20.08.2013
Puńsk. Kontrowersyjne wiatraki
W gminie Puńsk nie ma wiatraków, nie będzie elektrowni słonecznej, nie spełni się sen o łupkach i gazowym Eldorado.
Jeszcze
do 18 września mieszkańcy gminy Puńsk mogą zgłaszać uwagi do projektu
studium zagospodarowania przestrzennego. W projekcie jest m.in. mowa
zarówno o możliwościach i uwarunkowaniach budowy farm wiatrowych oraz
innych źródeł energii, jak i terenach pod rail Balticę.
Najwięcej
emocji wzbudzają wiatraki. Nie rozwiały obaw pierwsze konsultacje,
jakie odbyły się w tym tygodniu w Urzędzie Gminy. Przeciwnicy chcą, aby
farmy były lokalizowane w odległości 2 km co najmniej od zabudowań, co w
puńskich warunkach oznaczałoby praktycznie brak możliwości budowy farm.
Zwolennicy, głównie rolnicy gospodarujący na gorszej jakości glebach, uważają, że wiatraki byłyby jednym ze źródeł ich dochodów. Przypomnijmy, że według opinii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologiczna w Białymstoku, wiatraki powinny znajdować się przynajmniej dwa kilometry od domów mieszkalnych. Niedawno radni gminy Krasnopol przyjęli obywatelski projekt uchwały ustalającej minimalną odległość budowy wiatraków od siedzib ludzkich na 2 kilometry.
Spór o wiatraki omal nie doprowadził w ub. roku do odejścia ze stanowiska wójta Witolda Liszkowskiego. Bezpośrednim powodem złożenia przez wójta dymisji, był społeczny sprzeciw przeciwko planom budowy na terenie gminy farm wiatrowych. Co prawda, wójt tłumaczył, że to jeszcze odległa perspektywa, że wcześniej wypowie się na ten temat Rada Gminy i wiele innych urzędów, ale mimo to zebrano 586 podpisów pod protestem. Organizatorem akcji było Stowarzyszenie Społeczno-Ekologiczne "Suduva". Gdy jednak zebrano ponad 2 tysiące podpisów pod specjalnym apelem wzywającym wójta do pozostania na stanowisku ten, pod koniec września ub. roku, wycofał swoją rezygnację. Liszkowski pełni funkcję już od 14 lat. Inicjatorzy akcji uważali, że Liszkowski dużo zrobił dla rozwoju gospodarczego gminy, jest dobrym gospodarzem, i dobrze by było, by dokończył rozpoczęte sprawy.
W gminie jest ponad 50 możliwych miejsc do postawienia wiatraków, z których zostanie wybranych kilkanaście. Gmina czeka na decyzję środowiskową i pomiary wiatru. Wójt też ma wątpliwości. "Gdybym nie był wójtem, pewnie sam bym protestował przeciwko tej inwestycji” – mówił w ub. roku, dodając jednak, że na samorządy wciąż nakładane są przez państwo nowe zadania bez odpowiednich funduszy. W gminie nie ma przemysłu, a podatek rolny, w łącznej wysokości zaledwie ok. 400 tys. złotych, starcza co najwyżej na utrzymanie przedszkola. Pozostałe podatki lokalne idą na oświatę, bo i ta jest niedofinansowana przez państwo. Społeczność nie zgadza się zaś na likwidację małych wiejskich szkółek. Tymczasem trzeba budować nowe drogi, ulice, wodociągi, remontować szkoły. Aby otrzymać dofinansowanie z funduszy unijnych, należy mieć wkład własny, a i jego brakuje. Gdyby w gminie powstały farmy wiatrowe, to do miejscowego budżetu wpływałoby rocznie od 60 do 70 tysięcy złotych podatku od jednego wiatraka. Na razie gmina otrzymała od firmy, która stara się o budowę farmy wiatrowej w gminie Puńsk, pierwszą część obiecanej darowizny. To 700 tysięcy złotych, które wsparły gminną oświatę. Samorząd nie ma jednak w związku z nią żadnych zobowiązań wobec inwestora.
Prezydent zatrzyma wiatraki ?
Pewnie los puńskich wiatraków będzie też zależał od nowej ustawy o ochronie krajobrazu. Zaostrzenie zasad lokalizacji farm wiatrowych proponuje prezydent B. Komorowski w projekcie ustawy o ochronie krajobrazu, jaki przesłał już do Sejmu.
Zgodnie z prezydencką propozycją, decydujący głos o tym, gdzie można budować wiatraki będą miały samorządy wojewódzkie, a nie gminne. Samorządy wszystkich województw będą musiały sporządzić audyty krajobrazu i wyznaczyć obszary krajobrazu chronionego oraz urbanistyczne zasady jego ochrony.
Uzasadnienie projektu ustawy przypomina, że w grudniu 2012 r. starostowie suwalski, ełcki, gołdapski, olecki i sejneński zaapelowali o uregulowanie stanu prawnego dotyczącego lokalizacji farm wiatrowych. Apel w sprawie uregulowania zasad budowy farm wiatrowych podpisali starostowie: suwalski Szczepan Ołdakowski, ełcki Krzysztof Piłat, gołdapski Andrzej Ciołek, olecki Andrzej Stanisław Kisiel i sejneński Andrzej Szturglewski. Wysłano go m.in. do władz regionalnych w warmińsko-mazurskim i podlaskim oraz do kancelarii premiera i prezydenta, a także do parlamentarzystów.
W apelu wyrażono m.in. niepokój, że liczne farmy wiatrowe umiejscowione w północno-wschodniej Polsce - gdzie walory przyrodnicze i krajobrazowe zaliczają się do jednych z najbardziej atrakcyjnych w kraju - zdecydowanie już ograniczyły i ograniczać będą rozwój działalności turystycznej i agroturystycznej.
Łupkowe marzenia
Nie wiedzie się samorządowi także z innymi alternatywnymi źródłami energii. Gminie nie udało się na razie pozyskać unijnych funduszy na budowę niewielkiej elektrowni wykorzystującej energię słoneczną, o mocy 0,3 MW, której koszty budowy - zdaniem wójta Liszkowskiego – powinny były zwrócić się po trzech latach. Wniosek nie zyskał wystarczającej ilości punktów w komisji konkursowej. Gmina chce go ponowić w nowym rozdaniu unijnych funduszy.
Być może i na marzeniach skończą się plany wydobycia gazu łupkowego na terenie gminy. Przypomnijmy, że przed dwoma laty pojawiła się informacja, że na terenie gmin graniczących z Litwą, w tym i puńskiej, być może są podkłady gazu łupkowego. Władze gminy Puńsk zgodę na poszukiwanie gazu i ropy naftowej wydały w 2011 roku. W listopadzie 2011 roku, wójt Liszkowski, tak komentował sprawę na łamach „Wieści Sejneńskich": - Nie wiem, co będę robił z pieniędzy, jak znajdą gaz i ropę i zaczną wydobywać - żartuje Witold Liszkowski, wójt Puńska. - To zainteresowanie naszym terenem trochę mnie dziwi, bo nie pamiętam, żeby ktokolwiek i kiedykolwiek wspominał o złożach surowców znajdujących się w naszych okolicach. Ale czasy się zmieniły, technologie też to może i coś jest. Badania prowadzone będą na terenach od Puńska w górę, w stronę granicy z Litwą, a obejmą między innymi okolice Kalinowa, Szołtan, Trompoli, Wojczuliszek aż po Poluńce i Sankury. Nie znam się na technologiach wydobywania gazu i ropy, ale z informacji, jakie znajdują się w Internecie wiem, że nie pozostają one bez negatywnego wpływu na środowisko naturalne. Gdzieś w głębi serca sam mam obawy, że ewentualne odkrycie złóż zmieni nasze życie, niekoniecznie na lepsze. Może będziemy mieli więcej pieniędzy, ale co po polach zielonych i wodzie czystej? Są to tereny pagórkowate, trudne do uprawy dla rolników, ale cieszące się sporym zainteresowaniem inwestorów od elektrowni wiatrowych. Może to jest szansa rozwoju gminy i poprawy warunków życia naszych mieszkańców? Czas pokaże. Zobaczymy, czy Puńsk będzie bliżej Holandii (wiatraki) czy też Emiratów Arabskich (gaz i ropa).
Przypomnijmy, iż na przełomie lat 60/90 ub. wieku w powiecie sejneńskim były już prowadzone badania (m.in. na rogatkach Sejn, gminie Krasnopol) ropy oraz gazu, ale wówczas zakończyły się niepowodzeniem. Skoro jednak społeczność protestuje przeciwko wiatrakom, to pewnie niechętna będzie także gazowi łupkowemu, bo jego wydobycie wpływa nie mniej na środowisko niż wiatraki.
Poza tym, jak twierdzi były już przewodniczący Litewskiej Służby Geologicznej, Juozas Mockevičius, który w lipcu br. podał się do dymisji, na Litwie nie ma i nie może być gazu łupkowego. Na Litwie łupki znajdują się niezbyt głęboko - średnio na głębokości 1,8-1,9 tys. metrów, a tam nie może być wystarczająco wysokiego ciśnienia oraz temperatury, aby materiał organiczny przekształcił się w gaz – tłumaczy geolog.
Przypomnijmy, że wcześniej prognozowano, iż gaz łupkowy na Litwie ma znajdować się m.in. wzdłuż granic z obwodem kaliningradzkim oraz Polską.