Nie otrząsnęliśmy się jeszcze po rosyjskim embargu na polską wieprzowiną,a Rosjanie nakładają już kolejne – tym razem mleczne. Już trzy polskie mleczarnie mają zakaz eksportu mleka i produktów mlecznych na teren Federacji Rosyjskiej. Po embargu dla niewielkich mleczarni w Rypnie i Baranowie, koło Ostrołęki, rosyjska służba fitosanitarna uznała, że od 17 kwietnia nie będzie mogła wysyłać swego towaru Spółdzielnia Mleczarska Mlekovita w Wysokiem Maz..
Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rossielchoznadzor) stwierdziła, że podczas badań laboratoryjnych w produktach spółdzielni wykryto bakterie z grupy pałeczek jelitowych. Dariusz Sapiński, prezes Mlekovity, w rozmowie z portalem spożywczym zapewnił, że Rosja nie ma podstaw do podejmowania decyzji o zakazie eksportu. Zaprzeczył, aby w produktach spółdzielni znajdowały się bakterie wskazane przez rosyjskich inspektorów Ma nadzieję, że sprawa zostanie szybko wyjaśniona, a Rossielchoznadzor cofnie swoją decyzję. - Na chwilę obecną możemy wysyłać nasze produkty na rynek rosyjski, są one doskonałej jakości. Wyjaśniamy te sprawę i spodziewam się, że blokada zostanie szybko zdjęta – powiedział portalowi spożywczemu prezes Sapiński.
Mlekovita nadal może eksportować wyroby z zakładów z Baranowa i Lubawy.
Mlekovita jest największym producentem nabiału w kraju, posiada 13 zakładów i 23 centra dystrybucyjne zlokalizowane w całym kraju. Według Rankingu Najcenniejszych Polskich Marek dziennika „Rzeczpospolita”, Mlekovita jest najcenniejszą marką produkcyjnego sektora polskiej gospodarki. Jej wartość wyceniana jest na 1,37 miliarda złotych. Jest jednym z głównych polskich eksporterów żywności na rynek Federacji Rosyjskiej.
Rosyjska służba sanitarno-epidemiologiczna (Rospotriebnadzor) zabroniła także wwożenia na terytorium Federacji produktów nabiałowych z sześciu zakładów ukraińskich. "Aby zapewnić przestrzeganie praw konsumenta, Rospotriebnadzor wstrzymał import sześciu ukraińskich producentów do Federacji Rosyjskiej" - głosi komunikat Rospotriebnadzoru.
Chińskie nadzieje
Marcin Wroński, prezes Instytutu Rozwoju Rolnictwa im. Władysława Grabskiego, jest przekonany, że rosyjskie embargo na polską wieprzowinę oraz mleko jest efektem polskiego zaangażowania się w konflikt na Ukrainie. To Polska najgłośniej z krajów Unii Europejskiej żądała sankcji dla Rosji. Teraz prawdopodobnie odczuwamy tego konsekwencje. Prezes Instytutu Rozwoju Rolnictwa uważa, że rząd nie powinien dopuścić, żeby zakaz importu został rozszerzony na mleko, owoce i warzywa. - Powinien powstać kompleksowy plan działań dla przetwórców i producentów łagodzący negatywne skutki zakazu. Na początek musimy zdywersyfikować eksport wieprzowiny. Zwrócić uwagę na takie kraje jak: Korea, Japonia, Filipiny, Angola, czy inne kraje azjatyckie - apeluje.
Minister Sawicki zapowiedział, że ma nadzieje, iż „jeszcze w maju uda mi się pojechać na rynki azjatyckie i tam bezpośrednio o tym rozmawiać".
Teraz z nadzieją patrzymy właśnie na Chińczyków. Jak informuje Główny Lekarz Weterynarii, w dniach 16-20 kwietnia br. w Polsce odbędzie się kontrola zakładów mleczarskich i produkujących odżywki dla dzieci na bazie mleka przez inspektorów z Chińskiej Republiki Ludowej. Koordynatorem chińskiej misji jest Polska Izba Mleka. Na razie Chińczycy utrzymują, podobnie, jak i Rosjanie i Ukraińcy, embargo na polskie mięso.
Rosyjskie potrzeby
Tymczasem Rosjanie muszą importować mleko i przetwory mleczne, bo nie są na razie samowystarczalni. Minister Rolnictwa, Nikołaj Fiodorow, informował 31 marca br. premiera Dmitrija Miedwiediewa, że w 2013 r. produkcja mleka wyniosła 30,7 mln ton, co oznacza spadek 3,7% w porównaniu do wyników 2012 roku. Udział krajowej produkcji mleka pozostaje poniżej progów Doktryny Bezpieczeństwa Żywności o 13,4%. Zgodnie z tym dokumentem, Rosja musi zapewnić sobie mleko z własnej produkcji w 90% do roku 2020.
Średnie ceny konsumpcyjne produktów mlecznych w Rosji w marcu br, licząc rok do roku, wzrosły o 20% - podała rosyjska Krajowa Unia Producentów Mleka (Soyuzmoloko). W okresie od marca 2013 r. do marca 2014 ceny pasteryzowanego mleka wzrosły o ponad 6 rubli do 40,44 rubli (plus 18,4%), masła - o 62 ruble do 326 rubli (plus 23,6%), sera - o 67 rubli do 341,68 rubli (plus 24,5%.)
"Wzrost cen mleka nastąpił z kilku powodów: jest to efekt ubiegłorocznej suszy i wzrostu cen zbóż i nawozów oraz konsekwencji wstąpienia Rosji do WTO, a co najważniejsze - opóźnienia subsydiów i zmian w systemie państwa" - powiedział przewodniczący organizacji Unii Mleka Andrey Danilenko. Wpływ pewnie miały i embarga z 2013 roku na mleko z niektórych krajów, np. Litwa, Nowa Zelandia.
Nie tylko rosyjskie embargo
Nie wiadomo też kiedy ewentualnie zakończy się europejskie i azjatyckie embargo na polską wieprzowinę. Przypomnijmy, że zakaz eksportu polskiego mięsa wieprzowego dotyczy Tajwanu, Korei Południowej, Japonii, Rosji, Białorusi, Chin i Ukrainy. Tymczasem Komisja Europejska (trudno zgadnąć dlaczego) postanowiła zwrócić się w tej spawie do Światowej Organizacji Handlu, ale tylko wobec rosyjskiego embarga, pomijając takie zaprzyjaźnione z Polską, kraje, jak Ukraina, czy np. Japonia. Rozpatrywanie skargi może potrwać i kilka lat. Tymczasem głównym dostawcą mięsa czerwonego na rynek rosyjski jest obecnie Brazylia, ze sprzedażą na poziomie 400 tys. ton. Kolejne miejsce zajmuje Białoruś, która dostarcza już Rosji 300 tys. ton towarów mięsnych.
Szczególnie bolące powinno być dla polskich polityków ukraińskie embargo. Tyle napracowali się na Majdanie, a wdzięczności żadnej. Prezes Związku Polskie Mięso, Witold Choiński, podczas konferencji prasowej 7 kwietnia br., powiedział, że Ukraina nie tylko nie kupuje polskiej wieprzowiny, ale nadal blokuje też eksport polskiej wołowiny na swój rynek. "Nalegamy, aby minister spraw zagranicznych z okazji swojej następnej wizyty podniósł te wątki. To może częściowo zrekompensować straty branży mięsnej" - zaznaczył. Od 2007 roku obowiązuje embargo dla polskiej wołowiny i żywca wołowego na Ukrainie.
Związek Polskie Mięso poinformował, że przez zakaz eksportu polskiej wieprzowiny m.in. na Ukrainę, do Rosji i Chin nasz eksport kurczy się średnio o ok. 10 mln zł dziennie. Podczas konferencji prasowej prezes Choiński powiedział, że już kilku polskich przetwórców mięsa ma zamiar przenieść produkcję do Niemiec. I tak kupujemy od nich półtusze, bo w Polsce została zaledwie połowa pogłowia trzody chlewnej w porównaniu ze stanem przed ok.10 lat.
Chińskie mięso z Ameryki
Sprawdziły się też nasze wcześniejsze informacje o stopniowym znoszeniu rosyjskiego embarga na amerykańskie mięso. Na razie zgodę otrzymał przejęty w 2013 roku przez Chińczyków amerykański koncern Smithfield. Ma on swoje zakłady i w Polsce ( np. Zakłady Mięsne Ełk, Morliny, czy drobiarskie w Suwałkach). Dostawy na rosyjski rynek są realizowane od niedawna tylko z zakładów za oceanem. Rosyjskie embargo na amerykańskie mięso zostało nałożone w 2013 roku z powodu stwierdzenia zawartości w mięsie pozostałości raktopaminy. Wcześniej Stany Zjednoczone były jednym z największych dostawców mięsa wieprzowego do Rosji. W 2012 roku wartość eksportu wyniosła prawie 300 milionów dolarów.
Rosja wznowiła też dostawy wieprzowiny z Brazylii. Import wieprzowiny z Brazylii do Rosji był ograniczony w okresie od grudnia 2012 roku także z powodu obecności w produkowanym mięsie zakazanego stymulatora raktopaminy. Analogiczne środki podjęte zostały również wobec przedsiębiorstw z Meksyku, Kanady i USA.
Zaostrzone kontrole
Wicepremier Federacji Rosyjskiej, Arkady Dworkowicz, po spotkaniu 7 kwietnia, br. sztabu operacyjnego zajmującego się Afrykańskim Pomorem Świń oraz kierownictwem Rosselchoznadzoru, polecił wzmóc kontrolę towarów w tranzycie na granicy z Federacją Rosyjską. Rosselhoznadzor i Służba Celna mają zapobiegać „kontrabandzie do Rosji wieprzowiny z Unii Europejskiej, którą próbuje się pod płaszczykiem produktów tranzytowych, np. czy też z fałszywymi etykietami drobiu, wprowadzać na rynek rosyjski”.
Na spotkaniu w siedzibie sztabu operacyjnego dla likwidacji skutków ASF, Dworkowicz polecił podjąć środki „ dla ograniczenia przypadków nieuprawnionego przepływu wszystkich środków transportu i nielegalnej sprzedaży żywych świń i produktów ze świń oraz sprawdzanie, czy nie są narażone w czasie transportu na ciepło, wskutek czego nie będą nadawać się na przetwórstwo przemysłowe”.
Jan Wyganowski