07.12.2014

Umowy UE o wolnym handlu szansą, czy zagrożeniem dla Polski?

Przyśpieszeniu wyjścia z recesji i ożywieniu gospodarczemu w UE mają pomóc umowy o handlu z szeregiem państw niestowarzyszonych. Istotnym aspektem, który przyczynia się do wzrostu unijnej, w tym polskiej, konkurencyjności jest zawieranie przez Unię Europejską (UE) umów o strefach wolnego handlu (SWH) z państwami trzecimi.

Mają one na celu zwiększenie możliwości eksportowych producentów unijnych, w tym polskich. W praktyce, SWH ma także na celu zapewnienie korzystnych warunków dla sprzedaży polskich towarów i usług na rynkach pozaunijnych i ich konkurencyjność na rynku unijnym. Rok 2015 ma przynieść w tej mierze spore zmiany.

Kanada

Już pod koniec września 2014 roku sfinalizowano umowę o partnerstwie strategicznym oraz umowę o wolnym handlu UE - Kanada. Na podstawie umowy, zniesione mają zostać prawie wszystkie bariery celne i pozataryfowe, zliberalizowany ma zostać handel usługami. Komisja Europejska szacuje, że w ciągu siedmiu lat od wprowadzenia dokumentu w życie, gospodarka Wspólnoty zyska na tym ponad 11,5 miliarda euro, a Kanady ponad 8 miliardów euro. Jak informowały kanadyjskie media, ostateczne uzgodnienia były możliwe dzięki wynegocjowaniu podwojenia bezcłowego eksportu unijnych - w tym polskich - serów (z 20 tys. ton do 37 tys. ton rocznie) w zamian za dostęp do rynku UE dla kanadyjskich eksporterów mięsa wołowego i wieprzowego. Dostęp do kanadyjskiego rynku otrzymały już m.in. polskie jabłka.

USA

Trwają już negocjacje z USA w sprawie umowy o wolnym handlu. Być może zakończą się w 2015 roku. Komisja Europejska szacuje, że efekt ekonomiczny transatlantyckiej strefy wolnego handlu, to dla firm UE, według różnych szacunków, od 100 do 120 mld euro rocznie dodatkowego dochodu. Nieco mniejsza kwota jest przewidywana dla Stanów Zjednoczonych. Jeśli się powiedzie, TTIP obejmie ponad 40% światowego PKB. Zwolennicy umowy zwracają uwagę na analizy, które wskazują na to, że układ o wolnym handlu spowoduje przyspieszenie wzrostu gospodarczego UE i USA odpowiednio o 0,55 i 0,3 proc. Z kolei eksport z UE do USA może wzrosnąć o 2 i 5,8 proc. w odwrotnym kierunku.

Prognozy UE i USA

W wyniku umowy, zgodnie z obietnicami Komisji Europejskiej, każdego roku portfel rodziny składającej się z 4 osób będzie powiększał się o 545 euro. Mniej unijną rodzinę będzie kosztować importowana z USA np. elektronika, ubrania i samochody - tak prognozuje z kolei Komisja Europejska

Całkiem inna prognozę zaprezentował w listopadzie 2014 roku amerykański Instytut Rozwoju Globalnego i Środowiska przy Uniwersytecie Tufts w stanie Massachusetts (ang. Global Delevopment and Environment Institute, Tufts University, Massachusetts). Jeśli chodzi o obiecane powiększenie portfela rodzinnego, to według prognozy naukowców z Massachusetts, nie dają one powodów do optymizmu unijnym rodzinom.. W Niemczech średni roczny dochód przypadający na rodzinę zmniejszy się o 3402 euro, we Francji - o 5518, w krajach Europy Północnej – o 4848 euro. Tymczasem amerykański partner, według raportu, stanie się bezspornym zwycięzcą. Wszystkie prognozowane wskaźniki Stany zjednoczone mają - ze znakiem plus.

Polskie szanse

Jacek Krawczyk, wiceprzewodniczący Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego i szef Grupy Przedsiębiorców w EKES, w wywiadzie dla unijnego portalu Euroactiv, powiedział m.in., że „(..)Wszystkie analizy KE wskazują, że to kraje bałtyckie będą procentowo największymi beneficjentami TTIP. A dla Polaków, którzy coraz częściej inwestują za granicą, dzięki TTIP rozwój ich firm będzie znacznie łatwiejszy. Szacuje się, że eksport i import do USA, dzięki TTIP, wzrośnie w Polsce o ponad 30 proc. Dzisiaj wynosi on stosunkowo niewiele - zaledwie 2 proc. w naszym koszyku wymiany handlowej. Umowa o wolnym handlu stworzy nam więc nowe warunki do wzrostu. (...) W Polsce przede wszystkim przemysł metalowy, maszynowy, przemysł urządzeń transportowych, jak również polski przemysł lotniczy mogą stać się ogromnym beneficjentem TTIP. Zgodnie z dokumentami Komisji, prognoza wzrostu gospodarczego po przyjęciu TTIP w sektorze rolnictwa wynosi ponad 6 proc. Jest to więc też kolejna szansa dla Polski” – uważa polski ekspert.

Europosłanka pyta

Problem w tym, że negocjacje objęte są tajemnicą. Niewiele wiedzą na ten temat nawet europosłowie. Stąd też polska europosłanka Anna Fatyga (PiS) skierowała 3 grudnia 2014 roku interpelację w tej sprawie do Komisji Europejskiej. Czytamy w niej m.in.: „Od ponad roku negocjowane jest Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP). Opinia publiczna poza ogólnymi informacjami o milionach miejsc pracy i miliardach euro zysku dla przemysłu oraz lakonicznymi szczegółami niektórych uzgodnionych już zapisów, nie ma możliwości zdobycia informacji o porozumieniu mającym na celu stworzenia największej na świecie strefy wolnego handlu. O podobnych problemach informowali także delegaci parlamentów narodowych podczas ostatniego posiedzenia Zgromadzenia Parlamentarnego NATO. W związku z powyższym, zwracam się do KE z następującymi pytaniami:
1. Jakie kroki Komisja zamierza podjąć, aby lepiej informować obywateli państw członkowskich o przebiegu negocjacji i wpływie negocjowanych postanowień na ich życie, zwiększając transparentność negocjacji, aby nie powtórzyła się sytuacja z oprotestowanymi przez społeczeństwa państw członkowskich zapisami Anti-Counterfeiting Trade Agreement?
2. W jaki sposób Komisja Europejska dba, aby w procesie negocjowania TTIP zapewnione były interesy wszystkich państw członkowskich?”

Amerykański węgiel w unijnych piecach?

Tymczasem to nie obiecane przez Obamę łupki mają uniezależnić Europę od Rosji, ale amerykański węgiel może stać się głównym paliwem europejskich ciepłowni i elektrowni i uzależni je od USA. Po "rewolucji" łupkowej amerykańskie koncerny przestawiły swoje elektrownie węglowe na gaz, a tani amerykański węgiel już powędrował do Europy.
Ku uciesze firm europejskich i amerykańskich eksporterów, ale ku przerażeniu ekologów, amerykański węgiel, o wysokiej zawartości siarki, ma już popyt na rynkach europejskich - donosi Wall Street Journal. Dziennik zauważa, że dzieje się tak zarówno z powodu łupków, jak i w związku z zaostrzeniem norm emisji CO2 w Stanach Zjednoczonych. Wiele elektrowni w Stanach Zjednoczonych zmniejsza wykorzystanie węgla w oczekiwaniu na wejście w życie nowych norm ochrony środowiska w 2015 roku. Dla lokalnych producentów węgla oznacza to ogromne trudności, bo już udział tego paliwa w bilansie energetycznym kraju spadł z 55% w 1990 roku do 39%.
Nieodebrany przez elektrownie amerykańskie "brudny" węgiel, jest jak najbardziej jednym z „czystszych" źródeł energii na świecie, a szczególnie w Europie - kpi Wall Street Journal. Eksport węgla z USA do UE w 2013 r. osiągnął bowiem poziom 47,2 mln ton wobec 13,6 milionów ton dziesięć lat wcześniej, co pozwoliło USA stać się drugim, po Rosji, eksporterem węgla do Europy. W związku z sankcjami i niechęciami wobec Rosji, amerykańskie firmy mogą stać się liderem na europejskim rynku węgla - pisze amerykański dziennik.

Od 2003 do 2013 eksport węgla tylko Wielkiej Brytanii wzrósł ponad 10 razy, a niemiecka E.ON, grupująca 15 największych firm Niemiec, kupuje w USA już 17% zużywanego węgla, tj. ponad 4 mln ton, wobec zaledwie 800 tysięcy ton w 2010 roku. "Przed kryzysem, Europa aktywnie wspierała różne przedsięwzięcia w celu ochrony środowiska, ale potem, gdy nastąpił spadek gospodarki, a Europejczycy nie byli przygotowani na wysokie ceny energii elektrycznej zaczęli wracać do węgla" – wyjaśnia dla Wall Street Journal analityk Daniel Rohr.

Amerykański węgiel w Europie jest tańszy od wydobywanego na Kontynencie, choć są, na razie, taryfy celne. Amerykańska Foresight Energia, główny dostawca węgla dla elektrowni cieplnych w brytyjskim mieście Drax, oferuje węgiel po 65 dolarów za tonę, podczas gdy tona węgla z kopalni w pobliskim Yorkshire kosztuje około 80 dolarów. Przy takiej cenie, nie wytrzyma żadna polska kopalnia.

Amerykański ”koń trojański”?

Unijne związki zawodowe i organizacje ekologiczne twierdzą, że umowa prowadzi do obniżenia standardów ochrony środowiska, bezpieczeństwa, do jeszcze większego bezrobocia w UE. Tanie towary amerykańskie „zaleją” europejski rynek, ludzie stracą pracę i w konsekwencji, za kilka lat, nie będzie ich stać nawet na niedrogie amerykańskie dobra konsumpcyjne.
Jesienią 2014 roku przez Europę przetoczyła się fala protestów przeciwko strefie wolnego handlu między USA a UE. W akcji uczestniczyło co najmniej 400 miast w 24 państwach Unii Europejskiej. Protestowano m.in. w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Europejczycy obawiają się, że porozumienie negatywnie wpłynie na jakość produktów i bezpieczeństwo towarów, a także umożliwi prywatyzację usług komunalnych. W jednym z niemieckich miast mieszkańcy przenieśli po ulicach konia trojańskiego, symbolizującego obawy, jakie powoduje podpisanie porozumienia.

W Wielkiej Brytanii obiekcje dotyczą groźby obniżenia standardów produktów i usług. Związki zawodowe domagają się stosowania zawsze wyższego standardu, obojętnie, czy unijnego, czy amerykańskiego. Obawy związkowców budzi też zagrożenie państwowej służby zdrowia, jeśli doszłoby do deregulacji rynku usług medycznych. Już od dwóch lat w niektórych rejonach Wielkiej Brytanii działają prywatne firmy amerykańskie, sprzedające usługi medyczne państwowej służbie zdrowia i prowadzące przychodnie lekarzy domowych.

Wszyscy protestowali przeciwko negocjacjom między UE i USA w celu stworzenia jednej wspólnej strefy wolnego handlu, a także przeciwko anty-europejskiej polityce oszczędności budżetowych. Według szacunków związków zawodowych, pełne uwolnienie handlu z wiodącą na świecie gospodarką, ostatecznie podważy fundamenty przemysłu europejskiego, doprowadzi do zbyt dużego zalania produktów amerykańskich europejskiego rynku. Grożą masowe zamknięcia europejskich firm i kolejny wzrost bezrobocia, które już jest w Europie na poziomie 12% ogółu pracujących, a wśród młodych, do 25. roku życia, oscyluje już wokół 40 - 50 proc. Przed kryzysem euro w 2010 r., ekonomiści europejscy twierdzili, że stopa bezrobocia powyżej 11% będzie katastrofalna. W rezultacie, około 180 europejskich organizacji pozarządowych i związków zawodowych, już na początku br., wystosowało pismo do Komisji Europejskiej, w którym wyraziły zaniepokojenie toczącym i się negocjacjami.

Milion podpisów przeciw umowie

Jak podał unijny portal euriacktiv.eu – Komisja Europejska odmówiła zarejestrowania ruchu protestacyjnego przeciwko zawarciu umowy w sprawie strefy wolnego handlu między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi -„Stop TTIP!”- inicjatywy 250 organizacji pozarządowych i zjednoczeń politycznych z UE. To z kolei miało uniemożliwić zbieranie podpisów pod protestem i skierowanie wniosku pod unijna debatę.

Akcja została ogłoszona w lipcu 2014 roku, w ramach zainicjowanej przez Traktat z Lizbony „Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej” (dokument wszedł w 2009 roku), pozwalającej obywatelom krajów unijnych na bezpośredni udział w procesie legislacyjnym. W celu zarejestrowania inicjatywy konieczne jest zebranie co najmniej jednego miliona podpisów w co najmniej siedmiu krajach. Zgodnie z doniesieniami portalu internetowego „EurActiv”, w akcji uczestniczyło już 21 krajów, w tym, samych Niemczech zebrano ponad 700 tysięcy podpisów, ale mimo to Komisja Europejska odmówiła zarejestrowania inicjatywy. Wśród przyczyn wymieniono niektóre formalne usterki natury prawnej, w tym także niemożliwość rejestrowania „negatywnych” inicjatyw. Okazuje się, że obywatele UE mogą wypowiadać się tylko na „TAK”!

We wrześniu br. wniosek został odrzucony przez Komisję Europejską, ale już 7 października, koalicja „Stop TTIP” rozpoczęła zbieranie nowych podpisów pod inicjatywą obywatelską przeciw umowom handlowym TTIP i CETA. Aktywiści „Stop TTIP” ogłosili, w czwartek, 4 grudnia 2014 roku, że przeciwko umowie UE - USA i UE- Kanada zebrali ponad milion podpisów Europejczyków, Zgodnie z przepisami UE, inicjatywa obywatelska wymaga formalnej odpowiedzi ze strony Komisji Europejskiej, jeśli osiągnie milion.

Francusko - turecko - bułgarskie warunki

Nie tylko organizacje związkowe, ale i niektóre rządy nie za bardzo kwapią się do umowy z USA. Matthias Fekl, francuski minister do spraw handlu zagranicznego oświadczył w listopadzie 2014 roku, że Francja nie podpisze umowy o transatlantyckim partnerstwie handlowym i inwestycyjnym (TTIP), jeżeli znajdzie się w niej zapis nadający firmom amerykańskim możliwość podjęcia kroków prawnych przeciwko państwu, którego ustawodawstwo ma negatywny wpływ na ich działalność gospodarczą (ISDS). Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w swoim wystąpieniu przed Parlamentem Europejskim 22 października też zadeklarował, że „nie będzie akceptował żadnych zewnętrznych ograniczeń zastępujących decyzje państw członkowskich”. A własne i na ten zapis nalegają Amerykanie.

Bułgarski minister gospodarki powiedział 26 listopada 2014 roku,, że Sofia także nie podpisze umowy handlowej UE-USA (TTIP), chyba że USA zniesie wobec Bułgarów wymagania wizowe. USA utrzymuje obowiązek wizowy jedynie wobec kilku krajów UE: Bułgarii, Rumunii, Chorwacji i Polski.

Japonia

Trwają też negocjacje UE z Japonią z nadzieją ich zakończenia w 2015 roku. Na przeszkodzie stoi jednak …piwo. Wiele europejskich piw nie może być wprowadzanych do obrotu w Japonii ze względu na niewystarczające - zgodnie z jej przepisami - zawartości słodu lub dlatego, że zawierają pewne składniki, takie, jak kolendra. Nasiona kolendry są wykorzystywane w belgijskich i niemieckich piwach, by dodać smaku piwu z owoców cytrusowych. Japoński rynek piwa jest trzecim, co do wielkości, na świecie pod względem generowania zysków, ale jest zdominowany przez krajowych producentów Kirin, Asahi, Sapporo i Suntory.
Japonia jest siódmym, co do wielkości, rynkiem eksportowym UE. Komisja Europejska uważa, że umowa o wolnym handlu może zwiększyć wielkość produkcji obu stron o prawie 1%.

Afryka

W zanadrzu umowa o wolnym handlu UE - Afryka. Umowa o partnerstwie gospodarczym (EPA) między UE i kilkoma państwami afrykańskimi ma być zachętą dla krajów afrykańskich otwarcia 83% swoich rynków na import europejski. W zamian, kraje afrykańskie otrzymają wolnocłowy dostęp do rynku europejskiego. Ale wiele krajów afrykańskich nadal opiera się EPA, w obawie, że mogą one utracić konkurencyjną przewagę handlową wobec europejskich przedsiębiorstw.

Indie

Formalnie  rozmowy rozpoczęły się w czerwcu 2007 r., jednak Indie okazały się partnerem bardzo trudnym. Zakończenie negocjacji FTA UE-Indie miało  nastąpić jesienią 2013 roku, ale utknęły w miejscu.
UE chce m.in., żeby indyjski rząd wprowadził usunięcia ograniczeń w BIZ w indyjskim sektorze ubezpieczeniowym. Indyjski rząd jest niechętny do zwiększenia górnej granicy BIZ w tym sektorze z obecnego poziomu 26% do 49% proponowanego przez UE. Z drugiej strony indyjski rząd jest niezadowolony z ograniczeń ustawionych przez UE na liczbę wiz dla pracowników wysoko wykwalifikowanych. UE natomiast chciała zmniejszenia stawek należności celnych nałożonych przez Indie na alkohol i samochody importowane z państw członkowskich Unii Europejskiej.
Komisja Europejska, w imieniu Unii Europejskiej i jej Państw Członkowskich, negocjuje jeszcze umowę o utworzeniu strefy wolnego handlu z krajami ASEAN (Wietnamem, Malezją, Tajlandią).

Jan Wyganowski

Na fot. Demonstracje przeciwko umowie UE-USA

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*