Rolnicy z krajów Unii Europejskiej, w tym i z Polski, w dalszym ciągu ogłaszają nowe protesty.
Z czego niezadowoleni są europejscy rolnicy?
Środki wsparcia zaproponowane ostatnio przez Brukselę nie działają i nie są przez wszystkich akceptowalne
Polscy rolnicy planują wznowić demonstracje, blokady w piątek, 9 lutego i potrwają one aż 30 dni (od 9 lutego do 10 marca 2024 roku).
Będą blokady granicy, autostrad i dróg w całym kraju!
Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych „Solidarność”, na posiedzeniu Prezydium Związku jednogłośnie podjął uchwałę o ogłoszeniu strajku generalnego rolników na terenie całego kraju, który rozpocznie się blokadą wszystkich przejść granicznych Polski z Ukrainą wraz z blokadami dróg i autostrad w poszczególnych województwach z dniem 9 lutego 2024 roku o godzinie 10.00.
- Nasza cierpliwość się skończyła. Stanowisko Brukseli z ostatniego dnia stycznia 2024 r. jest nie do przyjęcia dla całej naszej społeczności rolniczej - napisali w oświadczeniu organizatorzy blokady zaplanowanej na 9 lutego.
Blokady planowane są także w naszym regionie.
- Nie ma zgody na wdrażanie „Europejskiego Zielonego Ładu”, unijnej strategii „od pola do stołu” i Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej w proponowanym kształcie. Rząd Polski, musi mieć jasny plan dla produkcji rolnej, opłacalności produkcji, odbudowy polskiego przetwórstwa i polskiego handlu. O to będziemy walczyć aż do skutku. Polskie, rodzinne gospodarstwa rolne są podstawą bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Zdrowa polska żywność, którą produkuje polski rolnik to podstawa do wyżywienia i zdrowia obywateli RP. Prezydium NSZZ RI „Solidarność” apeluje o Solidarność całej społeczności rolniczej – głosi komunikat NSZZ RI „Solidarność”.
Protesty w innych krajach
Hiszpańskie stowarzyszenia rolników obiecują, że 6 lutego wyjadą na drogi traktorami, a 21 lutego zorganizują akcję w Madrycie.
Protesty objęły już ponownie, po krótkiej przerwie, Niemcy, Francję, Portugalię, Holandię, Grecję i Belgię.
Część niezadowolenia europejskich rolników wiąże się z indywidualnymi decyzjami rządów krajowych – np. Berlin zmniejsza ulgi podatkowe dla rolników. Pomimo masowych protestów rolników, 2 lutego Bundestag zatwierdził zniesienie w budżecie na 2024 rok dopłat do oleju napędowego.
Amsterdam domaga się ograniczenia emisji węglowodorów poprzez zmniejszenie liczby zwierząt gospodarskich, ale generalnie wszystko sprowadza się do fakt, że rolnicy w krajach UE odnotowują spadające zyski i rosnące koszty energii elektrycznej i nawozów, a jednocześnie niezadowolenie z rygorystycznych regulacji z UE, sytuację komplikuje tani import z krajów trzecich.
Rolnicy w Hiszpanii, Portugalii i Francji niepokoją się konsekwencjami zbliżającej się umowy o wolnym handlu między UE a krajami MERCOSUR (Brazylia, Argentyna, Urugwaj, Paragwaj). Europejscy rolnicy uważają, że jest to obarczone nowymi problemami dla europejskiego sektora rolnego, ponieważ Bruksela nie proponuje takich samych standardów, jak na krajowym rynku produktów od dostawców z Ameryki Łacińskiej.
Z kolei rolnicy w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym i Polski, są niezadowoleni z uprzywilejowanej pozycji ukraińskich rolników na rynku europejskim. Po rozpoczęciu rosyjskiej operacji wojskowej UE zniosła kontyngenty i cła na import ukraińskich produktów. Weszło w życie także porozumienie o uproszczeniu transportu towarowego pomiędzy UE a Ukrainą.
Przed wejściem w życie umowy polscy przewoźnicy realizowali około 40 proc. przewozów towarowych z Ukrainą, obecnie wykonują ich około 10 proc. Pozostałe przewozy realizują przewoźnicy ukraińscy.
W maju 2023 r. UE wprowadziła zakaz bezpłatnych dostaw ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, nasion rzepaku i słonecznika do Polski, Bułgarii, Węgier, Rumunii i Słowacji. Jednak 15 września Komisja Europejska (KE) je unieważniła. W odpowiedzi Polska, Węgry i Słowacja jednostronnie przedłużyły zakaz importu ukraińskiego zboża. Kijów obiecał skierowanie skargi do Światowej Organizacji Handlu. Od tego czasu okresowo wznawiane są protesty europejskich rolników i kierowców.
Komisja Europejska przedłuża import z Ukrainy bez ceł
31 stycznia Komisja Europejska opublikowała projekt rozporządzenia przedłużającego autonomiczne środki handlowe (tzw. ATM) w imporcie z Ukrainy o kolejny rok, tj. od 6 czerwca 2024 r. do 5 czerwca 2025 r.
To wywołało kolejne niezadowolenie zarówno ze strony rolników, jak nawet polskiego resortu rolnictwa.
W ostatnich tygodniach minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski przedstawiał na forum UE szczegółowe postulaty mające na celu uwzględnienie w nowym rozporządzeniu rozwiązań służących ochronie wrażliwych sektorów rynku rolnego przed nadmiernym importem z Ukrainy.
Propozycje KE uwzględniają tylko częściowo polskie postulaty.
Projekt zawiera rozwiązania pozwalające na przyjęcie tzw. regionalnych środków ochronnych. Będą one możliwe do zastosowania, gdy import spowoduje zaburzenia rynkowe w jednym państwie członkowskim czy regionie UE. Tym samym nie będzie konieczności wykazania, że zaburzenia dotyczą całej UE, jak to jest w obecnie obowiązujących przepisach.
Procedura wprowadzania środków ochronnych ma być szybsza niż obecnie. Jednak w wyjątkowych sytuacjach KE będzie mogła wprowadzić środek ochronny na zasadzie tymczasowej (na okres maksymalnie 120 dni) już w ciągu 21 dni od otrzymania uzasadnionego wniosku kraju członkowskiego UE.
Przewidziano odrębny, specjalny środek ochronny do importu z Ukrainy mięsa drobiowego, jaj i cukru. Środek ten ma mieć zastosowanie po przekroczeniu przez import określonego progu i ma polegać na automatycznym przywróceniu przez Komisję Europejską ceł. Wysokość tych progów ma być wyznaczona w oparciu o wolumeny importu z Ukrainy w latach 2022 i 2023.Jesteśmy zdania, że bardziej właściwy okres referencyjny to lata 2021-2023 –głosi komunikat MRiRW.
Według projektu nowego rozporządzenia możliwość zastosowania środków ochronnych dotyczy również zbóż (takich jak np. pszenica zwyczajna, jęczmień, owies), poza tymi już w pełni zliberalizowanymi na podstawie Układu o Stowarzyszeniu (np. rzepak, żyto czy pszenica durum). Możliwość zastosowania środka ochronnego w postaci kwoty taryfowej nie będzie jednak dotyczyć zbóż (np. kukurydzy), dla których UE stosuje zerowe stawki celne w imporcie ze wszystkich kierunków. Dlatego istotne jest uwzględnienie zbóż w negocjowanym obecnie dwustronnie z Ukrainą mechanizmie licencjonowania eksportu z tego kraju – czytamy w komunikacie resortu rolnictwa.
Dopłaty tylko dla dużych?
Według budżetu UE na okres do 2027 r. na wsparcie rolników w ramach Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) UE przeznaczono 386,6 mld euro. Rolnicy zwracają jednak uwagę, że wysokość dopłat uzależniona jest od liczby uprawianych przez nich hektarów. W rezultacie około 80% budżetu rolnego UE trafia do największych przedstawicieli branży, którzy stanowią około 20% wszystkich uczestników rynku.
Rolnicy zauważają, że wypłaty rekompensat w ramach WPR spadły o prawie 40% w ciągu 20 lat. Jednocześnie wskaźnik cen produktów rolnych, według Eurostatu, spadł średnio o prawie 9% między trzecim kwartałem 2022 r. a tym samym okresem 2023 r. Główne straty ponoszą producenci zbóż i przetworów mlecznych.
Wspólna Polityka Rolna UE (WPR) to system dotacji dla przedstawicieli przemysłu (średnio budżet UE przeznacza na ten cel około 55 miliardów euro rocznie). Podejście to zostało uzgodnione przez kraje stowarzyszenia już w 1957 roku, aby wspierać zarówno producentów, jak i konsumentów produktów rolnych.
Drobne gospodarstwa niekonkurencyjne
Opierało się to na zasadzie ekonomii skali. W rezultacie drobni rolnicy stali się niekonkurencyjni, a duże gospodarstwa pozostały z wysokim poziomem zadłużenia. W 2020 r. Bruksela odnotowała, że w porównaniu do 2005 r. liczba gospodarstw w stowarzyszeniu spadła o 37%. Wiosną 2022 r. przedstawiono w Parlamencie Europejskim badanie, z którego wynika, że do 2040 r. UE może stracić kolejne 6,4 mln gospodarstw, pozostawiając w Unii ok. 3,9 mln (to o 62% mniej niż w 2016 r.).
Ekologia obciążeniem?
Ekologiczna polityka Unii stała się także poważnym obciążeniem dla unijnych rolników. Sektor rolniczy jest szczególnie zaniepokojony działaniami w ramach strategii „Od pola do stołu”. Bruksela ma nadzieję, że dzięki przewidzianym w niej działaniom osiągnie neutralność klimatyczną do 2050 roku. Strategia ta uwzględnia m.in. następujące wymagania wobec rolników:
- ograniczenie stosowania pestycydów o 50% do 2030 r. i nawozów o 20%;
- udostępnianie gruntów na cele nierolnicze (np. poprzez sadzenie drzew);
- przeniesienie 25% wszystkich gruntów rolnych w UE pod uprawę produktów ekologicznych.
Protestujący rolnicy nie uznają celów wyznaczonych przez UE za realistyczne, zwracając uwagę na nieopłacalność polityki zielonej unifikacji, która ich zdaniem prowadzi jedynie do wyniszczenia przemysłu.
Europejski związek rolników i pracowników rolnych Copa-Cogeca stwierdził, że UE musi wypracować konkretne i pragmatyczne propozycje, „dalekie od ideologii”, którą UE wypracowała w ostatnich latach.
Małe ustępstwa Brukseli
Unia Europejska podjęła ostatnio już kilka prób zmniejszenia niezadowolenia rolników. KE obiecała także zwolnienie rolników na rok z niektórych zielonych obowiązków, których nieprzestrzeganie uniemożliwiłoby im otrzymanie dopłat w ramach COP. Mówimy o obowiązku przeznaczenia 4% gruntów ornych pod infrastrukturę agroekologiczną (żywopłoty, rowy, stawy). W nadchodzących dniach właściwi ministrowie będą musieli głosować za anulowaniem tego środka.
Ponadto los projektu ustawy mającej na celu zmniejszenie zużycia pestycydów o 50% do 2030 r. jest nadal niepewny. W listopadzie ubiegłego roku Parlament Europejski odrzucił ją. Sprzeciw wywołali nie tylko rolnicy, ale także prawicowi politycy, którzy uważali, że rozwiązanie to może mieć negatywny wpływ na plony, a tym samym osłabić produkcję żywności.
Eurosceptycy wymuszą zmiany w polityce rolnej?
„The Guardian” zauważa, że UE będzie musiała pójść na dalsze ustępstwa ze względu na partie prawicowe, które protesty rolników przedstawiają jako kwintesencję niezadowolenia wyborców z polityki sił rządzących UE. Badania pokazują, że eurosceptycy i prawica mają szansę na zdobycie o wiele większej liczby mandatów w Parlamencie Europejskim po wyborach latem 2024 roku niż mają obecnie.
WYG