Wszyscy zachodzą w głowę, skąd rządzący wzięli aż 3 miliony osób, jakie mają skorzystać na zwiększeniu od przyszłego roku kwoty wolnej od podatku dla najmniej zamożnych.
W kampaniach wyborczych Andrzej Duda, a potem Prawo i Sprawiedliwość obiecywali podnieść kwotę wolną z 3.091 do 8.000 zł. Mówią, ze zrobili pierwszy krok, a na dotrzymanie słowa dają sobie czas do końca kadencji.
Kwota wolna w PIT za 2017 rok została zwiększona do 6600 zł, ale tylko dla tych, których roczne zarobki nie przekraczają tej sumy. Dlaczego właśnie takiej? To dwunastokrotność 550 zł, bo na tyle zostało oszacowane miesięczne minimum egzystencji. Osoby zarabiające 6.600 rocznie lub mniej nie zapłacą podatku dochodowego.
Dla podatników zarabiających rocznie od 6.600 do 11 tys. zł kwota wolna będzie stopniowo podnoszona do dzisiejszego poziomu 3.091. zł.
Nic się nie zmieni dla tych, których dochody wyniosą od 11 tys. do 85,5 tys. zł – oni będą opodatkowani na dotychczasowych zasadach, z kwotą wolną 3.091.
Na zmianach stracą zarabiający od 85,5 tys. zł w górę. Kwota wolna będzie stopniowo zmniejszana, a osiągający dochody przekraczające 127 tys. zł rocznie (10,5 tys. miesięcznie) w ogóle nie będą jej mieli. Stracą najwięcej, czyli owe 3.091 zł.
To są kpiny
Na rządzie i prezydencie suchej nitki nie zostawiła opozycja, zarówno „totalna”, jak i ta „konstruktywna” w postaci Kukiz’`15.
- Kwota wolna to jest najlepiej opakowany produkt PR-owy – zauważyła w „Salonie Politycznym Trójki” Agnieszka Ścigaj, posłanka tego ugrupowania. - Pan Minister Morawiecki ze swoim doświadczeniem bankowym tak jak każdą pożyczkę z zyskiem sprzedaje Polakom, tak sprzedał im produkt marketingowy w postaci kwoty wolnej – mówiła. – Największe oszustwo tej kwoty wolnej polega na tym, że trafia ona do beneficjentów pomocy społecznej. Jeżeli w Polsce ktoś zarabia 550 złotych, a kryterium socjalne wynosi 640 złotych, to różnicę w kwocie 100 złotych państwo musi wypłacić w formie zasiłku okresowego. W efekcie państwo nie pomoże tym osobom bardziej niż do tej pory. Kwota 100 złotych zostaje jeszcze pomniejszona o 20 złotych, których podatnik nie odda fiskusowi.
– Nie wiem skąd się wzięła ta liczba osób, które mają skorzystać na nowych przepisach. Trzy miliony to liczba wzięta z sufitu, nawet klientów zarejestrowanych w ośrodkach pomocy społecznej nie ma aż tylu. Nikt nie mówi też ile osób straci na tej reformie, a będzie to całkiem spora grupa – podkreślała posłanka Kukiz’15.
Ministerstwo finansów podaje przykłady tych, którzy zyskają, nawet chociaż po parę złotych. Wymienia pracujących na pół etatu za 1 tys. miesięcznie (mają zyskać 265 zł), emerytów i rencistów, studentów pracujących przez kilka miesięcy w roku, osoby pracujące na umowę o dzieło.
Na Suwalszczyźnie i Sejneńszczyźnie bieda aż piszczy
Spójrzmy na dochody osiągnięte przez mieszkańców naszego regionu w 2015 roku, które zestawił Grzegorz Krysa, kierownik działu obsługi bezpośredniej Urzędu Skarbowego w Suwałkach.
Urząd, obsługujący miasto Suwałki, powiat ziemski i oraz Sejny i powiat sejneński przyjął 47,5 tys. zeznań, złożonych przez 61,1 tys. osób. Różnica wynika ze wspólnego opodatkowania się małżonków.
Tylko 812 osób – 1,33 proc. – wpadło w drugi próg podatkowy, wykazało dochód przekraczający 85,5 tys. zł rocznie. Tyle mniej więcej straci na kwocie wolnej, która będzie obowiązywała w przyszłym roku.
Jeżeli dane z 2015 powtórzą się w 2017 roku , na nowej wolnej kwocie zyska ponad 8 tys. osób, które wykazały dochody od 1 zł do 6600 zł i ponad 4 tys. osób, które zarobiły od 6.600 do 11 tys. zł. W dużym przybliżeniu, to 20 proc. podatników.
Możliwość wspólnego rozliczenia się osób o różnych dochodach może trochę zamazywać prognozy, ile osób zyska.
- Na przykład jeden małżonek uzyskał dochody do opodatkowania w wysokości 13.000 zł a drugi 0 zł. Teoretycznie – wspólne rozliczenie spowoduje "zejście" dochodu pojedynczej osoby poniżej kwoty 6.600 zł i możliwość skorzystania z dwóch kwot wolnych (2 x 1.188 zł) – oczywiście w rozliczeniu rocznym za 2017 rok do 30 kwietnia 2018 roku – zauważa Grzegorz Krysa.
WD