08.03.2021

W bankach już tylko 0,1 proc. na kontach oszczędnościowych. Gdzie lokować pieniądze?

Odsetki oferowane za umieszczenie pieniędzy na koncie oszczędnościowym z miesiąca na miesiąc topnieją. Alternatyw na lokowanie kapitału jest sporo, a wśród nich popularność zdobywają kruszce, kryptowaluty i nieruchomości.

Podstawowa stopa procentowa NBP jest obecnie najniższa w historii - wynosi zaledwie 0,1 proc.

- To celowe działanie, bo niższe koszty zaciągania kredytów mają pobudzać gospodarkę - tłumaczy Paweł Szukalski, członek zarządu Comperia.pl S.A, pierwszej polskiej porównywarki finansowej.

Ale kij ma dwa końce - atrakcyjniejsze kredyty oznaczają też, że depozyty bankowe stają się coraz mniej opłacalne. 

Zyski z konta oszczędnościowego nie są już „jak w banku”

Jeszcze na początku ubiegłego roku konta oszczędnościowe przynosiły trzyprocentowe zyski. W kwietniu 2020 r. Rada Polityki Pieniężnej (RPP) zdecydowała się na obniżenie stopy depozytowej, która od tego momentu jest utrzymywana na stałym poziomie 0 proc. Im wyższy jest jej poziom, tym wyższa jest rentowność depozytów w bankach komercyjnych.

W czasie pandemii RPP trzykrotnie obniżyła stopy procentowe, co poskutkowało rekordowym spadkiem oprocentowania lokat oraz kont oszczędnościowych. Obecnie większość instytucji finansowych oferuje depozyty z oprocentowaniem 0,1 proc. lub niższym. Co to oznacza w praktyce? Umieszczając 10 000 zł na koncie oszczędnościowym, po roku - po odliczeniu podatku - zarobimy 8,01 zł.

W najbliższym czasie sytuacja prawdopodobnie nie ulegnie poprawie, a prezes NBP Adam Glapiński, zapowiada, że trzecia fala koronawirusa może poskutkować wprowadzeniem ujemnych stóp procentowych. 

Oznacza to, że przyszłoby nam płacić za trzymanie swoich oszczędności w banku.

- W związku z tym Polacy coraz częściej zabierają swoje środki z kont oszczędnościowych i szukają innych rozwiązań, niekoniecznie pewnych i skutecznych - przyznaje Szukalski z Comperia.pl.

Według Polaków nieruchomości najbardziej rentowne

Mimo że nieruchomości nie tanieją, są uważane za najbardziej dochodową inwestycję. Posiadając odpowiednie środki, Polacy często decydują się na zakup mieszkania myśląc o regularnych zyskach z wynajmu. Choć ten rynek ostatnio kuleje, i tak w IV kwartale ubiegłego roku ofertowe ceny mieszkań były o 7,7 proc. wyższe niż rok wcześniej (raport Expandera i aplikacji Rentier.io).

Rzeczywiście, jeżeli mieszkanie jest cały czas wynajęte, to po odliczeniu podatku oraz wszystkich kosztów związanych z jego utrzymaniem, zysk zależy od wielu czynników. Przede wszystkim od ceny mieszkania zakupionego na wynajem, od lokalizacji czy standardu jego wykończenia. 

Przy obecnych cenach zakupu mieszkań w Warszawie możemy liczyć na zwrot z inwestycji na poziomie od 4,8 proc. do 6 proc. W innych miastach zwroty mogą być nawet wyższe - ze względu na niższy ceny nieruchomości - od 5,5 proc. do nawet do 6,8 proc. Mieszkanie na wynajem jest wartą rozważenia formą długoterminowej inwestycji ze względu na relatywnie wysoki poziom bezpieczeństwa inwestycji oraz dobre – w porównaniu do lokat – stopy zwrotu. Niektórzy kupują też mieszkanie - zwykle na rynku pierwotnym -  z nadzieją na odsprzedanie go z zyskiem.

Jeżeli chodzi o najemców mieszkań, od kilku lat wisi nad nimi groźba wprowadzenia podatku katastralnego, który uzależniałby wysokość podatku od wartości lokalu. Negatywny wpływ na rynek wynajmu mieszkań ma również pandemia koronawirusa. Znaczną część osób korzystających z długoterminowego najmu stanowili studenci. Znaczna część z nich powróciła z ośrodków uniwersyteckich do rodzinnych miejscowości.

Złoto bezpieczną inwestycją?

Relatywnie bezpieczną alternatywę dla umieszczenia środków w banku stanowi zakup złota. Należy ono do aktywów, które funkcjonują niezależnie od systemu prawnego, rządu czy banku centralnego. Według Polaków złoto jest drugą najbardziej intratną inwestycją, zaraz po nieruchomościach - dowiadujemy się z raportu “Finansowe DNA Polek i Polaków” (Santander Bank Polska, wrzesień 2020).

I rzeczywiście, latem ubiegłego roku złoto pobiło rekord cenowy - 2061,50 dol. za uncję. Tyle nie kosztowało jeszcze nigdy w historii. Aktualnie jego ceny są niższe, ale utrzymują się na względnie stałym poziomie 1700-1900 dol. za uncję.

Jednak osoby planujące zakup złota powinny mieć świadomość tego, że nie należy ono do inwestycji przynoszących szybkie zyski. Raczej chroni kapitał przed utratą wartości. Jeżeli chodzi o przyszłość tego kruszcu opinie ekspertów są podzielone. 

- Patrząc na dane historyczne, rok do roku ceny złota nie spadają. Więc choć nie zarabia się na nich krótkoterminowo, w ciągu roku raczej na pewno przyniosą więcej niż wspomniane 0,1 proc. na lokacie. Z drugiej strony część analityków ostrzega, że wraz z wynalezieniem szczepionki poprawi się stan gospodarki i wzrosną stopy procentowe, a w konsekwencji wartość złota spadnie - mówi Szukalski.

Cyfrowe pokolenie inwestuje w cyfrową walutę

Aż 8 na 10 respondentów w wieku 18-29 lat dobrze postrzega inwestowanie w zakup kryptowalut, czyli wirtualnych pieniędzy, które nie mają formy fizycznej, takiej jak monety czy banknoty. Najpopularniejszy jest bitcoin, który został wprowadzony na rynek w 2009 roku. 

Inwestowanie w kryptowaluty może przynieść duże zyski w krótkim czasie, ale równie szybko może zrujnować nasz portfel. Obecnie Bitcoin jest wart prawie 50 tys. dolarów., czyli około 192 tys. zł, ale jego cena bardzo szybko zmienia się. Jeszcze 1 stycznia bieżącego roku kosztował 110 000 złotych.

W przeciwieństwie do tradycyjnych walut, rynek kryptowalut nie posiada żadnej regulacji. To utrudnia dochodzenie swoich praw w przypadku nieuczciwych przedsiębiorców. KNF niezmiennie ostrzega przed obrotem kryptowalutami, a w połowie stycznia przygotował kilkunastostronicowe ostrzeżenie, z którym powinien się zapoznać każdy entuzjasta - zwłaszcza niedoświadczony - bitcoina.

- Ostrzeżenia nie zniechęcą pewnie osób, które czytają o ostatniej inwestycji Tesli Elona Muska w tę kryptowalutę opiewającą na kwotę 1,5 mld dolarów - mówi Szukalski.

Giełda szansą na szybkie i spektakularne zyski?

Niewielu Polaków jest skłonnych do podejmowania ryzyka, więc inwestowanie na tradycyjnej giełdzie nie cieszy się dużą popularnością. Choć trudno o dokładne dane, mówi się o ok. 150 tys. osób, które nie tylko mają otwarty rachunek inwestycyjny (te często są darmowe, więc może je mieć ok. 1,5 mln Polaków), ale też są na nim po prostu aktywne.

- Ubiegły rok sprzyjał osobom, które po marcowej lub październikowej zapaści zdecydowały się na inwestycje giełdowe. Na tle giełd o ugruntowanej pozycji, jak Wall Street czy niemiecka, dobrze rokują te ze wschodzących rynków, w tym warszawska GPW. Należy jednak pamiętać o tym, że inwestowanie na giełdzie wymaga dużej znajomości tematu i orientacji w sytuacji spółek - tłumaczy Szukalski.

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*