Jak informuje portal wnp.pl, Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły przetarg na budowę linii 400 kV Ełk Bis - granica Polski z Litwą.
Zadanie przewiduje m.in. budowę linii wraz z traktami światłowodowymi, wykonanie przęsła granicznego pomiędzy polskim a litewskim odcinkiem linii Ełk Bis - Alytus, a także załatwienie wszelkich spraw formalnych i prawnych niezbędnych na czas budowy linii.
Wykonawca będzie odpowiedzialny za opracowanie projektu wykonawczego budowy oraz zakup, magazynowanie i transport na plac budowy niezbędnych materiałów do budowy linii. Trasa linii zlokalizowana jest na obszarze następujących gmin: Ełk, Olecko, Wieliczki, Bakałarzewo, Suwałki, miasto Suwałki, Jeleniewo, Szypliszki, Puńsk, Sejny.
Zamawiający zakłada, że inwestycja będzie realizowana w terminie od 30 kwietnia 2013 r. do 31 października 2015 r. Przetarg jest prowadzony według procedury otwartej, a najkorzystniejsza oferta ma zostać wybrana według kryterium najniższej ceny. Wadium wynosi 10 mln zł; termin składania oferta mija 21 lutego.
Przypomnijmy przy okazji, że nadal część mieszkańców Suwalszczyzny protestuje przeciwko budowie tej napowietrznej linii energetycznej. Podczas manifestacji w listopadzie ub.roku przed starostwem powiatowym w Suwakach, przeciwnicy „mostu żądali „dialogu i zaprzestania ignorowania głosu podatników, wyborców”. Najważniejsze - zdaniem protestujących - jest zapewnienie nietykalności - przy budowie tego „mostu”- chronionego krajobrazu, oddalenie linii minimum na 600 metrów od siedlisk, a najlepiej poprowadzenie jej kablem podziemnym.
Inna sprawa, że region północno - wschodni potrzebuje nowych mocy energetycznych. Podczas, gdy w kraju tylko się mówi i ostrzega o grożącym kryzysie energetycznym, na wschodzie Polski już nie tylko wieś i chłopskie zagrody odczuwają niedostatek energii elektrycznej, ale i przedsiębiorcy, stawiający nowe zakłady produkcyjne z mniejszych miejscowości, mają trudności z pozyskaniem tzw. mocy energetycznych. Na decyzję czekają nieraz 1,5 – 2 miesiące, albo i dłużej. Tymczasem – jak wskazują eksperci – wystarczy tylko większe zapotrzebowanie na prąd w Warszawie, a trzeba byłoby odłączyć z sieci cały region północno-wschodni, z Suwałkami włącznie. Wystarczy jedna niewielka wichura, awaria, a region zostaje pozbawiony dopływu energii elektrycznej, jak to miało miejsce jesienią 2009 roku, gdy awarii uległa jedyna linia wysokiego napięcia, zasilająca w energię region: Miłosna – Narew. Druga, z Ostrołęki, ma moc tylko 220 Kw. Podlasie ma tylko jedną dużą elektrociepłownię, która, w razie awarii, jest w stanie wyprodukować zaledwie 30 procent potrzebnego prądu dla stolicy województwa.
Temat „mostu”, który miał rozwiązać problem, nie nowy. Już w 1997 roku premier Włodzimierz Cimoszewicz podpisał porozumienie z Litwą o budowie takiego mostu z Alytusa do Ełku na Mazurach. Pierwszy etap inwestycji miał zakończyć się w 2002 roku, a całość, która miała pozwolić na eksport litewskiego prądu także na Zachód, w 2020 roku. Polska miała jednak w tamtym czasie nadmiar prądu oraz deficyt perspektywicznie myślących polityków. Stąd też dopiero w maju 2008 r., w Warszawie, powołano polsko-litewską spółkę Litpol Link, która miała za zadanie zbudować ten most. W 2009 roku Ministerstwo Gospodarki zakładało, że budowa mostu od Alytusa przez gminy Sejny, Puńsk, Szypliszki, Jeleniewo, Suwałki, Raczki, Olecko, Ełk ma rozpocząć się już w 2010 roku. Nie rozpoczęła się. Obecnie jest zapewnienie, że inwestycja zostanie zakończona w 2015 r.. Kłopot w tym, że teraz to bracia Litwini prądu nie maja. Importują sami ok.,70 proc. potrzebnej energii elektrycznej. „Most” był ściśle związany z drugą inwestycją: budową nowej elektrowni jądrowej w Visaginas na Litwie. Litwini zobowiązali się, wstępując do UE, zamknąć starą w 2009 roku. Po wyborach na Litwie wątpliwe, czy w ogóle budowa atomowej tam się rozpocznie.