Wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński i wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński zapewnili przedsiębiorców z całego regionu, że wkrótce zostanie uchwalona ustawa, która znacznie ułatwi im prowadzenie biznesu.
- Praktycznie skończyliśmy wprowadzanie pakietu 100 zmian dla przedsiębiorców, dzięki którym na przykład już nie trzeba będzie przechowywać dokumentów przez 50 lat – mówił Jerzy Kwieciński. – Czas na nową konstytucję dla biznesu.
Projekt ustawy rychło trafi pod obrady rady Ministrów.Wrócić ma słynna u schyłku PRL-u zasada ministra Mieczysława Wilczka, że „co nie zabronione, jest dozwolone”, a przy sporach z fiskusem w pełni ma być stosowana zasada domniemania uczciwości.
- My się nie wstydzimy spotykać z przedsiębiorcami i wspierać ich zagranicą – wiceminister rozwoju nawiązywał do rządów PO, które unikały oficjalnych kontaktów z ludźmi biznesu.
Jerzy Kwieciński, przed ropzpoczęciem konferencji w Suwałkach, zdażyć odbyć "gospodarskie wizyty" w rozwijających się i inwestujących w mieście firmach Salag i Forte (na zdjęciu poniżej).
Konferencję „Formy wsparcia przedsiębiorców w latach 2017-2020” zorganizowała spółka zarządzająca Suwalską Specjalną Strefą Ekonomiczną. Dwadzieścia lat temu działała w Suwałkach, Ełku i Gołdapi. Dzisiaj funkcjonuje aż 19 podstref Suwalskiej Strefy w trzech województwach. Rząd PiS planuje kolosalną zmianę, chce objąć specjalną strefą cały kraj.
- Wspieralibyśmy inwestycje, których owocem będą dobrze płatne miejsca pracy – mówi Jerzy Kwieciński. – Pomoc uzależniona byłaby nie od lokalizacji nowej firmy, ale od tego, jakie warunki stworzy pracownikom i jaki produkt zaoferuje. Kluczem jest innowacyjność, tworzenie centrów badawczych, zatrudnianie designerów i specjalistów od ekspansji za granicę. Lepsze produkty to wyższe marże i płace, a nam chodzi o to, żeby Polacy zarabiali jak najwięcej.
Nie będzie komu zarabiać, jeżeli zabraknie rąk do pracy
W oczekiwaniu na te zmiany, przedsiębiorcy komentują, że nie trzeba by było tworzyć specjalnych stref, gdyby były niższe podatki. Od 2004 roku, za rządów SLD, a potem PO-PSL a granicę wyjechało około 3 mln młodych Polaków. Prawo i Sprawiedliwość, z kolei, obniżyło wiek emerytalny i z rynku pracy wkrótce może zniknąć 200-300 tysięcy naszych rodaków. Przymusową modą stało się zatrudnianie Ukraińców i Białorusinów.
- Przyznaję, że dokładnie nie wiem, ilu Ukraińców jest w Polsce i wypełnia luki na rynku pracy – nie kryje Jarosław Zieliński. – Według różnych szacunków, mowa o 600 tys., a nawet milionie osób. Względy bezpieczeństwa wymagają, by napływ pracowników z zagranicy nie był niekontrolowany.
Rząd ma nadzieję na liczniejszy powrót Polaków, pracujących dzisiaj w zachodniej Europie. Magnesem ma być rosnąca gospodarka i płace, lepsza infrastruktura i warunki życia.
Wojciech Drażba