Władze Litwy mają zamiar zrezygnować z ograniczeń sprzedaży ziemi obcokrajowcom. Ma to ułatwić wejście Republiki Litewskiej do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OCDE) to organizacja międzynarodowa o profilu ekonomicznym skupiająca 35 wysoko rozwiniętych i demokratycznych państw. Utworzona na mocy Konwencji o Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju podpisanej przez 20 państw 14 grudnia 1960. idea rozpoczęła starania o przyjęcie jej do OCDE w 2015 roku i liczy na to, że stanie się jej członkiem w 2018 roku.
W środę, 13 września 2017 roku, litewski rząd przyjął propozycję resortu rolnictwa, by ziemię rolną, lasy oraz wody śródlądowe mogły nabyć spółki działające w państwach UE, NATO, Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Postanowiono też z zrezygnować z zasady wzajemności, zgodnie z którą ziemię można sprzedać spółkom tych państw, w których grunty mogą nabyć również litewskie firmy. Taki tryb sprzedaży ziemi jest zgodny z wymaganiami Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Jest jednak warunek, że państwa te nie mogą należeć do unii stworzonych przez Rosję, tj. do Wspólnoty Niepodległych Państw i Unii Eurazjatyckiej.
Projekt musi jeszcze zatwierdzić litewski parlament. Szacuje się, że na Litwie jest 2,8 mln hektarów ziemi rolnej.
Komisji Europejskiej nie podobają się litewskie przepisy
Na Litwie, w maju 2014 roku, weszły w życie nowe przepisy dotyczące warunków zakupu ziemi rolniczej. Dalia Grybauskaitė podpisała poprawki ustaw, bo były one konieczne, aby sprzedaż ziemi na Litwie nie pozostała bez „bezpieczników”.
1 maja 2014 roku zakończył się bowiem dziesięcioletni okres przejściowy, przewidziany w umowie przystąpienia Litwy do Unii Europejskiej, podczas którego obcokrajowcy nie mogli swobodnie nabywać ziemi na Litwie. Zgodnie ze zmianami, ziemię na Litwie mogą kupować zarówno obcokrajowcy, jak i spółki – wszystkich obowiązują jednakowe zasady. Nabycie gruntów jest jednak związane z produkcją rolną, a kupioną ziemię trzeba będzie uprawiać co najmniej przez 5 lat i tylko po takim czasie będzie można ją sprzedać. Wszyscy chętni mogą nabyć nie więcej niż 500 ha ziemi. Więcej mogą kupić jedynie hodowcy bydła, a ilość nabywanej ziemi będzie zależała od wielkości trzody. Chętni do nabycia ziemi muszą posiadać trzyletnie doświadczenie w zakresie rolnictwa lub wykształcenie związane z rolnictwem. Osoby, chcące nabyć ponad 10 ha ziemi, muszą otrzymać pozwolenie z Narodowej Służby Ziemskiej (Nacionalinė žemės tarnyba).
To nie spodobało się Komisji Europejskiej. W 2015 roku Komisja Europejska wszczęła już spór z czterema państwami członkowskimi, które wcześniej wdrożyły podobne do przepisy. Chodzi o Bułgarię, Litwę, Węgry i Słowację. KE uznała, że państwa te wprowadziły nieproporcjonalne ograniczenia, które godzą w zasadę wolnego przepływu kapitału i dyskryminują obywateli UE ze względu na kraj pochodzenia. W komunikacie KE napisano, że ograniczenia te to: "wymóg przebywania w danym kraju, restrykcje wobec osób, które nie mieszkają w danej okolicy lub wcześniej nie prowadziły tam działalności biznesowej, wymogi dotyczące posiadania wiedzy zawodowej w przypadku cesji użytkowania gruntu lub użytkowania ziemi należącej do osoby prawnej, konieczność zatwierdzenia umowy sprzedaży i wynikająca z tego niepewność prawna".
Jeśli Litwa nie zapewni zgodności z prawem UE, sprawa może trafić do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Litwie groziła kara w wysokości 700 tysięcy euro. W lutym 2017 roku litewski rząd opracował więc projekt zmian. Postanowiono m.in. zrezygnować z obowiązku posiadania przez nabywców ziemi rolnej kwalifikacji rolnych, a sąsiadom pozostawić prawo pierwokupu.
Teraz władze litewskie idą jeszcze dalej w zakresie obrotu gruntami rolnymi. Należy jednak spodziewać się gorącej debaty w litewskim Sejmie.
W czerwcu 2014 r. na Litwie zostało zorganizowane referendum w sprawie całkowitego zakazu sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Zwolennicy referendum chcieli wprowadzenia do Konstytucji Litwy zapisu, że ziemia na Litwie jest wyłącznie własnością obywateli oraz państwa. Obawiali się oni, że obcokrajowcy zaczną masowo kupować ziemię na Litwie, gdyż jest ona znacznie tańsza niż w krajach Europy Zachodniej. W referendum wzięło udział niecałe 15 procent uprawnionych do głosowania, a jego wynik został uznany za nieważny.
Polscy rolnicy na litewskiej ziemi
Ziemię na graniczących z Polską terenach dzierżawi już - od co najmniej kilku lat - coraz więcej rolników z Sejneńszczyzny. U nas brakuje wolnych gruntów rolnych, a np. w rejonie łoździejskim jest sporo ugorów.
Już przed paroma laty litewskie media alarmowały, iż pola uprawne m.in. na terenie litewskiej Suwalszczyzny, Dzukiji, są wykupywane bądź dzierżawione przez rolników z Polski, głównie powiatu sejneńskiego. "Na litewskie ziemie wcisnęli się Polacy", "Omijając ustawy, Polacy i dzierżawią, i kupują działki" - alarmowały litewskie gazety.
Największy litewski dziennik "Lietuvos rytas" alarmował, że na przygranicznych terenach z Polską Litwini chętnie wydzierżawiają ojcowiznę rolnikom z Polski. Starosta gminy wiejskiej Łoździeje, Sigitas Arbačiauskas, przyznał w rozmowie z „LR” że „na opuszczone i zaniedbane grunty wzdłuż granicy coraz częściej wkraczają polskie owce, a nawet ciągniki. Ludzi po obu stronach granicy coraz bardziej łączą też więzi rodzinne. W Internecie nie brakuje więc ogłoszeń i ofert dzierżawy w rejonach Alytus, łoździejskim i solecznickim. Ponoć Polacy czekają, kiedy można będzie transakcje zalegalizować.
- Polskich rolników przyciąga głównie atrakcyjna cena gruntów, które po ponad pół wieku dopiero "ożywają". Za czasów ZSRR była to "martwa strefa" zachodniego pogranicza imperium, poza tym nie są to żyzne tereny, dlatego ceny zwykle są niższe niż w innych zakątkach Litwy - mówił Gintautas Anužis, szef portalu zajmującego się handlem i dzierżawą gruntów rolnych Dirvos.lt., w rozmowie z portalem Wilnoteka.lt.
Nie odzyskali ojcowizny
Tymczasem tysiące polskich rodzin na Litwie czeka na zwrot ojcowizny.) Do stycznia 2017 roku o zwrot ogółem 39,98 tys. hektarów ziemi ubiegało się 51,8 tys. mieszkańców. W całym kraju ziemię zwrócono 87,04 proc. obywateli. Na zwrot własności czeka jeszcze 6,7 tys. mieszkańców, którzy żądają ogółem 3,74 tys. hektarów ziemi.
Najgorsza sytuacja ma miejsce w stolicy –Wilnie. Znacjonalizowane za czasów radzieckich mienie zwrócono jedynie niecałym 54 procentom mieszkańców.
Na początku 2017 roku rząd Litwy oświadczył, że do 2019 roku planuje zakończyć proces zwrotu ziemi, ponieważ trwa on bardzo długo, od 27 lat. Rząd zobowiązał samorządy do stycznia 2018 roku przygotować plan niezagospodarowanych gruntów w jednostkach samorządowych oraz zaprojektować działki, które mają być zwrócone prawowitym właścicielom. Decyzja ta ma przyśpieszyć zwrot ziemi.
Oprócz zwrotu ziemi „w naturze” państwo proponuje kilka sposobów rekompensaty. Jednym z nich jest możliwość odzyskania ziemi w postaci lasu lub w papierach wartościowych. Można również uzyskać rekompensatę pieniężną. Zgodnie z rządową metodyką za hektar ziemi o przeznaczeniu rolnym płaci się ok. 2 891 euro, natomiast za ziemię przeznaczoną w chwili nacjonalizacji pod zabudowę – 22 242 euro. Warto podkreślić, że cena rynkowa za jeden ar (w zależności od położenia, infrastruktury i innych czynników) w stolicy wynosi mniej więcej tyle, co państwo płaci za hektar. Jednak w aktach prawnych, regulujących proces restytucji mienia, obecnie nie jest przewidziana możliwość rekompensaty według ceny rynkowej.
WYG
Źródło: Ministerstwo Rolnictwa RL; Kurier Wileński