Krajowa Izba Gospodarcza wraz z resortem rozwoju pracuje nad projektem ustawy o akcjonariacie pracowniczym. Ta forma współwłasności ma dać poczucie stabilności załogom, jak też i korzyści finansowe.
W warunkach zarysowującego się niedoboru kwalifikowanej siły roboczej, takie rozwiązanie byłoby korzystne także dla większościowych akcjonariuszy firm.
Pomysł, żeby pracownicy posiadali udziały w przedsiębiorstwach, w których pracują, nie jest nowy. W krajach anglosaskich, a także we Francji i w niektórych innych krajach europejskich, rozwija się szczególnie intensywnie od lat 70-tych XX wieku. Do tej pory przyniósł już wymierne korzyści. W roku 2014 kapitał pracowniczy zgromadzony w ten sposób w USA osiągnął wartość około 1,3 tryliona dolarów, natomiast w krajach Unii Europejskiej wynosi obecnie ponad 370 mld euro.
W Polsce, po roku 1989 powstały rozwiązania, umożliwiające wprowadzenie własności pracowniczej. W ramach leasingu pracowniczego sprywatyzowano około 2000 spółek. Jednak w tej formie własności do dnia dzisiejszego przetrwało nie więcej niż 20% z nich. Zarówno w latach 90-tych, jak i obecnie brakowało odpowiednich regulacji prawnych wykraczających poza kontekst przepisów prywatyzacyjnych, jakie istnieją w innych krajach o systemie wolnorynkowym. Brakowało też świadomości, co do korzyści wynikających z akcjonariatu pracowniczego zarówno dla pracowników, przedsiębiorców, jaki i dla państwa. Pracownicy szeregowi, nawet jeśli otrzymali akcje, to szybko ich pozbywali się, wydając uzyskane pieniądze na poręby bieżące rodzin. Bardzo często także akcjonariusz większościowy robił wiele, aby załoga odsprzedała mu akcje.
- W latach 90-tych zabrakło edukacji ekonomicznej i wyobraźni ustrojowej decydentów. Poza tym sytuacja materialna społeczeństwa była na tyle zła, że trudno dziwić się ludziom, którzy liczyli na szybki zysk i z myślą o nim sprzedawali swoje udziały w firmach. Tymczasem akcjonariat pracowniczy to system oszczędzania długoterminowego. Im dłużej trwa, tym wyższy zysk przynosi – mówi Maciej Witucki, przewodniczący Komitetu Dialogu Społecznego Krajowej Izby Gospodarczej.
- Przyjęta przez Radę Ministrów Strategia na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju wskazuje na rozwój akcjonariatu pracowniczego oraz zwiększenie korzyści pracodawców z włączania pracowników do grona właścicielskiego, jako jedno z kluczowych działań przewidzianych do 2020 r. służące budowie długoterminowego kapitału Polaków. Ministerstwo Rozwoju planuje w związku z tym podjęcie działań legislacyjnych oraz poza legislacyjnych ukierunkowanych na stymulację rozwoju akcjonariatu pracowniczego – tłumaczy Armen Artwich, zastępca dyrektora Departamentu Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju.
Projektowane zasady akcjonariatu
Referując podczas spotkania w KIG założenia współtworzonego przez siebie, a inspirowanego przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego, społecznego projektu ustawy o akcjonariacie pracowniczym Krzysztof Ludwiniak, prezes Fundacji Forum Rozwoju Akcjonariatu Pracowniczego i Kapitału Krajowego mówił m.in.:
– Wprowadzenie akcjonariatu pracowniczego to w Polsce zmiana paradygmatyczna, bo kreuje nowy model ładu korporacyjnego w Polsce. Jeżeli chcemy mieć innowacyjną gospodarkę, powinniśmy ją budować na innowacyjnym ustroju gospodarczym. Dlatego związane z nią kwestie edukacji i komunikacji są tak istotne. W aspekcie ekonomicznym projekt ustawy opiera się na trzech założeniach: dobrowolnym uczestnictwie, niskich kosztach i profesjonalnym zarządzaniu, możliwości wykorzystania zewnętrznego zasilenia kapitałowego.
Prezes Ludwiniak podkreślał przy tym, że inaczej niż w USA, polski projekt akcjonariatu nie ma charakteru emerytalnego: – Zarówno pracownik, jak i przedsiębiorstwo mają korzystać z niego tu i teraz. Mechanizm jest taki, że pracownicy bezpośrednio nabywają akcje firmy, a nie inwestują w jednostki udziałowe, dzięki czemu do obsługi programu nie potrzeba wyspecjalizowanych menadżerów, może się tym zająć księgowa firmy. Na uczestników programu nakładamy też pewne ograniczenia, mogą do niego przystąpić firmy, działające na rynku minimum 2 lata i zatrudniające co najmniej 20 osób, udziały można sprzedać dopiero po 5 latach.
– W Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju wspieranie akcjonariatu pracowniczego zostało wskazane jako jedno z podstawowych narzędzi tworzenia kapitału krajowego. W Ministerstwie Rozwoju traktujemy akcjonariat pracowniczy jako sposób budowania oszczędności Polaków. Rozwiązania zawarte w ustawie o akcjonariacie pracowniczym, nad którymi będzie pracował również specjalny zespół ministerialny, powinny być dostosowane do specyfiki małych i średnich przedsiębiorstw, bo na nich opiera się rozwój naszej gospodarki. Należy również pamiętać, aby zachęty podatkowe, związane z akcjonariatem, były do udźwignięcia przez budżet - tłumaczył Armen Artwich, zastępca dyrektora Departamentu Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju.
Auchan wzorcem?
Według przewodniczącego Komitetu Dialogu Społecznego Krajowej Izby Gospodarczej. Macieja Wituckiego, „(…) Za punkt odniesienia w dyskusji na temat akcjonariatu warto przyjąć nie branżę hi-tech, gdzie poziom kapitału społecznego i edukacyjnego wśród właścicieli i pracowników jest wysoki, ale firmy takie jak Auchan. To przecież biznes rodzinny, gdzie zarządzanie z początku miało charakter ultrahierarchiczny, natomiast z czasem idea akcjonariatu stała się tam niemal religią. Dziś właściwie wszyscy pracownicy posiadają udziały w firmie. Jednak, aby pracownik mógł stać się udziałowcem, najpierw bierze udział w serii szkoleń. Edukacja ekonomiczna jest sprawą kluczową.
Według przewodniczącego Wituckiego akcjonariat w Polsce powinien być wprowadzany stopniowo:
– Wielkie międzynarodowe koncerny działające w Polsce są już gotowe na akcjonariat. Podobnie z dobrze prosperującymi spółkami skarbu państwa. Udane wprowadzenie w nich programu akcjonariatu stanowiłoby przykład dla sektora prywatnego. Później można by rozważyć jakiś element przymusu ekonomicznego, wywieranego przez państwo.
Czy pracownicy są gotowi na akcjonariat?
Nieco mniej optymistyczna była refleksja Marka Kłoczko, dyrektora generalnego KIG. Podając przykład nieudanego programu akcjonariatu pracowniczego w Warszawskich Zakładach Telewizyjnych, zwrócił uwagę na polityczny kontekst i konieczność stabilności ekonomicznej. Duże poruszenie wśród zebranych wzbudziła wypowiedź prof. Arkadiusza Sobczyka z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ostudził on nieco zapał, który wywołali jego przedmówcy.
– W chwili obecnej polscy pracownicy i przedsiębiorcy nie są gotowi na akcjonariat pracowniczy. W polskich firmach, zwłaszcza tych rodzinnych, obowiązuje folwarczny model zarządzania ze sztywnym podziałem na właściciela, tudzież zarząd i pracowników. Tymczasem w akcjonariacie pracowniczym obie strony muszą dążyć do przełamania istniejących barier. – według prof. Sobczyka, aby program zadziałał – Konieczne jest wprowadzenie jakiegoś rodzaju przymusu ekonomicznego ze strony państwa, tak jak to zostało rozwiązane np. we Francji.
WYG
Źródło: KIG; Ministerstwo Rozwoju