Po koniec kwietnia br. informowaliśmy o możliwości nałożenia przez Rosję kolejnego embarga na polskie towary. Tym razem na jabłka. Niestety prognoza się sprawdza. Rosyjska Służba fitosanitarna „Rosselchoznadzor” poinformowała o możliwości wstrzymania eksportu polskich jabłek, jagód i warzyw, ponieważ nie spełniają one norm w zakresie zawartości pestycydów i azotanów.
„Od stycznia do listopada 2013 roku Rossielchoznadzor wykrył 916 przypadków naruszenia rosyjskich i międzynarodowych norm fitosanitarnych w produktach rolnych z Polski. Na spotkaniu w Warszawie, w listopadzie, polscy partnerzy zapewnili rosyjski resort, że podejmą niezbędne działania. Jednak od czasu, jaki minął po tym spotkaniu i powzięciu dodatkowych zobowiązań przez stronę polską, do chwili obecnej wykryto 513 przypadków naruszenia międzynarodowych norm w fitosanitarnych” - czytamy w komunikacie Rossielchoznadzoru. W związku z tym oraz ze zbliżaniem się sezonu dostaw wczesnych owoców, warzyw i jagód, szef Rossielchoznadzoru Siergiej Dankwert zwrócił się do ministra rolnictwa Polski, Marka Sawickiego, „z prośbą o wydanie poleceń, które poprawią zaistniałą sytuację”.
Jak podaje dziennik „Lietuvos zinios”, Rossielchoznadzor zbadał w międzczyczasie ponad 600 ton importowanych owoców i warzyw. Specjaliści z „Rosselchoznadzor” poinformowali, że w przypadku 27 partii dostaw pomidorów, kabaczków i jabłek poziom pestycydów i azotanów przekraczał kilkakrotnie dopuszczalne normy.
Najpierw, jak informował jeszcze w kwietniu br. niezależny białoruski tygodnik „Nasza Niva”, partię polskich jabłek odmiany Gala wycofano ze sklepów w Szwecji, gdzie miano w nich wykryć wysokie stężenia toksycznego środka dimetomat. 30 ton jabłek tej samej odmiany od tej samej firmy zostało zaimportowanych także na Białoruś i do Rosji. Redakcja przyznała, że również na Białorusi spryskuje się jabłka tymi samymi pestycydami, "do 10 razy na sezon" i dlatego, jak reasumowała "najlepsze jabłka są z własnego sadu".
Polska jest największym eksporterem jabłek na świecie. Około 70 proc. polskiego eksportu jedzie do Rosji. Jak mówi w rozmowie z portalem forsal.pl, Tomasz Solis, wiceprezes Związku Sadowników RP, groźba sankcji powoduje dużą nerwowość na rynku. Choć w tej chwili nie widać ograniczeń w kwocie eksportowej, to jest duże parcie na sprzedaż. W związku z tym powstaje nadpodaż i spada cena. Jego zdaniem w tym sezonie cena poszczególnych odmian jabłek jest niższa o 30-35 proc. w stosunku do roku ubiegłego. W dużej mierze właśnie z powodu możliwych sankcji handlowych.
Dopiero w 2015 roku, dzięki programowi promocji przygotowanemu przez Stowarzyszenie Polskich Dystrybutorów Owoców i Warzyw Unia Owocowa oraz Związek Sadowników RP, polskie jabłka mogą trafić do Chin i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Tymczasem polscy producenci obawiają się, że na jabłkach i wieprzowinie nie skończy się. Zaniepokojona jest też branża mleczarska, bo były już zarzuty dotyczące niebezpiecznych substancji w polskim mleku.
Jan Wyganowski