podwyżki kwoty wolnej od podatku z 3.091 do 6.253 zł. Za odrzuceniem projektu noweli ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych autorstwa Twojego Ruchu było 232 posłów, przeciwko 200, a 3 wstrzymało się od głosu. Za odrzuceniem projektu głosowały kluby PO i PSL. Przeciwni byli w zdecydowanej większości posłowie klubów PiS, SLD, KPSP i TR.

Jak tłumaczyli posłowie Twojego Ruchu, autorzy noweli, ich intencją było, aby z podatku wyłączony był dochód odpowiadający minimum egzystencji. Minimum, do którego się odwołali wynosiło 521,11 zł miesięcznie, czyli 6253,32 zł rocznie.

– Utrzymanie niskiej kwoty wolnej od podatku to utrzymanie obecnego – regresywnego systemu opodatkowania, na którym korzystają najbogatsi, którzy płacą niskie podatki, a tracą najbiedniejsi, na których barki spada finansowanie budżetu – tłumaczy dla portalu strajk.eu Grzegorz Kubarczyk, sekretarz związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza.

– Od wielu lat opowiadamy się za podniesieniem kwoty wolnej od podatku – mówi temu samemu portalowi Patryk Kosela, rzecznik prasowy „Sierpnia 80”. – W 2011 roku wskazywaliśmy, że powinna ona obejmować osoby o dochodach poniżej 15 tysięcy złotych rocznie. Dziś należałoby tę granicę podnieść, bo choć płaca minimalna nieco wzrosła, to o wiele bardziej wzrosły koszty życia. Nie może być tak, że państwo ściąga z ludzi najbiedniejszych haracz. Ludzie zarabiający nędzne grosze już są tym poszkodowani, a państwo dodatkowo ich każe wsadzając im ręce do pustych kieszeni. Rządzący zapomnieli o zjawisku „biednych pracujących”, a więc o tym, że posiadanie pracy nie chroni już od dawna przed biedą. To kuriozum! Z jednej strony władza naciska na Niemcy, by nie wymagały od firm transportowych płacenia polskim kierowcom minimalnej kwoty godzinowej 8,5 euro, a z drugiej upadla ludzi każąc im płacić podatki od jałmużny zwanej dumnie, lecz durnie wynagrodzeniem za pracę. Trzeba podnieść kwotę wolną od podatku, a także zlikwidować podatek dochodowy od rent i emerytur – apeluje Kosela.

W podobnym tonie sprawę komentuje Piotr Szumlewicz, doradca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. – Polski system podatkowy jest bardzo niesprawiedliwy. Biedni płacą relatywnie wysokie podatki, a bogaci bardzo niskie. Kwota wolna od podatku w Polsce należy do najniższych w Europie, a zarazem obciążenia dla elit biznesu są bardzo niewielkie. Pod tym względem podniesienie kwoty wolnej od podatku jest krokiem w dobrym kierunku, jednak powinno mu towarzyszyć znacznie podwyższenie obciążeń fiskalnych dla najlepiej sytuowanych obywateli. Samo zwiększenie kwoty wolnej doprowadziłoby do spadku wpływów do budżetu i cięć w wydatkach, na czym straciłyby głównie osoby ubogie – zwraca uwagę ekspert.

Według wyliczeń, podwyższenie kwoty wolnej od podatku kosztowałoby budżet państwa 4 mld zł. – Potrzebna jest więc szersza reforma podatkowa, polegająca na podniesieniu kwoty wolnej od podatku, ale zarazem podwyższeniu podatków dla najlepiej zarabiających obywateli, podniesieniu podatku CIT i zniesieniu podatku liniowego dla przedsiębiorców – tłumaczy Szumlewicz.

Tak się jakoś dziwnie składa, że wpływy z podatki PIT (a więc płaconych głównie przez pracowników zatrudnionych na umowy o pracę, emerytów, rencistów oraz drobnych przedsiębiorców) są wyższe od wpływów z podatku CIT, płaconego przez duże koncerny.


Jeden z internautów, wyliczył, że owe 4 mld, jakie rzekomo straciłby Skarb Państwa, to:

(1) 4 miliardy złotych, to roczny koszt funkcjonowania ZUS (limuzyny, przeloty, prezesa, pensje urzędników, utrzymanie i budowa budynków, system komputerowy itd). W tym wypłaty dla urzędników to 2 miliardy.

(2) 4 miliardy złotych to czteroletnie koszty utrzymania wszystkich urzędników resortowych, licząc ich podstawowe pensje i nagrody, które wynoszą rocznie 1,15 mld zł

(3) 4 miliardy złotych to dziesięciokrotna wartość kredytu, jaki Polska udzieli Ukrainie, tj. 100 milionów euro.

(4) 4 miliardy to mniej więcej tyle ile wynosi łączna kwota wypłacana każdego roku urzędnikom jako 13 pensja.

Jakby nie patrzeć, Polska bardzo odstaje (co widać na wykresach i tabeli) od innych unijnych krajów w zakresie systemu podatkowego i płacowego mającego służyć najuboższym.

Jan Wyganowski

Źródła: strajk.eu, bankier.pl, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców





udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*